Rozdział 27

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Karmienie Niny jak się okazało nie było takie łatwe jak czytałam w książkach. Jednak jest to racja że jak nie przeżyjemy to nie zobaczymy jak to jest i może wszędzie pisać jak należy postępować ale w realu wygląda to inaczej. Nina złościła się bo nie potrafiła utrzymać sutka w usteczkach nie najadała się i płakała a wtedy płakać mi się chciało. Pani pielęgniarka położna wytłumaczyła mi to na początku jest trudne, dla wszystkich nowa sytuacja a dla dziecka najtrudniejsza bo zaczyna życie poza łonem matki. 

Położna pokazała mi jak mam przewijać Ninę i pozwoliła nam zostać same. Nie mogę się napatrzeć na tą ślicznotkę.Jest niesamowita jest taka śliczna, mogła bym ją przytulać wiecznie nie odrywając jej od siebie 

-Wszyscy będą tobą zachwycenia, zobaczysz.Będziesz robić furorę między moimi znajomymi.Za niedługo poznasz dziadków, niestety tylko jednych ale na pewno bardzo by cie kochali, tak samo jak tatuś. Była byś dla niego wszystkim Skarbie -szepczę do dziewczynki. Podnoszę wzrok i wtedy zauważam Michaela stojącego w drzwiach z bukietem kwiatów 

Wpatruje się w niego, nie wiem co mam powiedzieć, co zrobić.Mówi że mnie kocha a później zostawia przy porodzie, kto tak robi. Wchodzi do środka, pochodzi do mnie i daje próbuje dać mi buziaka w czoło ale uciekam głową w przeciwnym kierunku  

-Jest prześliczna -mówi o Ninie, bo przecież nie o mnie.Kładzie kwiaty na stoliku obok - Dlaczego nic nie mówisz? -pyta delikatnie 

-Próbuje znaleźć dobrą wymówkę dla ciebie -odpowiadam szczerze 

-Potrzebowałyście wtedy chwili dla siebie, nie byłem wam do niczego potrzebny -jego słowa mnie ranią, bardzo bo nie po to walczył o mnie. Doceniłam wszystko to nawet że siedział po nocach w aucie pod moim domem 

-Ty tylko tak uważasz -mówię cicho -Jak bym nie chciała Ciebie powiedziała bym coś, ale nie przecież zawsze wiesz lepiej ode mnie  -denerwuje się 

-Nie przejmuj się tym, masz teraz kogoś ważniejszego -patrzy z uśmiechem na  Ninę 

-Ty też jesteś ważny Michael -odważam się, chłopak podnosi na mnie wzrok -Myślisz że nie wiem, nie pamiętam to co powiedziałeś ?Mylisz się 

-Wygłupiłem się -nie spuszcza ze mnie wzroku 

-Chcesz potrzymać Ninę ?-pytam z uśmiechem -Nie wahaj się, wiesz ze nie lubię się dzielić -śmieje się i podaje ostrożnie dzidzi chłopakowi. Bierze ją tak ostrożnie, ale iskierki w oczach mówią coś innego, też jest szczęśliwy 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro