24

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jin wszedł od stołówki, od razu witając się uprzejmym uśmiechem ze swoim pacjentem. Ich ostatnie spotkanie nie skończyło się najprzyjemniej, chciał trochę złagodzić atmosferę i przeprosić chłopaka.

Przenieśli się z dużego pomieszczenia do mniejszego pokoju, w którym spokojnie mogli rozmawiać. Co prawda były tam oczywiście kamery, uniemożliwiające całkowitą dyskrecję ale ten fakt można było po prostu ignorować. I tak nikt nigdy nie oglądał tych nagrań, poza Hoseokiem, który musiał czasami monitorować zachowanie pacjentów w czasie rozmów.

Taehyung był właściwie gotowy do wyjścia. Zdrowy, bez żadnych przeciwwskazań do opuszczenia szpitala. Czekał tylko na ostatnie badania, decyzję komisji i wypis. 

Był wreszcie szczęśliwy.

Jin miał okazję czytać jego życiorys. Dziecko z biednej rodziny, ojciec i matka bardziej kochali alkohol, niż własne dzieci. Drugi syn uciekł, nie mogąc wytrzymać presji. Był starszy, zaczął nowe życie, pod nowym nazwiskiem. Taehyung musiał żyć na własną rękę. Popychadło w szkole, żeby mieć coś do jedzenia musiał kraść... Nie wytrzymał presji. Popadł w zaburzenia psychiczne i posunął się do próby samobójczej, nawet kilku. 

Przedawkowanie kilkukrotnie się nie udało. Leki po prostu nie zadziałały.

Gdy się wykrwawiał, jego sąsiadka wpadła na chwilę. Znalazła go na podłodze. Gdyby nie ona, Taehyung najpewniej by umarł.

Na początku był nieznośny. Nie chciał współpracować, planował ucieczki, wyzywał lekarzy. Ciągle miał żal do sąsiadki o to, że nie pozwoliła mu umrzeć. 

Dopiero później się otworzył. 

Chciał jak najszybciej wyjść ze szpitala, zacząć nowe życie. Bez kradzieży, alkoholu, złego towarzystwa, nienawidzenia samego siebie.

To było jego jedyne marzenie.

Mówiąc szczerze, Jin był naprawdę oczarowany młodszym. Miał szeroki i szczery uśmiech, który śmiało można było nazwać "nietypowym ale uroczym", ciemne włosy... Nie był zbyt wysoki. Coś w nim powodowało, że trudno było go nie lubić.

Chociaż jedna rzecz wywoływała u Jina dziwne odczucia. Chłopak wyjątkowo przypominał mu jego największego wroga, Jeongguka. Byli niemalże tego samego wzrostu, mieli podobne oczy, kolor włosów a nawet fryzury. Za każdym razem kiedy na niego patrzył, czuł się niezręcznie, bo jego myśli od razu uciekały do znienawidzonego policjanta. 

Musiał niestety przyznać, że za każdym razem, kiedy zaczynał o czymś myśleć, jego myśli dziwnym tropem przechodziły na jeden tor. Jeon, NamJoon, cała sprawa śmierci Min Yoongiego. 

Niewielkie przypadki. Szukanie pracy, zakład, NamJoon. Zabójstwo jego narzeczonego, pojawienie się Jeona, coraz więcej dziwnych przypadków, które mogły w każdej chwili ułożyć się w jedną logiczną całość. 

Podjął decyzję.

Zacznie zbierać dowody sam, po czym przekaże je jak najszybciej Jiminowi, który zajmie się śledztwem. 

Nic innego nie mógł zrobić.

Nie wiedział, że największy dowód właśnie siedzi przed nim i niedługo opuści szpital na zawsze, ale przedtem zdąży mu bardzo pomóc.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro