38

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Młody lekarz siedział w gabinecie Hoseoka, wypełniając potrzebne papiery i raporty. 

Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że ciągle popełniał jakieś błędy, mylił się w liczbach, źle zapisywał słowa, tworzył zdania bez sensu. 

Tak naprawdę przez cały czas nie mógł przestać myśleć o tym, co wydarzyło się wczoraj.

O tym, jak okropnie zniszczył wszystko, czego wcześniej udało mu się dokonać.

- Cholera. - warknął, ukrywając twarz w dłoniach. Westchnął cicho, próbując się uspokoić. Zdecydowanie powinien zrobić sobie wolne od pracy w tym dniu, był wykończony i potrzebował przerwy. Czuł się potwornie zmęczony i zawiedziony samym sobą. Pocałował swojego pacjenta i najprawdopodobniej zraził go do siebie, więc cała miesięczna praca poszła się walić.

Był na siebie zły.

Gdy odsunął dłonie od twarzy, poczuł się jeszcze gorzej.

Po drugiej stronie biurka siedział doktor Jeon, patrząc na niego z lekko przechyloną głową.

- Jakiś problem? Może pomogę? - zapytał starszy lekarz, a jego głos wręcz przesiąknięty był fałszem. Uśmiechnął się delikatnie do Jina, którego aż coś skręciło w środku.

- Nie pomożesz. - odpowiedział krótko, po czym wrócił do wypełniania papierów. Ciągle czuł na sobie wręcz palący wzrok Jeona, który ciągle uśmiechał się w ten okropny sposób. To był uśmiech w stylu "Oh, właśnie knuję coś okropnego i zaraz ci o tym powiem, żeby cię jak najbardziej dobić". Młodszy lekarz poczuł dreszcze na myśl o tym, że mężczyzna mógłby coś odkryć.

- A tak przy okazji, byłeś może wczoraj w nocy w szpitalu? - zapytał Jeon, uśmiechając się jeszcze szerzej. Jin powoli podniósł głowę i spojrzał na niego, starając się wyglądać jak najbardziej pewnie.

- Co miałbym robić w nocy w szpitalu? - zaśmiał się cicho. - Mam lepsze rzeczy do roboty, uwierz mi.

Starszy lekarz podniósł się z miejsca i chwycił jego dłoń, przyciskając ją do biurka. Kiedy Jin zaskomlał cicho z bólu, mężczyzna uśmiechnął się delikatnie i uniósł delikatnie palcami jego brodę, żeby spojrzeć mu głęboko w oczy.

- Posłuchaj. Nie mam pojęcia co tam robiłeś. Tym razem nie udało mi się zdobyć dowodu. Wiem, że potrafisz wyłączyć kamery i że na sto procent wczoraj spotkałeś się z NamJoonem. Ale bądź świadom tego, że was obserwuję i w każdej chwili ktoś może dowiedzieć się o waszym... Małym sekrecie. Dlatego-

Jeon nie zdążył dokończyć zdania, kiedy drzwi się otworzyły, a do środka wszedł NamJoon razem z doktorem Hoseokiem. 

Oboje zamarli, wpatrując się w scenę przed nimi. Starszy lekarz wciąż dotykał brody młodszego, unosząc jego głowę tak, żeby na niego patrzył, a dłoń Jina przyciskał do biurka. Młodszy patrzył w jego oczy jeszcze chwilę, po czym przeniósł wzrok na swojego pacjenta.

I no cóż, możliwe że w oczach NamJoona ta scena wyglądała bardzo intymnie.

Możliwe też, że jego serce odrobinę się rozdarło, a on to poczuł.

Po raz pierwszy od długiego czasu.

Ból.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro