52

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Środek nocy.

Ciemność.

Kamery wyłączone.

Jin sam nie mógł uwierzyć, że zniżył się do tego poziomu. Naciągnął delikatnie rękawiczkę na wolną dłoń i westchnął.

Naprawdę miał zamiar ukraść dokumenty osobie, która uważała go za bliskiego przyjaciela.

Miał zamiar go okłamać, wykorzystać.

Kim się stał?

Sam nie był tego pewien.

Zmienił się. Niesamowicie mocno się zmienił. Wiedział to.

Ale nie mógł nic na to poradzić.

Przekręcił delikatnie klucz w zamku, popychając drzwi.

Wszedł powoli do pomieszczenia i włączył latarkę w telefonie. Gabinet był pusty, ciemność i cisza potęgowały wrażenie, że każdy jego oddech słychać w całym szpitalu. Telefon przełożył do unieruchomionej ręki, która i tak nie mogła pomóc mu w żaden inny sposób.

Powoli podszedł do biurka i z szuflady wyjął klucze do szaf z dokumentami. Podejrzewał, że właśnie tam znajdowały się papiery, którymi był zainteresowany. Wsunął klucz do zamka i otworzył drzwi, które cicho skrzypnęły. Zamarł na moment, nasłuchując.

Cisza.

Odetchnął cicho i zaczął ostrożnie przeglądać papiery, próbując nie zostawiać żadnych śladów. 

Nic nie znalazł. Kolejne szafy również była wypełniona tylko znanymi mu dokumentami. Musiał przeszukać gabinet. 

Zaczął od biurka Hoseoka. Niestety, tam również nie było poszukiwanych przez niego papierów. 

Już zamierzał się poddać, kiedy przy zamykaniu szafki zauważył kilka teczek położonych na meblu. Stanął na palcach, żeby sięgnąć papierów, po czym położył je na biurku i zamknął szafkę. 

Upewnił się, że miał ze sobą dokładnie te dokumenty, o które mu chodziło, odłożył klucz na miejsce i gdy miał zamiar wychodzić, usłyszał szybkie kroki na korytarzu.

Zaczął w przypływie paniki poszukiwać jakiegokolwiek miejsca na kryjówkę. Biurko? Zbyt widoczne. Szafa? Zamknięta. Schowek? 

Podbiegł szybko do drzwi niewielkiego schowka i nacisnął na klamkę. Zamknięte.

Miał przewalone.

Gdy już myślał, że zostanie nakryty na kradzieży, gdy jego serce prawie wyskakiwało z piersi, a ciśnienie podskoczyło jak po kilku filiżankach kawy wypitych w jednej chwili, kroki ucichły, a tajemnicza osoba skierowała się do innego korytarza.

Jin odczekał chwilę, po czym jeszcze raz na szybko sprawdził czy wszystko jest na swoim miejscu i wyszedł pośpiesznie z gabinetu, a później ze szpitala.

Wszystko powoli zmierzało do końca.

Wydarzenia, które pozornie były zupełnie przypadkowe, sprawiały że sprawa zaczynała się zamykać.

Chociaż Jin nie był tego jeszcze świadomy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro