20. Musisz się schować

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Uchylił zaspane powieki. Rozejrzał się po obcym pomieszczeniu i przypomniał sobie, że nie jest u siebie w pokoju. Zerknął na wtuloną w jego ciało dziewczynę i wziął uspokajający, głęboki oddech.

Dawno nie obudził się w jednym łóżku z kobietą. Najgorsze było to, że nie z nią chciał witać dzień. Przez chwilę rozmarzył się o długich blond włosach i błękitnych tęczówkach.

Jakie uczucie by mu towarzyszyło, gdyby to właśnie ona leżała teraz w jego ramionach?

Nie rób sobie nadziei, idioto.

Miłosz delikatnie odsunął od siebie Sarę i wymknął się z ciepłego łóżka. Już w pełni ubrany krzątał się po kuchni w poszukiwaniu najbardziej podstawowych przedmiotów. Rzadko kiedy zaglądał do szafek w tym mieszkaniu, dlatego nie miał pojęcia, gdzie się co znajduje. Na jego szczęście wyposażenie było ułożone dość instynktownie, dzięki czemu nie tracił czasu.

Szybko uporał się ze zrobieniem śniadania i nakrył do stołu. Uświadomił sobie, że nie był wystarczająco cicho, kiedy w drzwiach zobaczył sylwetkę dziewczyny. Przecierała swoje zaspane oczy, a jej koszulka podwinęła się do góry, odsłaniając koronkowe figi. Miała na sobie jedynie te dwa elementy garderoby, ale nie robiło to na nim wrażenia.

Już nie.

Zjedli w ciszy, chociaż w myślach Sara mówiła więcej, niż mógłby przypuszczać. Nie odważyła się zacząć żadnego tematu na głos, chociaż wiedziała, że prędzej czy później będzie musiała to zrobić. Miała nadzieję, że jednak później.

— Posprzątam po śniadaniu i będę się zbierać. — Spojrzał na nią znad filiżanki, w której został ostani łyk aromatycznej kawy. — Zostaje nam jedno spotkanie, Sara.

— Wiem. — Nie umknęło jego uwadze, że posmutniała.

— Może to dobrze? Może powinnaś sobie znaleźć kogoś, kto będzie tak spędzać z tobą każdy wieczór? — Ton głosu blondyna był wyjątkowo łagodny. — Wiesz, jesteś naprawdę fajną dziewczyną. Na pewno ułożysz sobie życie, a ja nie powinienem się w nim w ogóle pojawić.

— Żałujesz? — zapytała cicho, jakby obawiała się odpowiedzi.

— Nie! Absolutnie nie żałuję tego wszystkiego, co się między nami wydarzyło. Wiem, że ostatnio byłem dla ciebie wyjątkowo podły i cholernie mi to ciąży — wyznał szczerze i odstawił filiżankę na stół. Specjalnie dla niej odsunął od siebie nieprzyjemne wspomnienia związane z tym jednym słowem. — Nigdy nie oceniałem cię za ten układ. To była nasza wspólna i świadoma decyzja. A ty? Żałujesz?

Przez chwilę miała wrażenie, że się przesłyszała. Jego słowa sprawiły, że zrobiło jej się lżej na sercu i chociaż nie powiedział słowa "przepraszam", to właśnie tak odebrała jego wypowiedź.

— Nigdy nie będę żałować — zarzekła się.

Uśmiechnął się do niej ciepło. Nie widziała tak szczerego uśmiechu na jego twarzy od kilku tygodni. Czuła, że chłopak ma jakieś problemy, coś go męczy, ale za każdym razem, kiedy podejmowała próbę rozmowy, zbywał ją i dodawał, że przecież nie przyszedł do niej na pogaduchy.

Kiedyś więcej się śmiali w swoim towarzystwie, pamiętała to.

Wstała z krzesełka i odstawiła pustą porcelanę do zlewu. Odwróciła się w stronę Miłosza i bez skrępowania przyglądała się jego twarzy, dłoniom, ruchom, jakby chciała zapamiętać o nim jak najwięcej szczegółów. Cieszyła się, że wczoraj do niej przyszedł i to z własnej inicjatywy. Miała nadzieję, że ta kolacja i wspólna noc ich do siebie zbliży i nie pomyliła się.

Sporo rozmawiali, chociaż o niczym konkretnym.

Obejrzeli nawet film, chociaż nic z niego nie zapamiętała.

Obudziła się w jego ramionach, chociaż wiedziała, że myślami jest przy innej.

Może istnieje cień szansy, że zostaniemy chociaż przyjaciółmi? — pomyślała. — Bzdura.

Miłosz również wstał i podszedł do dziewczyny, zachowując odstęp kilku kroków. Spojrzał na nią łagodnym wzrokiem i wyciągnął dłoń w jej kierunku. Sam nie wiedział, po co to robił, ale poczuł taką potrzebę. Sara chwyciła ją niepewnie, a chwilę później już była otulona jego ciepłymi, szerokimi ramionami.

Tkwili w tym uścisku dosyć długo. Oboje zbierali myśli, ale to chłopak odezwał się pierwszy:

— Dziękuję ci za wszystko, Sara. — Pocałował ją w czoło i położył dłonie na jej policzkach. — Pamiętaj, że nigdy nie chciałem cię urazić i nie pomyślałem o tobie negatywnie przez to, co między nami zaszło. Chciałbym, żebyś była szczęśliwa.

— Miłosz, ja... — Jej wypowiedź przerwał dzwonek do drzwi.

— Spodziewasz się kogoś? — zapytał lekko zestresowany, bo przecież nikt nigdy miał się
nie dowiedzieć o jego wizytach w tym mieszkaniu.

— Brata — wyznała spanikowana. — Jezu, Miłosz, zapomniałam. On cię tu nie może zobaczyć, bo zabije nas oboje!

— Nie panikuj — upomniał ją, a pukanie do drzwi nie cichło, na przemian z charakterystycznym sygnałem dzwonka. — Dasz radę go spławić?

— Postaram się. — Przełknęła głośno ślinę. — Musisz się schować.

— Zamknę się w łazience. — Oderwał się od niej i skierował tam kroki. — Uspokój się i zachowuj normalnie.

Przytaknęła i kiedy blondyn zniknął za drzwiami, wzięła kilka uspokajających oddechów. Na drżących nogach wpuściła brata do środka i uściskała na przywitanie.

— Trochę się spieszę, siostrzyczko. Gdzie masz nową żarówkę?

Zrobiło jej się słabo. Zapomniała, że poprosiła chłopaka o pomoc w wymianie oświetlenia... w łazience.

— Już sobie poradziłam. — Machnęła ręką. — Przepraszam, zapomniałam ci powiedzieć.

— Sara — jęknął niezadowolony — znowu skakałaś po taboretach, zamiast poczekać, aż przyjdę? — Posłała mu przepraszający uśmiech. — Ogarnęłaś wszystko?

— Masz jakieś plany na wieczór? — Zignorowała jego pytanie.

— Sara — upomniał ją poważnym tonem — jeżeli...

— Możemy pogadać wieczorem przy herbatce? Chciałabym poruszyć z tobą jeszcze jeden temat.

— Możemy przy piwku, pasuje?

— Wolę herbatkę. — Spojrzała na niego błagalnym wzrokiem.

— No to jesteśmy umówieni. — Złożył przelotny pocałunek na jej policzku i skierował kroki do wyjścia.

— Dzięki, braciszku.

Odetchnęła z ulgą, kiedy zamknęła za nim drzwi. Oparła czoło o chłodne drewno i przymknęła powieki. Nie wiedziała, jak zachowałby się jej brat, gdyby zobaczył w jej mieszkaniu Miłosza.

To właśnie jego dłonie chwilę później poczuła na swoich ramionach. Odwróciła się w kierunku chłopaka i ponownie wtuliła w jego ciało. Nie mogła dopuścić do ich spotkania w takich okolicznościach. Tego jednego była pewna.

— Chyba się udało — zaśmiał się Miłosz i odsunął od koleżanki.

— Chyba tak — westchnęła.

— To gdzie masz tę żarówkę? Wymienię ci.— Posłał jej ciepły uśmiech, na który odpowiedziała tym samym.

Szybko się z tym uporał i pożegnał z Sarą. Mieli jeszcze jedno spotkanie, ale nie poruszyli tematu jego terminu. Tego dnia miał do załatwienia jeszcze jedną bardzo istotną sprawę — rozmowę z siostrą.

Wiedział, że Magda zaczęła się z kimś spotykać i drażniło go, że nie chce nic zdradzić o swoim chłopaku. Martwiło go to, bo zazwyczaj o takich sprawach rozmawiała z nim albo chociaż z Oliwią i Igą. Tym razem uparcie milczała i nie zdradzała żadnych szczegółów.

Był sobotni poranek, dlatego chłopak miał pewność, że zastanie siostrę z nosem w książkach do biologii lub filozofii. Po drodze postanowił kupić jakiś smakołyk, który z pewnością poprawi jej humor. Postawił na batonika z czekoladą i orzechami, którego nastolatka pożerała jak nic innego.

Zapukał do jej pokoju i nie czekając na zaproszenie, wparował do środka. Nie kłopotał się zamknięciem drzwi, ponieważ ich mamy i tak nie było w domu. Rozsiadł się wygodnie na łóżku dziewczyny, opierając plecy o ścianę.

— Co ty robisz, Misiek? — Skrzywiła się, kiedy wyrwał jej książkę z dłoni. — Muszę się uczyć.

— Zarządzam przerwę. — Wyszczerzył się nienaturalnie.

— Dopiero zaczęłam, bo zaspałam.

— Zaspałaś? W sobotę? Spóźniłaś się na naukę, bidulko, i teraz zdążysz się pouczyć tylko dwanaście godzin zamiast piętnastu? — ironizował.

— Bardzo śmieszne — obruszyła się. — Wiesz, że te studia są dla mnie ważne.

— Mała, masz jeszcze dwa lata liceum przed sobą. — Jego głos złagodniał. — Chyba możesz poświęcić jedną sobotę bratu, a nie książkom? — Popatrzył na nią wzrokiem pełnym nadziei.

— No dobra. — Wywróciła oczami, ale kąciki jej ust drgnęły do góry. — Może chociaż do obiadu.

— Pizza? — zaproponował.

— Pewnie!

Chłopak wyciągnął z kieszeni telefon i przy pomocy kilku kliknięć zamówił posiłek, który miał być dostarczony za godzinę. Rzucił urządzenie na bladoróżową pościel i wyciągnął zza pleców słodką przekąskę.

— Tylko nie mów mamie — wyszeptał i wcisnął siostrze batonika do ręki, niczym zawodowy wujek, który rozpieszcza nie swoje dziecko.

— Ciekawe, kiedy miałabym jej powiedzieć — mruknęła pod nosem.

Chłopak postanowił nie przeszkadzać jej w delektowaniu się smakołykiem, dlatego w milczeniu rozglądał się po pokoju. Pomieszczenie nie było duże, ale zdecydowanie prosiło się o remont. Dziewczyna bardzo dbała o meble, które były zdecydowanie zbyt dziecinne jak na jej wiek, ale nosiły one na sobie już znaczne odrapania i uszkodzenia. Dywan był zawsze perfekcyjnie odkurzony, ale jednak jego fioletowa struktura była już wygnieciona i nieestetyczna. Brakowało jej porządnego biurka i krzesła do nauki, z tego również wyrosła.

Ich mieszkanie było identyczne jak to, w którym mieszkała Oliwia. Różniło się tym, że w pokoju Magdy nie było osobnej garderoby, a sporych rozmiarów szafa. Pani Maria odstąpiła swoją sypialnię Miłoszowi, żeby nie musiał dzielić pokoju z siostrą. Uważała, że każde z nich powinno mieć swój osobny kąt, a ona sama może korzystać z salonu i sypiać na kanapie. Przecież i tak w tym domu była jedynie gościem.

Miłosz uświadomił sobie, że tak naprawdę całe mieszkanie wymagało odświeżenia, ale zdawał sobie sprawę, że ich na to nie stać. Myślał nawet, że mógłby większość zrobić sam lub przy pomocy Julka, ale ceny materiałów i tak przewyższały ich budżet.

Priorytetem było wykształcenie jego siostry.

Pensje ich mamy pokrywały zaledwie koszty mieszkania i pożyczki, którą zaciągnęła na nie razem z mężem. Niestety, za resztę nie byłaby w stanie wyżywić ich trójki przez cały miesiąc, ale to pozostawało poza świadomością Madzi. Tak postanowił Miłosz, który pokrywał pozostałe wydatki i starał się odkładać jak największą sumę na zabezpieczenie rodziny.

— Podjęłam decyzję, że pójdę na studia zaoczne — wychrypiała nastolatka, której struny głosowe poklejone były przez nadmiar zjedzonej czekolady.

— Absolutnie, Magda! — Spojrzał na dziewczynę. — Pójdziesz na dzienne studia i wyjedziesz z tej dziury do normalnej społeczności.

— Misiek, nie jestem głupia. Wiem, że nas na to nie stać. — Wbiła wzrok w papierek, który składała w palcach. — Pójdę na studia zaoczne, a w tygodniu będę mogła pracować. Zarobię na czesne i wreszcie przestanę żerować na bracie.

— Madzia — jęknął i przyciągnął siostrę do siebie, zamykając w uścisku. — Zanim pójdziesz na studia, to wszystko się zmieni. Obiecuję.

— Ale ja nie chcę stąd wyjeżdżać. Mam tutaj ciebie i dziewczyny.

— I chłopaka.— Wysilił się na neutralny ton.

— O to chodzi, tak? — Oderwała głowę od jego klatki piersiowej, żeby spojrzeć w szare tęczówki. — Wiedziałam, że jak przychodzisz ze słodyczką, to coś jest na rzeczy.

— Postawmy sprawę jasno. — Lekko się wyprostował. — Co to za frajer?

Spojrzała na niego z politowaniem. Nawet przez chwilę miała ochotę opowiedzieć mu całą historię, ale zrezygnowała. Przypomniała sobie o tym, że Miłosz zawsze był troskliwym bratem, a pomimo tego nie lubił wtrącać się w jej sprawy. Jeżeli chodziło o płeć przeciwną, która się nią interesowała, miał zbyt duże wymagania. Chciał tylko jej szczęścia i bezpieczeństwa, wiedziała o tym. Wolała jednak nie zdradzać blondynowi szczegółów z jej życia, dopóki sama nie będzie pewna, że to poważna relacja.

A takiej pewności niestety nie miała.

— Właśnie dlatego nic ci nie powiem. — Zmrużyła gniewnie oczy.

— Jeżeli...

— Jeżeli mnie skrzywdzi, to go zajebiesz — wypowiedziała słowa, które chciał powiedzieć chłopak, przerywając mu i wywracając oczami. — Wiem, Misiek, wiem.

— Madzia, ja się po prostu o ciebie martwię. Nie chcę, żeby jakiś gnojek cię wykorzystał, bo cię kocham, siostrzyczko.

W przypływie impulsu zarzuciła ręce na szyję brata i wtuliła się w niego. Zawsze był dla niej wzorem i ostoją. Mogła na nim polegać w dosłownie każdej kwestii. Znowu nabrała ochoty, żeby wszystko z siebie wyrzucić. Sama jednak nie potrafiła się odnaleźć w obecnej sytuacji.

Przeżyła z tym chłopakiem swój pierwszy raz, ale od dwóch dni jej telefon uparcie milczał, a ona coraz bardziej obawiała się, że jedynie na tym mu zależało. Wiedziała, że historia ubrana w takie słowa sprawiłaby, że Miłosz wpadnie w szał, a tego wolała uniknąć. Przełknęła ślinę, powstrzymując zbierające się w jej oczach łzy.

Przecież jej chłopak ją kocha, dlaczego w ogóle w to zwątpiła?

— Przepraszam, że ostatnio na ciebie warczałem. — Miłosz pogłaskał nastolatkę po kasztanowych włosach. — Nie powinienem się na tobie wyżywać.

— Już o tym zapomniałam. — Zwiększyła między nimi dystans, bo ramiona brata niebezpiecznie zbliżały ją do zupełnego rozklejenia. — Jak sytuacja z Oliwką? Dalej się kłócicie?

— Dopóki nie przestanie robić ze mnie idioty i kłamać w żywe oczy, to raczej się to nie zmieni. Mama dzisiaj wraca? — Szybko zmienił temat.

— Nie, ma dyżur i będzie dopiero w poniedziałek. Nie powinna tyle pracować. — Zmarkotniała.

— Nie powinna — powtórzył cicho.

— Jak tata żył, to częściej była w domu. — Nie odpowiedział. Miłosz nie lubił poruszać tego tematu, ale czasami dla siostry robił wyjątek, a ona doskonale o tym wiedziała. — Jaki tata był naprawdę?

— Miał ciężki charakter — westchnął. — Był dobrym ojcem i mężem, dbał o rodzinę. Podobno zarabiał bardzo dobrze, ale tak naprawdę zostawił nas z długami i chyba za to mam do niego pretensje. Wiesz, gdyby nie ten kredyt i brak jakiegokolwiek zabezpieczenia finansowego żyłoby nam się dużo lepiej. Byłaś jego oczkiem w głowie. — Posłał siostrze ciepły uśmiech.

— Nie pamiętam tego — wyznała ze smutkiem.

— Miałaś dwanaście lat, kiedy zmarł, ale przez ostatnie pięć pracował więcej niż mama teraz i prawie nie bywał w domu. Wcześniej też często znikał, więc nie dziwię się, że słabo go pamiętasz. Byłaś takim słodziakiem do schrupania z długim warkoczem i słodkim uśmiechem. — Puścił jej oczko.

— Nadal taka jestem! — oburzyła się.

— Jasne — mruknął. — Dzisiaj robisz sobie przerwę od nauki. W nagrodę możesz wybrać film.

***

Co myślicie o związku Magdy? Będzie szczęśliwa?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro