23
-Kim jesteś?!
-To ja. Jestem w swoim prawdziwym ciele .
-Ten lodowaty głos... Pain?!- Wyprostowałam się i schowałam kunaia do kabury.
-Tak, to ja.
-Jesteś jakiś chudy ... i włosy ci się zmieniły...
-Ja umieram [Imię], prawdopodobnie nie dożyję wojny . Do tego wiem, że ktoś poluje na moje oczy.
-Ja-jak to umierasz?-łzy napłynęły mi do oczu. Wieść o tym, że mój kolejny przyjaciel odejdzie z tego świata doprowadziła mnie do łez.
-Nie płacz, przyszedłem w poważnej sprawie. Chcę byś wzięła moje oczy.
-Co? Ja nie...
-Proszę, zgódź się. - ton jego głosu zmienił się
-Dlaczego ja?
-Ponieważ wiem , że dzięki tobie wygramy. Obiecaj mi, że sprawisz że nikt nie będzie cierpiał. - podszedł do mnie i przyłożył mi swoją dłoń do moich oczu. -Krocz zupełnie inną drogą niż ja. - odszedł a kiedy otworzyłam oczy już go nie było.
-Obiecuję...- wyszeptałam choć w tedy nie za bardzo wiedziałam o czym on mówił.
Wracając do domu rozmyślałam nad tym wszystkim. W głowie kłębiło mi się wiele pytań. Na przykład: "Czemu Pain wybrał mnie?", lub "Czemu mi się tak kręci w głowie?" Zanim zdążyłam odpowiedzieć na to pytanie leżałam nieprzytomna na ziemi.
Obudziło mnie ciche pikanie. Kiedy otworzyłam oczy jasne światło lamp oślepiło mnie. Mrugnęłam parę razy aby się przyzwyczaić. Kiedy w końcu to nastąpiło zorientowałam się, że jestem w szpitalu.
Leżałam w małym białym pokoiku z różnymi sprzętami , których nazw nie znałam. Bez zastanowienia odpięłam od siebie maszyny i wyszłam z pomieszczenia.
-Proszę pani , proszę wrócić do sali.- Jakaś pielęgniarka próbowała mnie zatrzymać .
-Nie. - odpowiedziałam krótko wychodząc z placówki.
Jednak tam ktoś na mnie czekał.
-Sakura, zejdź mi z drogi.
-Nie, musisz wyzdrowieć.
-Ale mi nic nie jest.
-Zemdlałaś więc coś jest.
-Posłuchaj. Został mi wszczepiony Reningan i to tyle. - Wypaplałam.
-Jak to Reningan?!
-No jeszcze nie wiem jak działa, ale do wojny się nauczę...
-Teraz to musimy iść do Tsunade.
-Ehh.
Z Sakurą nie dało się tak łatwo wygrać, więc co miałam zrobić jak nie udać się do naszej kochanej głowy wioski ?
-Jak to Renningana?- Spytała się Tsunade po tym jak opisałam wczorajszy dzień.
-Czemu się tak wszyscy powtarzacie?
-Bo to trudna do strawienia sprawa. Czyżby lider Akatsuki tak bardzo ci ufał? Może to podstęp.
-Znam Paina i wiem jaką drogą podążał . Miał swój kodeks honorowy.
-Skoro tak mówisz. Jak na razie technika jest ukryta więc trzeba ją w jakiś sposób aktywować.
-Masz jakiś pomysł?
-Proponuję użyć w tym celu Sharingana .
-To może wypalić.- uśmiechnęłam się.
-A więc Sakura zawołaj Kakashiego.
-Hai.- różowowłosa wyszła z pomieszczenia wracając po chwili z jej sensei'em
-Weź [Imię] na plac treningowy, ona ci wszystko wyjaśni po drodze.
Wyszliśmy razem z gabinetu i skierowaliśmy się na ustalone miejsce. Na początku szliśmy w ciszy , ale potem odważyłam się w końcu opowiedzieć o moim spotkaniu z Painem a potem z Tobim.
-Czyli spotkałaś Madarę?
-Tak, ale wątpię , żeby było on na prawdę Madarą. Nie wierzę żeby tak długo się ukrywał.
Tak na prawdę wiedziałam kim na prawdę był Tobi, jednak nie chciałam mu tego zdradzać . A z kąt wiem kim na prawdę był?
*Retrospekcja*
Czarnowłosy mężczyzna stał na przeciw mnie. Przez chwilę zastanawiałam się czy nie przygotować się do odparcia ataku , jednak Tobi ani drgną.
Po pieciu minutach jego ręka powoli skierowała się w stronę maski. "Madara" zdjął ją ukazując swoją prawdziwą twarz.
-Obito ? Ale przecież ty umarłeś...
-Z kąt wiesz jak mam na imię ?
-Kakashi mi o tobie opowiadał i jeszcze pokazywał zdjęcie.
-Souka... a więc co zamierzasz zrobić?
-Nie zdradzę nikomu twojej tożsamości , ale niestety nie zgodzę się .
-Wierzę w twoje słowo. Do zobaczenia [Imię]- odwrócił się i odszedł. Ja po chwili zrobiłam to samo.
***
A więc witam was po tak długiej przerwie wracamy do co tygodniowych rozdziałów!
Do zobaczenia za tydzień.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro