Rozdział 20

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pod koniec tygodnia wleci rozdział tutaj, lub w Russian Gentleman. Miłej nocy!

****

Spotkanie z Nazario zakończyłam tak szybko, jak to było możliwe. Nie mogłam słuchać jego słów i dodatkowych zaczepek Santiago. Obaj działali mi na nerwy, ale najbardziej wkurzające, a zarazem przykre było to, że Ortega bezsprzecznie ufał Martinezowi i przyjął go od razu do swojego grona. Czas, w którym nie było brata Ariany w mieście, wcale nie wpłynął niekorzystnie na ich stosunki. Podczas rozmowy, która odbyła się w gabinecie miałam ochotę potrząsnąć Nazariem i go uderzyć, jednak wątpiłam, aby to wpłynęło na jego postrzeganie spraw.

Nie chciałam wierzyć, że miał coś wspólnego z odebraniem mi dzieciństwa, ale nie mogłam tego wykluczyć. Starszemu z braci można było wiele zarzucić, ale nie brak pokrycia w słowach. Robił to, co mówił i mówił to, co robił.

W domu przy kieliszku wina mogłam się zastanowić nad dalszymi ruchami. Teraz gdy nie miałam niczego do roboty, a moją rolą stało się granie błyskotki na spotkaniach z kontrahentami, wszystko widziałam inaczej. Nigdy nie sądziłam, że od osoby twardo stąpającej po ziemi, rzucającej wrogów na kolana i nawiązującej obiecujące transakcje, stanę się ozdobą mężczyzn, którzy nie znali się na tym interesie nawet w jednej trzeciej tak dobrze, jak ja.

Biorąc kolejny łyk alkoholu, kątem oka zarejestrowałam czającą się w drzwiach Sierrę. Dziewczyna przygryzała nerwowo wargi, jakby zastanawiając się nad tym, po co przyszła i się skrada. To było niecodzienne zachowanie z jej strony, więc zaczęłam zastanawiać się, co tym razem przeskrobała. Uniosłam brew i nic nie mówiąc, pomachałam dłonią, aby się przybliżyła. Dziewczyna założyła kosmyki włosów za uszy, a jej grdyka się poruszyła.

– Co znowu przeskrobałaś? – Zadałam pytanie jako pierwsza, czym ją zaskoczyłam. – Nie mam nastroju, więc powiedz to szybko, żebym miała to z głowy – westchnęłam.

Upiłam łyk wina i uniosłam jedną nogę na drugą. Zaczęłam dodatkowo bębnić paznokciami w blat stołu, co tylko ją onieśmieliło. Najprawdopodobniej wyglądałam teraz jak rasowa suka, lecz wcale mi to nie przeszkadzało. Mój dzień był zły, więc nie musiałam udawać, że wszystko jest w porządku. To ponad moje siły i chęci.

– Tylko się nie gniewaj – odpowiedziała szybko i zaczęła dziwnie gestykulować. – Na początku nie chciałam ci nic mówić. – Mówiąc ostatnie zdanie, na jej twarz wstąpił grymas.

– Wyduś to z siebie...

– Tak jakby... uczestniczyłam w bójce w restauracji...

Od razu na nią popatrzyłam i zmarszczyłam brwi.

– Co zrobiłaś? Przecież miałaś zakaz wychodzenia! – podniosłam głos. – Dlaczego tam poszłaś i gdzie to było?! Nic ci nie jest? – Odstawiłam kieliszek i szybko podeszłam do zdezorientowanej nastolatki, uważnie sprawdzając, czy posiada jakiekolwiek ślady otarć, czy skaleczeń. Na szczęście nic takiego nie znalazłam, ale strach i złość zalęgły we mnie niczym robactwo.

– Jestem cała, ale zwiałam z miejsca zdarzenia – przyznała i spuściła głowę. – Znajomi mnie namówili i jakoś tak się stało, że poszłam z nimi. W knajpie jakiś koleś obraził moją koleżankę, a chłopaki stanęli w jej obronie. Tak zaczęła się bitka. Właściciel wezwał policję, ale jak tylko usłyszeliśmy sygnał, uciekliśmy.

– Podasz mi wszystkie imiona twoich znajomych i nazwę restauracji. Muszę tam pojechać i wyjaśnić sprawę, nie chcę, żebyś była ścigana przez cholernych gliniarzy.

– M...może podam ci później te nazwiska? – spojrzała na mnie wielkimi sarnimi oczami i już wiedziałam, że coś kombinowała.

– Dobra, ale później chcę mieć wszystkich spisanych, bez wyjątku. Odechce się gówniarzom bójek. – Tę część zdania wymamrotałam do siebie i zgarnęłam kluczyki wraz z torebką.

– To „Azul".

Odwróciłam się gwałtownie w jej stronę i wytrzeszczyłam oczy. Przełknęłam głośno ślinę i niemal osunęłam się na drżących nogach.

– Czy wyście powariowali? Kto was wpuścił do tak drogiej restauracji?! Koszty będą ogromne! Przesadziłaś Sierra! – wrzeszczałam.

Nie narzekałam na brak pieniędzy, ale tu chodziło o coś innego. Moja podopieczna poszła z kolegami do jednej z najdroższych restauracji w mieście, nic mi nie mówiąc i lekceważąc zakaz wychodzenia. Nigdy wcześniej nie robiła takich rzeczy, więc tym bardziej byłam zdenerwowana. Już pomijając fakt, że coś mogło jej się stać. Pełno oprychów tylko czeka na okazję, aby mieć przewagę, a ona tak po prostu poszła do restauracji.

– Przepraszam! – Ewidentnie omijała moje spojrzenie, kręcąc się w miejscu. Nie była pewna, co ją czeka za coś takiego, a ja na razie nie zamierzałam mówić jej, jaka będzie kara.

– Jak tylko wrócę, poważnie sobie porozmawiamy!

Trzasnęłam drzwiami i je zakluczyłam. Nie zapomniałam również o zabezpieczeniach. Nie musiałam mówić dziewczynie, że ma siedzieć w domu i nie ruszać się. Wsiadłam do samochodu i z piskiem opon wyjechałam z podjazdu. Miałam nadzieję na bezstresowy wieczór przy alkoholu, a tymczasem po zaledwie paru łykach gnałam do budynku, z którego zwiała Sierra, a której właściciel na pewno wszczął alarm i inne duperele. Ponad pół godziny później byłam na miejscu. Coś mi nie pasowało. Nie było żadnych radiowozów ani detektywów kręcących się w pobliżu i na terenie restauracji. Weszłam do eleganckiego budynku, a u progu od razu powitał mnie kelner. Mężczyzna bez słowa pokazał dłonią na wnętrze lokalu, jednocześnie sugerując, abym za nim poszła. Stawiając niepewne kroki, podążyłam za nim aż do nakrytego stolika, przy którym siedział – o zgrozo – Thiago Perez we własnej osobie. Już nic z tego nie rozumiałam.

– Co ty tu robisz? Gdzie kierownik? – zadałam pytania, na które jedyną odpowiedzią, jaką uzyskałam, był łobuzerski uśmiech mężczyzny. – Nie pogrywaj ze mną Thiago. O co tu chodzi?

– Najpierw usiądź i porozmawiamy na spokojnie – odpowiedział i wstał z miejsca, odsuwając krzesło naprzeciw jego siedzenia.

Wbrew sobie uczyniłam, o co mnie poprosił. Zadowolony z siebie ponownie zajął miejsce po drugiej stronie stolika i podsunął mi kartę dań.

– W co ty grasz? – Pokręciłam głową w niedowierzaniu.

Perez głośno westchnął i chwycił moją rękę, którą wcześniej położyłam na blacie. Zwalczyłam w sobie chęć wyrwania jej z jego uścisku. Czekałam na wyjaśnienia, które ku mojemu niezadowoleniu nie nadchodziły.

– Chcę cię przeprosić... po raz kolejny. Jesteś dla mnie ważna Frido i zrobię wszystko, abyś ponownie mi zaufała.

W tym momencie połączyłam wszystkie kropki. Informacje wskoczyły na odpowiednie miejsca i już wiedziałam, dlaczego się tu znalazłam. Nie mogłam uwierzyć, że posunął się do tego stopnia, by wykorzystać moją podopieczną, która była przecież jeszcze dzieckiem. Wtem wstąpiła we mnie wściekłość. Te kilka kropel, które jeszcze jakimś cudem krążyły w moich żyłach, właśnie ulotniły się na dobre. W dodatku byłam mocno zaćmiona, że nie zapytałam Sierry o ochroniarzy. Strażnicy w takiej restauracji są dobrze wyszkoleni i mało kto jest w stanie im uciec, a tym bardziej banda nastolatków. Mój błąd!

– Co takiego zrobiłeś i co obiecałeś, że Sierra poszła z tobą na ten układ?

Mężczyzna zrobił zdumioną minę i spoważniał. Zauważył, że doszłam do własnych wniosków i teraz musiał się dobrze tłumaczyć. Zanim wyjawił mi całą prawdę, westchnął teatralnie i potarł środkowy fragment nosa.

– Nie było żadnej bójki, co więcej ani Sierra, ani jej przyjaciele nie przystąpili progu tej restauracji. Namówiłem ją, żeby mi pomogła. Zgodziła się i tak oto jesteś tutaj i zamiast poprawiać naszą relację, którą zepsułem gównianym kłamstwem, jeszcze bardziej się pogrążam - zaskomlał żałośnie.

– To było słabe zagranie Thiago, nawet jak na ciebie – przyznałam. – Nie spodziewałam się, że wykorzystasz do swoich celów niewinną nastolatkę. Co dałeś jej w zamian, bo wątpię, że zrobiła to za darmo?

Złość ulatniała się ze mnie. Ostatnio miałam trudny czas i na wszystko reagowałam złością. Sytuacja z Nazario potwierdziła, że zmieniałam się ja oraz świat wokół mnie. Wszyscy chodzili przy mnie na palcach i nie chcieli poruszać tematu mojego szefa. Wiedzieli, że byłam w nim zakochana i jakakolwiek próba oczernienia go, kończyła się awanturą. Teraz zauważałam, jakie to było toksyczne i nie na miejscu, ale musiałam przekonać się o tym na własnej skórze. Choć wiele rozumiałam, zachowanie Pereza nadal było gówniane i mocno mnie zraniło jego trzymanie buzi na kłódkę.

– Nie bądź na nią zła. To moja wina i nie chcę, aby musiała ponosić tego konsekwencje – poprosił.

Wbrew wszystkiemu podobało mi się, że brał całą winę na siebie. Sierra zawsze mogła odmówić i pozostać lojalną wobec mnie, ale nie zrobiła tego, przez co straciła w moich oczach. Co innego Thiago, który zyskał.

– Co jej dałeś? – Ponownie zapytałam, musiałam to wiedzieć.

– Kasę. – Wzruszył ramionami i nachylił się nad stolikiem. – Nie wiń jej, proszę cię Frido.

– Co ja mam z wami zrobić? – Zadałam pytanie retoryczne i głośno westchnęłam. – Muszę do toalety, wybacz – przeprosiłam i szybko wstałam od stołu.

Znałam rozkład pomieszczeń. Parokrotnie przyjmowałam tu kontrahentów i towarzyszyłam Ortedze w zawieraniu nowych umów. Weszłam do luksusowo wystrojonego pomieszczenia i szybko załatwiłam naglącą potrzebą. Wyszłam z kabiny i zaczęłam myć ręce, przeglądając się w lustrze wykonanym na wzór rokoko. Wszystko idealnie współgrało z płytkami i dodatkami. Cena za stolik w głównej części sali była zabójcza, toteż nie było mowy o tandecie.

Ledwo skończyłam myć ręce i zaczęłam je suszyć, a do łazienki weszła przepiękna kobieta w średnim wieku. Nie spojrzała w lustro ani nie zwróciła uwagi na żadną z kabin. Czekała, aż skończę czynność.

Nie wystarczyło mi zerknięcie na nią kątem okna. Moje oczy całkowicie skupiły się na niej. Dostrzegłam kruczoczarne włosy związane w wytworną kitkę, oczy tego samego koloru i dość charakterystyczny orli nos, który zamiast ujmować jej urody, jeszcze jej dodawał. Jednym słowem – olśniewająca.

– Przepraszam, że przeszkadzam w spotkaniu. – Odezwała się, a ja mogłabym przysiąc, że przez jej twarz przeszedł lekki grymas. – Pan Ortega nakazał mi panią sprowadzić.

Mimowolnie się cofnęłam.

– Który Ortega?

– Pan Danilo Ortega, mój szef. Ma dla Pani informacje, które panią interesują, chce dokonać wymiany. Jestem tylko posłańcem mającym przekazać pani te wiadomości i przyprowadzić do rezydencji mojego szefa.

– Skąd mam wiedzieć, że nie jesteś moim wrogiem i nic mi nie zrobisz? Nie znam cię i nie mam tej gwarancji – odparłam z powagą i pełnym skupieniem.

– Szef powiedział, że może pani tak zareagować, dlatego kazał przekazać, że jeśli nie zdecyduje się pani pójść ze mną w tym momencie, nic nie powie i zabierze tę tajemnicę ze sobą do grobu. Tu mam dodatkowe potwierdzenie. – Zanim zdążyłam zareagować, ona pokazała mi sygnet, który kilka razy widziałam u starszego z braci Ortega. – Proszę się pospieszyć. – Zerknęłam na zegarek. Zostało pani pół minuty na decyzję.

Niemal słyszałam, jak wskazówki na tarczy jej zegarka przesuwają się z zawrotną prędkością. Nie miałam nic do stracenia. Wprawdzie sygnet można było podrobić, ale czułam, że nieznajoma mówiła prawdę.

– Zgadzam się. Zaprowadź mnie do Danilo...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro