Czy cos sie zmienił?_Paczatek

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dziejszy dzień niczym sie nie różnił od reszty. Wstalam rano. Oczywiście pustka rano dawała o sobie znać brat poszedł biegać rodziców nie ma. Muszę sprzedawac swe obrazy aby mieć za co jedzenie kupić. Rodzice dają nam malo pieniędzy wiec muszę ja i Konstanty se dorabiać jakoś. Ja rysuje dobrze na tym zarabiam brat pomaga siasiadom równie jest dobrze. Piękny świat. Ludzie głupi. Doprowadzi nas do zguby kiedyś. Pracuje jako malarka. Trudno sie z tego utrzymać, ale daje rade sobie. Dużo daje ze sama jestem na świecie. Nie mam rodziny. Rodzice w pracy dniami. Brat swa dziewczyna zajęty
Dziejszy dzień był dobry. Kilka moich prac poszło za ładne ceny. Czekam na nie. zaczalam coś rysować. Zajalam sie światem jak zwierzęta go widzę, chcialam tym obrazem pokazac jak bardzo uciekamy od naturalność. Po szkole poszlam do parku, i usiadlam na trawie tam rysuje obecnie. Pragnę zaznać czegoś co pozwoli mi zmienić sie. Poznać ludzi z tej dobrej strony. Cały czas widzę ten wyciąg szczurów.
Po co mam sie przedstawiać? Jestem Konstancja Wood. I mam brata bliźniaka. Po co żyć z nadzieja ze kogoś to obchodzi? Przecież ludzie są zbyt zalatani by dostrzec juz nawet piękno. Mam nadzieje ze kiedyś ludzie wróci do postrzegania świata inaczej. We mnie widzę brzydką dziewczynę z piegami i dużym nosem i rudymi włosami, nie umieją juz w oczy sobie spojrzeć normalnie. Czy to nie jest denerwujce ze ludzie nie dostrzegaja piękna.
Malujac i rozważając sens życia cos poczulam. Dostalam piłko w głowę.
Podlecial do mnie 5 letni chłopiec
-Przepraszam panią, nie chciałem naprawdę nie chciałem. -Spojrzał mi w prace. -Ale pani pięknie maluje!-Oświadczył zachwycony a ja sie usmiechnalam lekko
-Dziękuje, chlopcze. Nie przepraszaj, nic sie nie stalo- Oddalam mu piłkę
-Jak pani ma na imie? Ja jestem Dylan.- Przedstawił sie chłopiec
-Ja jestem Konstancja -Przedstawilam sie również. Co mnie zdziwilo w tym chlopcu Ucalowal mi dłoń.
-Chcesz być moja nowo nianią?- Spytał sie chłopiec i Szepnal mi cicho -Ta stara jest okropnie nudna...- Mówi chłopiec. Jego twarz wyrazala znudzonie nie zwykle.
-Moj tato prowadzi firmę... A mama nie zyje a ja nie chce być sam z jakoś staro babo...Proszę proszę proszeeee!!!!-Oświadczył chłopiec i zaczął mnie prosić.
-Ale my sie nawet nie znamy zbytnio. Nie mam podejscia do dzieci i nie wiem czy twój tato sie zgodzi. - Zaczalam tłumaczyć chłopcu
-Zgodzi sie. Nawet wiem ile pani będzie pienadzy dostawiac za opiekę! Około 4,500. A później nawet 5,100. -Mówi chłopiec przekonywał mnie a ja sie zdziwilam. Przecież to tak dużo.
-Dobrze....Jesteś tu z tata?- Spytalam sie chłopca i wstalam z praca.
-TAK!!!- Mówił chłopiec radośnie i zaczął mnie ciągnąć za dłoń.
-Tato to jest Konstancja, ona będzie moja nowi niania. Jest taka fajna i mila. I ma sliczne oczka!- Mówi chłopiec energicznie a to mnie zdziwilo.
-Jestem Dorian. -Przedstawił mi sie mężczyzna kolo 30. -Moj synek chce aby pani została jego nianią wiec dobrze paczatkowo proponuje pani 4,900. - Mówił mężczyzna jakby o groszach rozmawiał.
-Ale to za dużo proszę pana...- Mowie lekko zawstydzona
-Pani będzie miała cierpliwość do niego to będzie i więcej. Dobrze ze pani sie znalazła ja lece do firmy dowidzenia! Proszę go odwieść na Dzielnice Bogaczy pod dom numer 15- Odszedł a ja spojrzalam na smutnego chłopca. Kucnalam przed nim i go przytulilam.
-Nie smutaj. Chodzi pobawimy sie -Poglaskalam go po głowie
-On mnie nie kocha....myśli ze pieniądze mi go zastąpią...-Mówi chłopiec z żalem.
-Ale nie mów tak...proszę. Kocha cie chce ci zapewnić godne życie no chodzi - Zaczalam sie z nim bawić i tak sie wszystko zacząło.

Może nie jest idealnie ale może cos z tego będzie. Przepraszam jeśli jest źle. Próbuje znów swych sił w książkach. Pozdrawiam

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro