"Bo w kosmosie też potrzebują księgowych "

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Praca na konkurs MakowyBezik. Postaram się to zakończyć bez zbędnego gadania. Najpierw jedmak muszę podziękować Azuri za poprawienie tekstu poniżej. Bez niej byście zgineli losem marnym,umarli na brak przecinków (i inne nieprzyjemniści)
Mam nadzieje, że moje wątpliwe zdolności plastyczne zostaną mi przebaczone...

To jest Myrek. To zdrobnienie przylgnęło do niego tak bardzo, że sam ledwo sobie przypomina, jak naprawdę ma na imię. Ma dwadzieścia sześć lat, słabo płatną pracę jako księgowy, wadę wzroku, wadliwą protezę lewej ręki i kochającą mamusię, z którą mieszka. Generalnie w najmniejszym stopniu nie zgadza się to z opisem odważnego podróżnika, odkrywającego nowe planety - on dobrze o tym wie. Chyba najbardziej ekscytującym wydarzeniem w jego teraźniejszym życiu było rozlanie kawy, albo czytanie książki pod biurkiem, podczas gdy jego szef był zajęty przeglądaniem wiadomości. A jednak w jego życiu zdarzają się niebezpieczeństwa, bo przecież kawą też można się poważnie poparzyć, do prawdy - bardzo niebezpieczne. Groźne bywają też pożary wybuchające irytująco często na jego biurku. Naprawdę nie przepada on za pracą z papierami, więc kiedy wyczuje, że coś się pali zabiera się za gaszenie dokumentów z niewielkim entuzjazmem. Zdążył się już do tego przyzwyczaić, są to uroki posiadania najtańszej na rynku bionicznej protezy. Mechaniczna kończyna często ma zwarcia, nawet kiedy z niej nie korzysta, można odnieść wrażenie, że ręka zwyczajnie się nudzi i w ten sposób pragnie zwrócić na siebie uwagę. Wystarczy, że sypiące się z niej iskry upadną na kawałek papieru i bum! Katastrofa gotowa.

Zastanawiacie się zapewne, co spowodowało, że ten stateczny księgowy stracił rękę. Otóż nie zawsze był księgowym i w czasach swojej młodości, jak wszyscy miewał głupie pomysły. Zacznijmy od tego, że ojciec naszego kosmity był przemytnikiem, pewnym siebie, upartym, niezależnym pilotem oraz zdolnym mechanikiem. Młodemu Myrkowi bardzo to imponowało. Któregoś dnia wymknął się z domu i podążył za ojcem. Robił tak wiele razy wcześniej i nigdy mu się nic nie stało, a widoki były nieziemskie (no w sumie logiczne, że nieziemskie, bo chyba nie mieszkali na Ziemi, choć może... jeśli ktoś Myrka widział, to proszę ode mnie go pozdrowić oraz przeprosić za urwanie rączki). Niestety tym razem wszystko poszło źle. Czternastoletni chłopak najpierw zgubił się w obcym statku, a potem, kiedy próbował wyjść, natknął się na niezbyt przyjaźnie nastawioną załogę. Zdołał uciec i ukryć się do końca lotu. Myrek uwielbiał kusić los. W końcu zdarzył się wypadek. Zamykająca się śluza statku zmiażdżyła jego lewą rękę tuż nad łokciem. Nie było czego zbierać. Po prostu miazga.

To zdarzenie spacyfikowało chłopca. Odłożył marzenia o kosmicznych podróżach na dalszy plan, by zająć się czymś, co przyniesie korzyść rodzinie - a właściwie jego mamusi. Ojciec zniknął niedługo po jego wypadku. Przez długi czas po tym zdarzeniu mama nie wypuszczała go z domu. Bała się, że straci nie tylko męża, ale i syna. Myrek skończył szkołę z doskonałymi wynikami i chodź nie zawiązał tam żadnych przyjaźni, a jedynie nietrwałe znajomości, to dostał się na studia prawnicze, na które chciała go posłać mama. Wkrótce jednak skończyły się pieniądze i musiał zarobić na swoje utrzymanie. Jednak... gdzieś w jego wnętrzu wciąż tliło się marzenie o kosmicznych podróżach.

Teraz wypadałoby streścić Myrkowy charakter. Jest on przede wszystkim bardzo nieśmiały i do wszystkiego podchodzi z pewną dozą nieufności, oczywiście w granicach rozsądku. Rozsądek mógłby być jego drugim imieniem. Nie podejmuje on nieprzemyślanych decyzji, nad wszystkim musi się zastanowić, a często nawet przedyskutować to z mamusią... a skoro o niej mowa, to bardzo ją kocha, ale czasem nie potrafi odgonić od siebie myśli, że ogranicza jego wolność. Przecież jest już dorosły. Wielu uznałoby go zapewne za okropnie nudnego i mieli by w tym sporo racji: flegmatyczny oraz oschły księgowy nikomu nie wydaje się być interesującym towarzystwem. Czasem zachowuje się zupełnie jak zgorzkniały starzec.

Nigdy nie miał zbyt wielu przyjaciół, no może jako dzieciak, mimo że jest bardzo uczynną i miłą osobą, to rzadko kto ma ochotę z nim rozmawiać. Jego poczucie humoru pozostawia sporo do życzenia, ale nie jest aż takim sztywniakiem za jakiego wszyscy go mają. Wiele osób go ignoruje, zupełnie jakby był niewidzialny.

Do jego zalet należą niewątpliwie wytrwałość i pracowitość... trudno wymienić tu coś jeszcze, Myrek nie jest tchórzem, ale nie jest też jakoś specjalnie odważny. Z powodu nieśmiałości trudno mu się zdobyć na szczerość. Jest niecierpliwy, łatwo się denerwuje. Zdarza mu się płakać w poduszkę - od tak, bez powodu. Do tego jest straszną fajtłapą. Zupełnie brak mu pewności siebie, potrafi potknąć się się o własne nogi, a w drodze do pracy dwa razy zgubić okulary i/lub klucze do domu, przewrócić się, a nawet wpaść na jedyną na ulicy lampę i do tego ją przeprosić (bo oczywiście zdążył już zgubić okulary). Posiada parę przydatnych, technicznych talentów oraz świetnie dogaduje się ze sztucznymi inteligencjami, ale nie ma w zwyczaju się tym chwalić.

Jego szef uwielbia powtarzać, że kosmita nadaje się tylko do bycia księgowym. Myrek usłyszał to tyle razy, że nawet mógłby w to uwierzyć, lecz na szczęście mama wciąż powtarza mu, że może osiągnąć wszystko.

Na koniec opiszę dokładniej jego wygląd, bo rysunek jest szary.
Myrek jest niewysoki i szczupły. Ma ciemnobrązowe włosy oraz czysto błękitne, błyszczące dziecięcą ciekawością oczy. Niemożna zapomnieć o jego dużych, puchatych psich uszach, które nie tylko wyglądają uroczo, ale i zdradzają nastrój właściciela. Wygląda bardzo młodo, jak na swój wiek, gdyby próbował kupić alkohol w polskim sklepie, to kasjerka na pewno miałaby ochotę go wylegitymować. Jego ciało pokryte jest delikatną, krótką, kremową sierścią, a na policzkach, grzbiecie i po bokach szyi pojawiają się fioletowe cętki. Lewa ręka poniżej łokcia jest zastąpiona białą protezą. Przez większość czasu Myrek chodzi ubrany w eleganckie spodnie, koszulę oraz szary bezrękawnik w serek. Do tego jeszcze wybrany przez mamę czerwony krawacik i niedorzeczne okulary, które zostały mu po ojcu.

To wszystko.
Myrek jest gotowy na podbój kosmosu... oczywiście jeśli mamusia mi pozwoli.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro