53

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jin był zbyt zdenerwowany, żeby zabrać się do przeglądania dokumentów. 

Ciągle czuł się winny, był pewien, że Hoseok niedługo zacznie go podejrzewać o kradzież. 

Dodatkowo stan NamJoona wciąż się pogarszał. 

Spędzali ze sobą coraz mniej czasu, pacjentem najczęściej zajmował się Hoseok, który widocznie chciał za wszelką cenę odciążyć przyjaciela. Przynosił mu kawę, robił zakupy i starał się być pomocny pod każdym względem, nawet jeśli Jin tego nie chciał.

Ale kim był Jin, żeby odmawiać komuś takiemu?

Staż Jina powoli się kończył. Zostało mu tylko dziesięć dni pracy.

Wszystko szło na początku w dobrą stronę. Wiedział to. 

Ale wszystko zniszczył. 

Poprawka, to jego głupota wszystko zniszczyła.

Jego naiwność, serce, które za nic nie chciało być posłuszne.

Starał się szukać kontaktu z NamJoonem w każdy możliwy sposób.

NamJoon go znienawidził. 

Jin to wiedział.

A przynajmniej tak myślał.

Bo nie był świadomy tego, że w nocy, kiedy szpital jest pusty, NamJoon przez sen mamrocze jego imię i przewraca się z boku na bok. 

Ani tego, że NamJoon naprawdę martwił się o młodego lekarza, kiedy zobaczył gips na jego ręce.

Ale NamJoon nie mógł pozwolić sobie na chwilę słabości.

Kochał Min Yoongiego. 

Nie mógł zakochać się w lekarzu. W zdrajcy współpracującym z policją.

I chociaż bicie jego serca przy Jinie przyspieszało, nie mógł pogodzić się z myślą, że po raz kolejny zawiódł samego siebie przez to uczucie.

Bo uczucia krzywdzą.

Miłość to ból.

**********

- Jin, nie musisz tego robić. Dyrektor powiedział, że do końca stażu możesz nie kontaktować się z NamJoonem. - powiedział Hoseok, próbując powstrzymać przyjaciela. Jin szybkim krokiem szedł w stronę pokoju pacjenta, nawet nie patrząc na starszego. - Jin, posłuchaj mnie!

- Wiem co robię. Chcę się z nim zobaczyć.

- Zrobił ci ostatnio krzywdę. Pomyśl o tym. Nie jesteśmy w stanie ustabilizować ani kontrolować jego zachowania. Przyjmuje już inne leki, ale wciąż nie mamy pewności jak dobrze działają. 

- Muszę to zrobić Hoseok. - Jin stanął przed drzwiami i położył wolną rękę na klamce. - Uciekanie przed własnym pacjentem jest żałosne.

Hoseok położył dłoń na dłoni młodszego, powstrzymując go przed popchnięciem drzwi. 

- Proszę, zastanów się. Stan NamJoona naprawdę nie jest najlepszy. Nie powi...

- Zostaw nas samych.  Zrób to, proszę. Ostatni raz. 

Starszy lekarz westchnął i odsunął się, pozwalając Jinowi wejść do środka. Oparł się plecami o ścianę, na wszelki wypadek nie chcąc odchodzić zbyt daleko. 

NamJoon siedział na łóżku, wpatrując się w ścianę. Jego ręce pokryte były nowymi śladami, niektóre były całkiem świeże. Nie spojrzał na Jina, nawet nie drgnął.

Pusty.

Zniszczony.

Przez niego.

Był o wiele bledszy, bardziej zmęczony.

Nie miał siły żyć.

Jin to widział.

NamJoon potrzebował pomocy, jak najszybciej.

I możliwe, że właśnie w tamtej chwili Jin podjął decyzję o dokładnym sprawdzeniu dokumentów pacjenta, które ukradł z gabinetu.

Ale czy nie było zbyt późno?


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro