Niedoszły topielec

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Iruka wziął pod pachę koc i zestaw do opalania. Spojrzał na kończących wyżerać wszystko z kociołka.

- Idę nad wodę poleniuchować. Ktoś jeszcze chętny?- zapytał

- Ty? Leniuchować?

- Ja. Nakarmiłem wszystkich, więc chyba zasłużyłem na chwilę odpoczynku, co?

- Tak. Tak. Jak najbardziej. Po prostu to zaskoczenie, że zamierzasz nic nie robić.

- Zamierzam popływać a potem się powygrzewać na słoneczku.

- To ja też idę!- zawołała wesoło Anko.

- Jak ty, to ja też!

- I ja! I ja ! Ja też!- zawołali nagle i pozostali.

Pobiegli po swoje koce a Iruka pospieszył zająć sobie najlepszą miejscówkę nad brzegiem. Rozłożył kocyk i postawił tam swój zestaw. Rozebrał się do kąpielówek. Właśnie miał iść do wody, kiedy podbiegły do niego Anko i Tsunade w strojach kąpielowych.

- Hej, Iruka! Posmarujesz mnie olejkiem?

- Mnie też!

- D-dobrze.

Zadowolone rozłożyły koce obok jego i położyły się na brzuchach. Westchnął ciężko. Uklęknął przy Anko i wziął od niej olejek. Wycisnął trochę na dłoń. Odstawił i rozsmarował olejek w dłoniach ogrzewając go. Rumieniąc się strasznie zaczął smarować jej plecy. Mruknęła cicho zadowolona. Nasmarował jej plecy, ręce i nogi. Oddał jej olejek.

- Iruka. Masz boskie dłonie.- mruknęła zerkając na niego.

- D-dzięki. Nie polecam się na przyszłość.

- Szkoda. Wielka szkoda.- burknęła niezadowolona.

Iruka wstał i podszedł do Tsunade. Nie przestając się czerwienić nasmarował ją. Był trochę nawet zaskoczony, że mimo swego wieku zachowała tak przyjemną w dotyku skórę.

- Dzięki, Iruczek. Jak na razie to najlepiej ci to wychodzi. Szkoda, że nie jesteś w moim wieku. Ukradłabym cię natychmiast.

- Zostaw go ty stara wiedźmo.- fuknęła na nią Anko z koca obok.- Jemu potrzeba kogoś w podobnym wieku i mniej wiedźmowatego, stara pijaczko.

- Odezwała się obślizgła żmija.- odparowała.

Iruka chyłkiem się wycofał, ale nie dane mu było jeszcze odsapnąć, gdyż ustawiła się przed nim kolejka pozostałych kobiet z olejkami do opalania.

- Och. Iruka się nagle taki popularny wśród pań zrobił.- zaśmiała się Kurenai stojąc obok swego wybranka.

- Wolałem swój święty spokój.- westchnął.

- Nie narzekaj. Korzystaj. Teraz możesz wybierać w kandydatkach jak ulęgałkach.- zaśmiał się Asuma rozkładając koc dla siebie i Kurenai tuż obok jego, gdzie jeszcze zostało miejsca.

- Bardzo śmieszne.- mruknął i poszedł smarować dziewczyny olejkiem.

Kiedy wszystkie już były nasmarowane i zadowolone leżały na swoich kocykach ruszył wreszcie w stronę wody. Zobaczył idącego w jego stronę Gai'a z olejkiem i wbiegł do wody.

- O, nie. To już przesada.- mruknął sam do siebie widząc jak ten się zatrzymał z teatralnie smutną miną.

Popłynął na środek jeziora. Położył się na wodzie zakładając ręce za głowę i pogrążył się w rozmyślaniach. Dumał sobie tak różnymi kwestiami, ale najczęściej krążyły wokół Kakashi'ego.

- Hatake. Jest taki wycofany i kryjący się za kretyńskimi akcjami, wiecznym spóźnialstwem i czytaniem tej swojej książeczki. Jednak jak nikogo wokół nie ma to zdaje się być tak bardzo wygłodniały czułości i ciepła, niedopieszczony, że aż mi się go żal robi. Bywa męczący i nachalny, ale chyba zaczął się starać. Nie mam pewności, co do stałości tego jego nagłego uczucia i nie wiem czy mogę ryzykować zakochanie się w nim. Jest piękny, owszem, ale przyciąga mnie do niego coś zupełnie innego, coś, co mi dalej umyka. Boję się, że mnie w sobie rozkocha i porzuci. Wciąż nie wiem czy chcę tego, by wywrócił mój idealnie zorganizowany świat do góry nogami. Nie wiem czy jestem gotów zapłacić za chwile szczęścia przy jego boku, w jego ramionach. Dają mi irracjonalne poczucie bezpieczeństwa. Tylko, że on by chciał robić te wszystkie zboczone rzeczy a ja nie jestem w stanie mu tego dać. Przełamać się. W końcu się tym znudzi i mnie porzuci dla kogoś chętniejszego. Chociaż z drugiej strony może to zrobić wtedy, kiedy już dostanie to, czego chce. Zaliczony, odhaczony, można polować dalej. Niebiosa. O czym ja myślę? To pewnie przez to, co wtedy mi zrobił. To było tak żenująco przyjemne. Boję się następnego razu.Co jeśli mnie weźmie? Siłą lub podstępem? Czy coś się we mnie zmieni? Co będę czuł do siebie, do niego? Chyba nie dowiem się jeśli nie spróbuję. Tylko czy ja tego chcę?

Te ciężkie rozważania przerwało mu czyjeś wołanie o pomoc. Zmienił pozycję zanurzając się i rozglądając wokół. Nie tak daleko od siebie zobaczył dużą dłoń, która właśnie zanurzała się zaraz za reszta ciała, które już zdążyło znaleźć się pod wodą. Wszyscy pozostali wylegujący się na brzegu zdawali się spać i nie widzieć rozgrywającego się tuż przed nimi dramatu.

Iruka podpłynął szybko w miejsce, gdzie widział zanurzającą się dłoń modląc się w duchu, żeby to nie był kolejny, głupi żart któregoś z nich. Wziął duży haust powietrza i zanurkował.

Zobaczył opadające na dno ciało i podpłynął do niego. Chwycił pod pachami i zaczął się powoli wynurzać. Kiedy był już na powierzchni poprawił sobie topielca w ramionach i zaczął płynąć do brzegu. Będąc jednym z najlepszych pływaków w Wiosce szło mu to sprawnie i szybko. Wyciągnął topielca z wody i przystąpił do udzielania pierwszej pomocy z widocznym niesmakiem na twarzy. 30 uciśnięć. Zawahał się. Skrzywił i wykonał dwa wdechy. 30 uciśnięć. Wdech. Topielec zakrztusił się wodą. Iruka obrócił go na bok, by łatwiej mu było pozbyć się wody z płuc. Opadł na mokry piach obok, by odsapnąć.

- Aniele, mój kochany, uratowałeś mi życie.- powiedział Gai lekko ochrypniętym głosem pochylając się w jego stronę.

- Nie wiem, czy powinienem. To było obrzydliwe.

- Ranisz moje uczucia. Wybacz mi uosobienie dobroci. Skurcz mnie nagle straszny złapał...

- Bo jesteś, kretynem!- krzyknął na niego poirytowany.- Kto normalny najpierw chla, obżera się i topi na słońcu, by potem wskakiwać do zimnej wody?! Chciałeś zginąć?!

- Byłem spokojny, bo widziałem, że Ty tam się unosisz na wodzie niczym zwiewna nimfa i w razie czego pomożesz.

- A gdybym tez drzemał?

- No, cóż. Pewnie zginąłbym marnie, ale było warto, by poczuć smak twych ust na wargach.

- Ty chory pojebie! Zboczeńcu! Perwersie! Ryzykowałeś życiem tylko po to?!- wrzasnął i wymierzył mu siarczysty policzek.

- Nie złość się piękna istoto, bo krwawi wtedy me serce....

- A ja cię miałem, za kogoś porządnego!- krzyknął i zerwał się z miejsca.

Czuł się jakiś taki upokorzony. W oczach zaczęły mu się zbierać łzy. Nie miał pojęcia, dlaczego on to zrobił. Przecież mógł zginąć! Ruszył biegiem przed siebie. To co się wydarzyło było chore. Musiał się oddalić. Ochłonąć. Uspokoić. Sam nie wiedział dlaczego miał wielką ochotę skryć się w ramionach Hatake. Wypłakać i zasnąć. Być tam bezpieczny przed nimi wszystkimi i ich durnymi pomysłami. No jak można było zrobić coś tak debilnego?! Postanowił już nigdy nie iść na żadne wycieczki zwłaszcza jak on tam będzie. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro