5.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Oparł się z zadowoleniem o oparcie wygodnego fotela i odchylił się na nim lekko. Jego poprzedni dzień pracy wciąż nie dawał mu spokoju, a spojrzenie pierwszego pacjenta pozostawało w pamięci, nie pozwalając ani na chwilę o nim zapomnieć.

Drzwi do pokoju otworzyły się , a Jin zerwał się z miejsca, wyprostowany. Do środka wszedł NamJoon, za którym szedł Hoseok. Starszy lekarz palcem wskazał pacjentowi miejsce, w którym ten miał usiąść, a on posłusznie wykonał polecenie.

- Za godzinę przyjdę. Pamiętaj, że w pokoju jest kamera, jakby coś było źle, daj znać. - przypomniał młodszemu Hoseok, po czym opuścił pomieszczenie, przygryzając lekko wargę. Martwił się o niedoświadczonego lekarza, nie chciał zostawiać go samego z chorym psychicznie, agresywnym NamJoonem. Z drugiej strony zdziwiło go to, że zazwyczaj obojętny pacjent, w jakikolwiek sposób reagował na obecność młodego psychiatry.

Jin wziął głęboki oddech i usiadł na fotelu naprzeciwko chorego. Uśmiechnął się uprzejmie, równocześnie szukając jak najlepszego rozpoczęcia rozmowy.

- A więc... - zaczął, mentalnie strzelając sobie z liścia w twarz. Nie zaczyna się od "a więc", debilu. - Ekhem... Mamy współpracować. Może najpierw coś mi o sobie powiesz? - zapytał cicho, patrząc uważnie na mężczyznę, który wypalał wzrokiem dziurę w podłodze. Po dłuższej chwili milczenia, w której zdał sobie sprawę z tego, że nie nawiąże z młodszym żadnego kontaktu, ani nie otrzyma odpowiedzi, westchnął i wstał.

- Miałem nadzieję, że dowiem się czegokolwiek od ciebie, ale widać, że muszę posunąć się odrobinę dalej i sam poszukać jakiś informacji. - powiedział, siadając przy biurku i włączając laptopa. Odczekał chwilę, przyglądając się uważnie pacjentowi, który w dalszym ciągu patrzył w podłogę.

Gdy laptop w końcu się włączył, Jin szybko wszedł w odpowiedni plik z informacjami na temat pacjentów szpitala. Wpisał nazwisko i imię mężczyzny, ale nie zdążył nawet kliknąć odpowiedniego przycisku, by wyszukać jakichkolwiek informacji o nim, kiedy NamJoon zerwał się niespodziewanie z miejsca i chwycił jego nadgarstek, ściskając go z całej siły.

Jin syknął z bólu, patrząc spanikowany na pacjenta, który ani myślał puścić jego rękę.

- NamJoon, puść. Będę zmuszony wezwać pomoc, jeśli mnie nie puścisz. - powiedział lekarz, próbując brzmieć jak najspokojniej. Nie poskutkowało. Wręcz przeciwnie, miał wrażenie, że mężczyzna trzyma jego nadgarstek jeszcze mocniej.

- Uspokój się i usiądź na miejscu. Jeśli się nie uspokoisz, ktoś tutaj przyjdzie. Naprawdę, chcę dla ciebie jak najlepiej. Chcę ci pomóc. - tłumaczył powoli Jin, nie próbując nawet ruszać unieruchomioną ręką. - Jeśli nie chcesz, żebym o tobie czytał, to się uspokój i usiądź. Nie rozwiążemy żadnej sprawy, jeśli będziesz się tak zachowywał.

NamJoon przez chwilę się zawahał, po czym puścił nadgarstek lekarza, wpatrując się w niego jeszcze kilka sekund. Jin potarł delikatnie palcami zaczerwienione miejsce, przełykając z ulgą ślinę.

Słyszał czyjeś szybkie kroki na korytarzu i zdawał sobie sprawę z tego, że najpewniej Hoseok idzie sprawdzić czy wszystko dobrze. Pacjent z powrotem zajął swoje miejsce, wpatrując się w podłogę. Do pokoju wpadł Hoseok, a tuż za nim nieznany Jinowi mężczyzna.

- Coś ci zrobił? - zapytał od razu starszy, podchodząc szybko do biurka i przyglądając się uważnie Jinowi. Drugi mężczyzna chwycił NamJoona pod ramię i wyprowadził go szybko z pokoju.

- Nie, nic się nie stało... Puścił mnie sam, to pewnie był tylko jednorazowy atak. Zna mnie dopiero jeden dzień, przesadziłem i rozumiem, że mógł się poczuć osaczony. To normalna reakcja. - powiedział spokojnie młodszy, chociaż wewnętrznie cały dygotał ze strachu.

- Miałeś mieć z nim jeszcze dzisiaj jeden posiłek, ale chyba ci odpuszczę. Sam z nim pójdę. - Hoseok poklepał mężczyznę po ramieniu.

On mu nic nie zrobił...

Puścił go dobrowolnie...

- Nie. Pójdę z nim. Przecież nie będę uciekać przed własnym pacjentem, prawda?


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro