15.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Udało mi się ukończyć studia. Mały sukces, którego nawet nie miałam z kim świętować. Nie zamierzałam wspominać i tym ojcu. Miałam gdzieś jego zdanie na swój temat. Poza tym nie chciałam, żeby pomyślał, że zrobiłam to, żeby coś mu udowodnić. Nic w moim życiu nie było jego zasługą. Nie było mi nawet przykro, że nie doceniłam tego, że opłacił moje studia, gdy dowiedział się, że wróciłam na uczelnię. Wcale nie musiał tego robić. Zabrałam Clarkowi kilka tysięcy, zanim odeszłam. Nie mogła zostać z niczym.

Lisa nie wróciła do miasta od dawna. Podejrzewałam, że wcale nie tęskniła za tym miejscem. Nie dziwiłam się jej. Nic tutaj nie miała. Poza rodzicami, którzy woleli, gdy była z dala od nich. Tak było łatwiej, bo nie musieli przejmować się kłopotami, w które pakowała się ich córka. Wysyłali ją na drogie wakacje, bo wydawało im się, że to pomoże i Lisa w końcu zrozumie, co robiła źle albo doceni ich starania. Niestety dziewczyna nie chciała obracać się w bogatych kręgach wśród dzieci znajomych rodziców. Uważała ich za niedowartościowanych gnoi, którzy pastwili się nad słabszymi ludźmi, których ona wolała bronić. Pomagała im na swój chory sposób. Najgorsze, że nie widziała w tym nic złego. Nie rozumiałam jej zachowania. Zazwyczaj o tym nie rozmawiałyśmy.

Podjęłam pracę w banku. Szybko przyzwyczaiłam się do firmowych ubrań i wciskaniu ludziom naszych ofert. Wyrabiałam normy, a zdarzało mi się nawet otrzymać premię za swoją pracę. Z czasem polubiłam to miejsce. Szkoda tylko, że musiałam użerać się tutaj z chłopakami, którzy znali Drew. Pamiętałam ich jeszcze ze szkoły. Często o nim gadali na przerwach w pracy. Miałam wrażenie, że robili to celowo. Wiedzieli, że kiedyś z nim byłam i chcieli mnie wkurzyć. Nie wdawałam się z nimi w dyskusje. Wolałam nie znaleźć się w ich gronie. Poza tym od zawsze mieli mnie za gorszą. Jednak nigdy nie zapomnę ich min, gdy dowiedzieli się, że będę pracować w tym samym miejscu. Coś jednak osiągnęłam. Im wydawało się, że skończę gdzieś naćpana.

Nie spodziewałam się informacji na temat swojego byłego faceta, ale akurat ta mnie zainteresowała. Chyba bardziej niż powinna, bo od razu zajęłam miejsce przy stole w pokoju socjalnym. Mężczyźni spojrzeli na mnie zaskoczeni, ale w ogóle nie speszyłam się ich zainteresowaniem. Do tej pory unikałam ich towarzystwa. Nie chciałam zawierać z nimi żadnych znajomości. Jednak musiałam dowiedzieć się czegoś więcej na temat Drew. Nie znałam nikogo, kto mógłby mi przekazywać informacje o nim. Nie mieliśmy żadnych wspólnych znajomych. Otaczaliśmy się w zupełnie innych kręgach. Aż dziwne, że kiedyś się przyjaźniliśmy.

– Skąd o tym wiesz? - Spojrzałam na chłopaka, który zaczął temat Drew.

– Widziałem ich.

I tyle? Spodziewałam się czegoś więcej. Straciłam swój czas. Myślałam, że gadał z nim albo ktoś rozmawiał o związku Drew. Bez powodu dałam się wciągnąć w tę głupią rozmowę. Teraz nie uniknę głupich pytań. Wcale nie miałam zamiaru gadać o byłym chłopaku. Nic mnie z nim już nie łączyło. Nie powinnam pokazywać zainteresowania jego osobą. Teraz koledzy będą mieli do śmiechu. Obawiałam się, że jeszcze częściej zaczną gadać o Drew, żeby mnie wkurzyć. Chyba będę musiała zrezygnować ze swoich przerw, żeby ich unikać. Poza pracą nie było miejsc, gdzie moglibyśmy się spotkać. Oni woleli drogie restauracje u boku bogatych znajomych, a ja tanie kluby w towarzystwie obcych ludzi.

– I to wystarczyło, żeby uznać, że spodziewają się dziecka? - Wstałam.

Zamierzałam wyjść, zanim Zack powie coś więcej. Nawet nie miałam pewności, że mówił prawdę. Nie znałam go. Gdy wychodziłam na miasto z Drew, raczej nie było go w miejscach, do których zaglądaliśmy. Często spotykaliśmy tam innych chłopaków, ale nie jego. Widocznie wolał inne lokale albo doskonale wiedział, kiedy byłam ze swoich chłopakiem i wtedy nas unikał.

– Drew o tym gadał – zawołał, gdy stałam w drzwiach.

Bolało mnie, że trafił na kobietę, z którą zapragnął założyć rodzinę. Nie sądziłam, że zdecyduje się na to tak szybko. Widocznie dziewczyna była tego warta. Nie powinnam być zazdrosna, przecież nie chciałam zostać matką. Nigdy nie byłabym w stanie dać Drew dziecka, a widocznie bardzo tego chciał. Cholera! W tym momencie dotarło do mnie, że między nami naprawdę wszystko było już skończone. Do dzisiaj wydawało mi się, że mieliśmy jeszcze jakąś szansę. Mogłam przeprosić i pokazać chłopakowi, że sama byłam w stanie ogarnąć swoje życie. Wcale nie trzeba było mnie do tego namawiać. Wystarczyło trochę czasu i cierpliwości. Przecież Drew znał mnie lepiej niż ktokolwiek inny i doskonale wiedział, że radziłam sobie z wieloma sytuacjami wolniej.

– Chwalił się? - Odwróciłam się powoli w jego stronę.

– Wyglądał na zadowolonego.

– Super. - Przymknęłam powieki.

W końcu ułożył sobie życie. Powinnam być zadowolona. Chciałam, żeby to zrobił. Utwierdziłam się w przekonaniu, że byłam złą partnerką dla Drew. Jego matka na pewno była zadowolona. Larrisa pochodziła z dobrej, a przede wszystkim bogatej rodziny. Pani Bale właśnie takiej dziewczyny pragnęła dla swojego syna. Pewnie, jeszcze zanim Drew zostanie ojcem, zorganizują ślub. Nie mogli dopuścić, żeby jego kobieta urodziła nieślubne dziecko. Miałam ochotę płakać. Musiałam stąd wyjść.

– Jesteś zazdrosna. - Zaśmiał się.

– Nie mam o co.

Nie chciałam być matką, a widocznie Drew chciał mieć dziecko. Nie byłabym w stanie mu tego dać. Prędzej czy później ta kwestia by nas poróżniła. Może i nie byłam zadowolona z tego, że straciłam go na zawsze, ale już nie byłam w stanie tego zmienić. Żałowałam, że nie potrafiliśmy ze sobą rozmawiać. Był moim najlepszym przyjacielem. Jedynym, którego miałam. W porównaniu do Lisy był przy mnie zawsze. Z czasem pogodzę się z tym, że Drew ułożył sobie życie beze mnie. Musiałam tylko poważnie pomyśleć o zmianie otoczenia. Najlepiej byłoby, gdybym wyprowadziła się od ojca. Nie musiałabym wtedy narażać się na spotkania z Drew i jego nową dziewczyną, która spodziewała się dziecka.

– Serio? - Przyglądał mi się dokładnie. – Myślisz, że nie wiem, że przyłazisz tutaj w tym samym czasie, żeby usłyszeć cokolwiek na jego temat? Słuchasz wszystkiego.

Nieprawda! Nie obchodziło mnie życie mojego byłego faceta. Gdybym słuchała ich rozmów, wiedziałabym, z kim się spotykał i która dziewczyna miała zaszczyt zostać matką jego dziecka. Niestety nie wiedziałam o niej nic i nie zamierzałam dopytywać. Podejrzewałam, że to siostra jednego z kumpli Drew, ale nie miałam co do tego pewności. Chłopak raczej był stały w uczuciach i nie spotykał się, z nie wiadomo, iloma kobietami. Nie zamierzałam jednak rozmawiać na ten temat z Zackiem. Już i tak był bardzo zadowolony, że udało mu się mnie wciągnąć w rozmowę.

– Nic o mnie nie wiesz, dupku. - Wyszłam.

Nienawidziłam, gdy oceniali mnie ludzie, którzy nic o mnie nie wiedzieli. Szczególnie bogate dzieciaki jak Zack. Wydawało mu się, że był lepszy od innych. Pani Bale cieszyła, że jej syn zadawał się z takimi dupkami. Uważała, że coś sobą reprezentowali. Jednak prawda była taka, że poza pieniędzmi nie mieli nic do zaoferowania. Znaczyli coś tylko w swoim chorym towarzystwie.

Po pracy wróciłam do domu. Miałam zamiar wyjść na miasto. Musiałam tylko pozbyć się służbowych ubrań. Na co dzień wolałam jeansy i podkoszulki. Dziś jednak chciałam iść do klubu, więc byłam zmuszona włożyć sukienkę. Będzie łatwiej, gdy trafi się okazja na seks. Po kilku drinkach nie powinnam mieć oporów przed uprawianiem seksu z obcym typem. Byle tylko nie był obleśny i stary. Nie miałam zbyt dużych wymagań, jeśli chodziło o facetów.

– Chyba nie zamierzasz znowu wyjść? - Ojciec pojawił się przede mną, gdy stałam przy drzwiach wyjściowych.

Zazwyczaj udawało mi się go unikać. Jednak odkąd mieszkała z nami jego kobieta, nie mogłam już odizolować się na piętrze jak dawniej. Miałam wrażenie, że tylko w swoim pokoju mogłam mieć spokój. Zastanawiałam się, w jakich godzinach pracował ojciec. Nie było go w domu, gdy przychodziłam, jednak do tej pory nie zjawiałam się od razu po wyjściu z biura. Szlajałam się po mieście bez celu. Czasami poszłam na zakupy. Nie chciałam jeść nic, co przygotowywała kochanka ojca.

– Nic ci do tego.

– W tej pracy raczej nie pozwolą ci przychodzić na kacu.

Jeszcze nie próbowałam, ale pewnie miał rację. Nie zastanawiałam się nad tym wcześniej. Niby po co? Na niczym mi w życiu nie zależało. Tyle że strata pracy oznaczała, że będę zmuszona wrócić do baru. Nikt raczej nie zechce zatrudnić dziewczyny, którą wyrzucono za to, że wolała pić, zamiast przyjść do pracy. Byłam nieodpowiedzialna. Przez chwilę wydawało mi się, że mogła ogarnąć swoje życie, ale to nieprawda. Nie byłam w stanie się zmienić. Ojciec nie powinien udawać, że interesował się moim zachowaniem. Nic dla niego nie znaczyłam. Od zawsze. Jego udawana troska nic nie zmieni.

– Zobaczę jutro.

Przestało zależeć mi na wszystkim. W jednej chwili. Dotarło do mnie, że nie miałam już żadnych szans na powrót do Drew. Nie po tym, co usłyszałam. Nie kochał mnie. Spodziewał się dziecka z inną kobietą. Układał sobie życie beze mnie. Radził sobie doskonale. I to moja wina. Sama uznałam, że nie mogliśmy być dłużej razem, ale czułam się uwięziona w tym związku. Drew ciągle czegoś ode mnie oczekiwał.

– Myślałem, że chociaż trochę zmądrzałaś.

– Bo co? - Spojrzałam na niego. – Poszłam na te cholerne studia nie po to, żeby ci cokolwiek udowodnić. Zrobiłam to dla siebie. Tak z nudów. - Zaśmiałam się. – Przestań się mną interesować. Ignoruj mnie tak jak kilka lat temu. Szło ci świetnie.

Zamierzałam się wyprowadzić. Nie wiedziałam, jak poradzę sobie sama, ale musiałam spróbować. Nie mogłam dłużej znosić towarzystwa ojca. Wolałam, gdy się do mnie nie odzywał. Ostatnio uznał, że mógł robić jakiekolwiek uwagi. Nie rozumiałam tego. Nie chciałam odnawiać naszych relacji. Wcale nie zależało mi na dobrym kontakcie z ojcem. Nie byłam już małą dziewczynką, która potrzebowała jego zainteresowania na każdym kroku. Nie potrzebowałam go w ogóle. Gdyby nie to, że był w stanie zapewnić mi dach nad głową, odcięłabym się od niego na dobre.

Wyszłam na miasto, żeby móc się wyluzować. Swoje schadzki do klubów ograniczyłam do minimum. Nie chciałam się tam natknąć na Clarka. Wiedziałam, że nie mogłam unikać go w nieskończoność. Jednak na razie nie byłam w stanie spojrzeć mu w twarz. Nie mogłam wybaczyć mu tego, co ze mną zrobił. Na pewno znalazł już sobie panienkę, której wcale nie przeszkadzało kurwienie się z facetami, których podsyłał jej Clark. Nie rozumiałam, że jakiejś kobiecie mogło się to podobać, ale może naćpana niewiele była w stanie ogarnąć, co działo się w jej związku i w otoczeniu. Wcale nie współczułam takiej osobie.

Rano ciężko było mi wstać do pracy. Cholera! Ojciec miał rację. Jednak nigdy mu tego nie przyznam. Postanowiłam zadzwonić do pracy i wziąć urlop na żądanie. Nie było z tym problemu, ale tylko, dlatego że nigdy wcześniej nie brałam niezapowiedzianego wolnego, a szef myślał, że się rozchorowałam. Może zwolnienie byłoby lepsze niż jeden dzień urlopu. Niestety nie pomyślałam o tym wcześniej. Trudno. Jutro będzie lepiej i spokojnie wrócę do pracy. Miałam nadzieję, że szef nie będzie wnikał, czemu nagle potrzebowałam wolnego.

– Dobrze, ale jesteś pewna, że jutro pojawisz się w firmie? - Szef nie pozwolił mi się tak po prostu rozłączyć. – Nie mam nikogo na twoje zastępstwo. Musisz skończyć raport. Na pewno nie jesteś chora?

Facet czasami lubił dramatyzować. Wystarczyło, że ktoś przyszedł do pracy z katarem, a odsyłał go do domu. Tłumaczył się, że nie mógł się zarazić, bo miał małe dziecko. Szkoda tylko, że dopiero później zastanawiał się, kto wykona obowiązki pracownika, którego odesłał do domu. Nie każdy mógł wykonywać zadania innych. Znałam się na swoich obowiązkach i niewiele wiedziałam na temat pracy innych w biurze. Jak dobrze, że do tej pory nie musiałam się uczyć nic nowego.

– Tak.

Wcale nie uważałam, że dam radę, ale chciałam, żeby dał mi już spokój. Nie miałam ochoty na dłuższą rozmowę. Niby o czym mogłam gadać z szefem? Nie po to zostałam w domu, żeby słuchać o robocie. Poza tym marzyłam jedynie o śnie. Potrzebowałam tego, żeby się zregenerować. Moimi klientami mógł zająć się Zack, skoro miał czas, żeby plotkować, to nie powinien mieć problemu, żeby zająć się dodatkową pracą. Chłopakowi wydawało się, że był jakimś liderem wśród ludzi, z którymi pracował. Dobrze, że nie należałam do jego zespołu. Na pewno nie potrafiłabym z nim współpracować. Dupek miał się za lepszego od innych, bo tatuś załatwił mu pracę w banku zaraz po szkole. Zapewne obiecał mu jakieś wysokie stanowisko w ramach znajomości z prezesem. Nie lubiłam takich ludzi. Nawet nie starali się udawać, że byli w danym miejscu przez przypadek i nie starali się, żeby dostać awans. Zależało im, żeby inni wiedzieli o ich znajomościach. Przez nich tacy, jak ja mieli zawsze pod górkę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro