41

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Jesteś okropnym człowiekiem, Jeon. - warknął Jin, wpatrując się z nienawiścią w starszego lekarza, który mimo swojej kamiennej twarzy wyglądał na dosyć zaskoczonego. 

NamJoon siedział na łóżku, mocno wbijając paznokcie w swoją rękę. Ciągle reagował na nerwy autoagresją, nawet po długiej pracy ten nawyk wciąż pozostawał w jego umyśle. 

Jeon wstał z krzesła i spojrzał z wyższością na młodszego, który wręcz płonął ze złości. 

- Skarbie, o co się tak denerwujesz? Po prostu wyjaśniłem twojemu pacjentowi całą sprawę, bo zaczęło mnie irytować, że ciągle się na ciebie gapi. Mamy wszystkie potrzebne informacje, nie potrzebujemy go więcej. - powiedział poważnie mężczyzna, chociaż Jin w jego oczach mógł dostrzec rozbawienie całą tą sytuacją. 

- Przestań pierdolić. - Jin ledwo powstrzymywał się przed uderzeniem swojego wroga. Nienawidził posuwać się do użycia przemocy, ale ta sytuacja po prostu go do tego zmuszała. Musiał jednak mieć na uwadze to, że tuż obok siedzi NamJoon, który mógłby kompletnie stracić do niego zaufanie po takim zachowaniu.

- Ale o co ci chodzi? Jinnie, nie musisz już udawać. Nie musisz oszukiwać tego chorego psychola, że w jakikolwiek sposób ci na nim zależy. Teraz jesteśmy tylko my. - Jeon zrobił krok w stronę Jina, który parsknął śmiechem.

- Tracę cierpliwość. Przysięgam, zgłoszę cię do dyrektora szpitala za opowiadanie takich kłamstw w celu zdołowania pacjenta i doprowadzenia go do jeszcze gorszego stanu. Wylecisz stąd z hukiem i nikt nie będzie za tobą tęsknił. - warknął młodszy, kątem oka patrząc na NamJoona. Mężczyzna siedział na łóżku ze spuszczoną głową i mocno zaciskał palce na swoim nadgarstku. 

- I co mu niby powiesz? Że zakochałeś się we własnym pacjencie, więc wyłączasz w nocy kamery i przychodzisz do szpitala, urządzając sobie jakieś cholerne schadzki? - zaśmiał się głośno Jeon, patrząc wrednie na Jina. 

- To, że lubię NamJoona nie ma nic do rzeczy. Mam do tego prawo, jestem człowiekiem. Zresztą nie masz żadnych dowodów na nasze bliskie kontakty! - na słowa Jina, NamJoon uniósł głowę i spojrzał na młodszego lekarza, który nawet sam nie panował nad tym co mówił. Złość całkowicie przejęła nad nim kontrolę.

- Sam się do tego przyznałeś! Lubisz NamJoona bardziej niż powinieneś!

- Kurwa, mam do tego prawo! Lubię go, cholernie go lubię, ale to nie twoja pieprzona sprawa, co do niego czuję!

I dopiero gdy zapadła cisza, Jin zorientował się co właśnie powiedział.

I zrozumiał, że to co powiedział było w stu procentach szczere.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro