44

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Praca lekarza jest wyjątkowo trudna, nie można zaprzeczyć.

Jednak rzeczy, które miał na głowie Jin w ramach sprawowania opieki nad NamJoonem, wychodziły poza kompetencje lekarzy.

Mężczyźni cały czas jechali w ciszy. Młodszy przez kilka pierwszych minut próbował dowiedzieć się czegoś od przyjaciela, jednakże ten wiedział niewiele więcej od niego. 

W ciągu całej podróży minęli może trzy samochody. Mało kto jeździł o godzinie czwartej nad ranem mniej uczęszczanymi ulicami, więc spokojnie mogli przyspieszać. 

Gdy tylko auto Hoseoka zatrzymało się pod szpitalem, Jin otworzył drzwi i wybiegł na chłodne, poranne powietrze. Pokonał biegiem kilkanaście metrów do szpitala i szarpnął za klamkę, otwierając drzwi. W głównym holu czekał na niego zdenerwowany dyrektor i Jeon, którego kąciki ust delikatnie uniosły się na widok Jina. 

- Wreszcie jesteście. - dyrektor westchnął i przeczesał włosy palcami. - Mamy ogromny problem z NamJoonem. Chodźcie. - mężczyzna ruszył szybkim krokiem w stronę korytarza, w którym znajdował się pokój pacjenta. Lekarze ruszyli za nim, a im bliżej byli celu, tym głośniejsze stawały się krzyki. 

Jin poczuł jak po jego plecach przechodzi zimny dreszcz.

To był głos NamJoona. 

Weszli do pokoju, z którego dochodziły pełne złości krzyki pacjenta.

NamJoon był trzymany za ramiona przez dwóch pielęgniarzy, a stojący obok nieznajomy Jinowi lekarz notował coś na kilku kartkach. Pacjent warczał ze złości i rzucał się na wszystkie strony, ale mężczyźni trzymali go na tyle mocno, że jego próby wyrwania się nie dawały żadnych skutków. 

- Dostał nagłego napadu agresji. Zaczął rzucać wszystkim co miał pod ręką. - powiedział nieznajomy, podchodząc do lekarzy. Wyciągnął dłoń do Jina. - My się jeszcze nie poznaliśmy. Oh Sehun, zajmuję się wszystkimi pacjentami.

- Kim SeokJin, zajmuję się przypadkiem NamJoona. - Jin uścisnął delikatnie dłoń lekarza i spojrzał na jego notatki. - Sporządził już pan wszystkie potrzebne obserwacje? 

- Tak. Wykluczyliśmy już podstawowe choroby, oceniliśmy objawy, a ponieważ pacjent dalej nie chciał się uspokoić, posunęliśmy się do przymusu bezpośredniego. 

- Podaliście leki? - zapytał Jin, biorąc od mężczyzny papiery i przeglądając je. Sehun pokręcił głową. 

- Dopiero zamierzaliśmy to zrobić. 

- Jakie dokładnie?

- Myśleliśmy nad Lorazepamem, ale musielibyśmy powtarzać dawkę co około godzinę, aż do uspokojenia. Dodatkowo pacjent nie pozwala nam się nawet do siebie zbliżyć, tym bardziej nie mam mowy o podaniu czegoś w formie tabletek.

- W takim razie... Może Haroperidol? - zaproponował Jin, oddając Sehunowi jego notatki. Mężczyzna pokiwał głową. 

- To najlepsze wyjście w tym momencie. Podamy raz dożylnie, później w formie kropli, ewentualnie tabletek. Zależy od stanu. - Sehun kiwnął głową na jednego z pielęgniarzy, który wyszedł z pokoju. NamJoon wciąż rzucał się jak oszalały, próbując wyrwać drugiemu mężczyźnie, chociaż było widać, że powoli się męczy. 

Jin przygryzł wargę, patrząc na starszego, który nawet na chwilę nie przestał się szamotać. 

Lekarz czuł się winny. 

Może gdyby został trochę dłużej w szpitalu, do niczego by nie doszło?

Pielęgniarz wrócił z niewielką szklaną buteleczką i zapakowaną sterylnie strzykawką oraz opakowaniem rękawiczek. Sehun wziął od niego przedmioty i zajął się przygotowywaniem dawki. Jin przyglądał się cały czas działaniom starszego lekarza, który zaczął zakładać rękawiczki. 

Niestety, NamJoon za żadne skarby nie zamierzał pozwolić na podanie dawki. Za każdym razem, kiedy Sehun próbował zaaplikować zastrzyk, mężczyzna zaczynał się wyrywać dwa razy bardziej energicznie i podejmować próby kolejne próby ataku.

Lekarz westchnął i odsunął się trochę.

- Nie wiem co zrobić. Nie ma innej możliwości podania mu leku uspokajającego. - Sehun wzruszył ramionami, przygryzając wargę. 

Jin spojrzał na NamJoona, który ciężko dyszał, patrząc na starszego lekarza spode łba. 

- Może ja spróbuję? - zapytał cicho, a Sehun spojrzał na niego.

- Nie wydaje mi się, żeby ci się udało. Mam doświadczenie  z takimi przypadkami, ale NamJoon to naprawdę trudny pacjent. Możesz spróbować, nie mamy niczego do stracenia. - Sehun podał młodszemu nową parę rękawiczek, która po kilkunastu sekundach znalazła się na jego rękach. Chwilę później Jin trzymał już w dłoniach strzykawkę z odpowiednią dawką leku.

Zdążył zauważyć jedną, dosyć ważną rzecz.

NamJoon patrzył na wszystkich, tylko nie na niego.

I  w tym właśnie widział swoją szansę. 

Ciągle liczył na to, że atak nie oślepił zupełnie mężczyzny, więc starszy nie zrobi mu krzywdy.

Jin podszedł bliżej. 

NamJoon wciąż go ignorował.

Jin stał na tyle blisko, że mógł bez problemu zaaplikować lek. 

Gdy wszyscy myśleli, że mu się uda, NamJoon nagle rzucił się do przodu i wyrwał jednemu z pielęgniarzy, przez co jedna z jego rąk była zupełnie wolna.

Gdyby nie szybka reakcja Hoseoka, Jin na pewno zostałby mocno uderzony przez agresywnego pacjenta. 

Mężczyzna zatoczył się do tyłu i wpadł na Hoseoka, który przytrzymał go i ochronił przed upadkiem. Sehun szybko rzucił się do NamJoona i zanim ten zdążył zauważyć, zaaplikował dawkę, po czym odsunął się na tyle, żeby pacjent nie zdołał zaatakować również jego. Pielęgniarze przytrzymali mężczyznę za ramiona, czekając na działanie leku. 

Wszystko stało się tak szybko. 

Jin był naprawdę przerażony. 

Znowu nie miał nad niczym kontroli.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro