30

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Stanęłam na jednej z gałęzi drzewa. Odrost znajdował się na prawie samej górze rośliny.  Z wysokości przypatrywałam się mieszkańcom dobrze mi znanej wioski. 

Z tego co zauważyłam ludność miasta szykowała się na pierwszy etap egzaminu na chunnina. Założyłam maskę na twarz po czym zeskoczyłam z drzewa i udałam się w stronę bramy wioski.

Kiedy doszłam do drzwi od gabinetu stworzyłam cztery klony , które zmieniły wygląd , tak aby wyglądały na ludzi w maskach, , a konkretnie trzy trzynastoletnie dziewczyny.

-Nazywacie się Yuuko, Amel i Mikku.- wskazałam ręką na najwyższą z fioletowymi włosami i maską niedźwiedzia. 

Zapukałam w drzwi i weszłam kiedy usłyszałam odgłosy ze środka.

Kiedy weszłam zauważyłam , że nic a  nic się tu nie zmieniło. Nic w pomieszczeniu, ale w oczach blondyna zabrakło jednej małej iskierki. Od razu przypomniała mi się Himawari. Na początku zachciało mi się płakać, jednak przypomniało mi się po co tu przyszłam.

-Chcemy się zapisać na egzamin na chunnina, jeszcze nie jest za późno prawda?

-Oczywiście, że nie. Jak się nazywacie?

-Moje uczennice nie mają ani nazwisk ani pochodzenia. Jesteśmy podróżnikami bez twarzy.

-Acha, no dobrze niech będzie .

Tak jak przewidział plan Uzumaki jest zbyt łatwowierny aby zacząć podejrzewać, że to podstęp.

-Arigato.- ukłoniliśmy się po czym wyszliśmy i udaliśmy się do naszego tym czasowego lokum/

Kiedy dotarliśmy do mieszkania odwołałam klony, zostawiłam plecak i udałam się w stronę pewnego miejsca , które miałam zamiar odwiedzić. Skręciłam parę razy w coraz węższe uliczki, aż w końcu dotarłam do małego cmentarza. Po drodze zerwałam słonecznika i podchodząc do odpowiedniego grobu oparłam go o kapliczkę z napisem "Himawari Uzumaki".

Pomodliłam się a potem odwróciłam się aby odejść jednak z boku usłyszałam charakterystyczny świst. 

-Rasengan! - usłyszałam i odchyliłam się aby uniknąć ataku.- Kim jesteś dettebasa?!- spytał się Boruto.

-Kim kogo nie powinieneś znać...- odparłam po czym przyjrzałam się mężczyźnie.

W końcu syn Naruto był już pełnoletni. Ubrany był w czarny płaszcz a na twarzy miał bliznę. 

-Nani?

Wyciągnęłam kulki dymne i rzuciłam je na ziemię . Pod osłoną nocy i chmury dymu  uciekłam. 

Stanęłam na jednym z dachów przypatrując się ludziom na dole. Myśląc, ze nikt mnie nie widzi zdjęłam maskę aby ułatwić sobie widoczność. 

-[Imię]?- usłyszałam za sobą.- A więc to ty.

-Tak Boruto, to ja.- Wyprostowałam się i odwróciłam w kierunku blondyna. Ten staną w osłupieniu kiedy zobaczył, że ma rację. - I co? Teraz pewnie chcesz mnie zniszczyć, pozbyć się mnie?- łzy zaczęły zbierać mi się w oczach. Ostatnio zbyt często płakałam...- Jednak teraz nie jestem  tu po to aby zabijać , a po to, żeby pomóc...

W tym momencie chłopak ruszył ku mnie. Zamknęłam oczy czekając na cios jednak to nie nastąpiło. Jednak mimo tego poczułam jak Uzumaki oplata mnie w swoim uścisku. 

-Ty żyjesz.-  wyszeptał.

-Tak, a czemu miała  bym nie żyć?-spytałam ze zdziwieniem.

-Shikadai powiedział, że widział jak spadasz... spadasz z klifu, przez to, że nie mogłaś sobie wybaczyć tego co zrobiłaś.

-Miałam na początku taką ochotę, ale co z Narą?

-Po twoim odejściu załamał się,  do tego rzadko się z nami spotyka.

-Rozumiem, nie jesteś zły?

- Z początku byłem i to bardzo , jednak przebaczyłem kiedy dowiedziałem się o twojej matce.

Kiedy o niej wspomniał serce mnie zakuło.

-Arigato.-powiedziałam po chwili ciszy.- Bardzo dziękuję.

-Nie masz za co. -odkleiliśmy się od siebie.

-Czy ty wiesz, że Shikadai cię...

-Kochał?

-Nie, dalej kocha. Zdradził mi to nie dawno. 

-Ja tez go kocham, ale nie mogę mu tego powiedzieć, zbyt by to go zraniło...

-Tym go raczej nie zranisz.

-Zniszczę mu tym życie .- założyłam maskę .- Mattane!- odwróciłam się po czym skoczyłam na inny dach a potem kolejny.

***

Przepraszam , że takie spóźnienie! 

Macie za to dłuższy rozdział!

To do kolejnego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro