Rozdział 8

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

******************************** 10 Marzec (Sobota)************************************

Przekręcam się delikatnie na bok z dokładną uwagą na mój duży brzuch. Już za niedługo bo 16 Marca w piątek mam kolejną wizytę. 31 tydzień będę wtedy zaczynać a tak dokładniej to w niedzielę. A już nie mogę się doczekać kiedy zobaczę moją dzidzię i posłucham jak jej bije serduszko. Kolejna wizyta sama, kilka razy była ze mną Tess ale tym razem będę musiał iść sama. 

Zakrywam oczy poduszką bo kolejny raz słońce wyszło zza chmur i daje mi prosto po oczach. Jest już marzec a słońce świeci jak byłby maj. Jest chłodno na dworze mróz ale słonce jest. Nabieram powietrza i wtedy czuje ten zapach. Michael,podnoszę głowę i wtedy przypominam sobie że nie jestem w domu tylko w hotelu z Michaelem. 

Rozglądam się dookoła i nigdzie nie zauważam chłopaka. Słyszę szum wody pod prysznicem, więc się kąpie. Mam chwilę na przyswojenie tego co się wczoraj stało. 

Wyjście ->Niezręczna sytuacja -> Dziwne zachowanie Tess -> Michael -> Tess i jej krzyki na mnie -> Michale i ja do hotelu ->Spanie w jednym łóżku -> Słowa Michaela 'Masz mnie " 

-Już wstałaś -podnoszę wzrok na chłopaka. O kurcze on nie ma koszulki, aż mam ciarki. Podnoszę się do pozycji siedzącej i przykrywam się kołdrą jeszcze szczelniej. -Dzień Dobry 

-Dzień Dobry -patrzę na swoje ręce -Która jest godzina? Nie wiem gdzie mam telefon 

-Dziesiąta dochodzi -zakłada z uśmiechem koszulkę czarną. Widząc moje zmieszanie też bym ubrała, jest bardzo spostrzegawczy. 

-Pewnie chciał byś być teraz ze swoim kumplem a nie ze mną. Daj mi chwilę i możemy jechać -podnoszę się z łóżka, oczywiście schodzi mi to chwilę. Słyszę śmiech chłopaka i patrzę na niego wkurzona -Jakiś problem? Dla ciebie to może być śmieszne, ale dla kobity w 30 tygodniu już nie bardzo -pokazuje mu groźne spojrzenie i od razu się nie uśmiecha 

-Wiem, Przepraszam- no dobra poczucie winy w jego ustach jest bolesne -Zostaje i tak tutaj. Tomas pisał że Tess źle się czuje i chcą być we dwoje. 

-Okey -mówię cicho. Chwilę na siebie patrzymy -Nie wiem co mam robić-siadam ze łzami w oczach na łóżko -Nie mam dokąd iść, gdzie mieszkać -pojawia się obok mnie Michael.Klęka obok mnie i trzyma swoje ręce na moich kolanach, Podnoszę na niego wzrok. 

-Pogadaj z Tess.Może miała jakiś powód aby tak zachować się, chociaż nie wiem co by ją usprawiedliwiło w tym wypadku 

-Nie będę z nią rozmawiać -burze się  -Ale mam jedną prośbę czy pojedziesz ze mną do domu po kilka rzeczy i zawiózł mnie do rodziców Jacka

-Pewnie -uśmiecha się -Ale dzisiaj zostajesz jeszcze ze mną -podnosi się -W niedzielę wieczorem jadę na kilka dni do Nowego Jorku i chciał bym ten czas spędzić z tobą 

-Ooou-uśmiecham się -Okey 

***

-Poczekać na ciebie czy iść z tobą?-pyta Michael kiedy zatrzymujemy się pod moim domem. Muszę wziąć kilka rzeczy najpotrzebniejszych i zacząć szukać mieszkania. Nie będę dłużej mieszkać z Tessą. Nie po tym jakie ma o mnie zdanie i co o mnie myśli. Nie pozwolę sobie,I tak długo przekładałam termin przeprowadzki. Dawno powinnam coś sama znaleźć. 

-Poradzę sobie -uśmiecham się lekko do chłopaka -Jeśli nie wrócę za 10 min wkrocz do środka -wychodzę z auta. Nabieram powietrza i wchodzę do domu, otwieram drzwi moimi kluczykami. W domu panuje cisza. Zostawiam kluczę na szafce, nie będą mi potrzebne. Kiedy chcę wejść do swojego pokoju wychodzi Tomas.Patrzy na mnie przepraszającą mina, kiwam głową.To nie jego wina przecież że Tess coś takiego zrobiła. 

-Nie może sobie wybaczyć że coś takiego zrobiła -mówi do mnie -Nie chcę jej usprawiedliwiać ale powinnaś z nią porozmawiać Jess 

-Nie chcę Tom -kręcę głową -Mam zamiar się wyprowadzić jak najszybciej.Przyszłam po kilka rzeczy 

-Nie możesz mnie zostawić -wychodzi z kuchni smutna, zapłakana Tess 

-Nie masz prawa tego ode mnie wymagać, nie po takim czymś Tess -mówię twardo -Potrzebowałam pretekstu aby się wyprowadzić teraz powinnam Ci podziękować dałaś mi go 

-Ja Jess nie chciałam tego wszystkiego powiedzieć -zaczyna płakać 

-Jednak powiedziałaś -kręcę głową -Nie działa na mnie ten twój płacz ani słówka. Ufałam Ci jak nikomu innemu.Byłaś dla mnie jak rodzina, przyjaciółka od zawsze. A Ty potrafiłaś wykrzyczeć mi że jestem żałosna czy lituje się nad sobą.

-Przepraszam Cię Jess -szlocha moja była przyjaciółka-Byłam załamana bo wczoraj dowiedziałam się że nie mogę mieć dzieci -zerkam na Tomasa który patrzy na swoje ręce po tych słowach, o kurczę.Tomas zawsze chciał mieć dzieci, marzył o nich.Nie wyobrażam sobie co może czuć -A ty wiecznie płakałaś że nie dasz sobie rady z dzieckiem bo nie ma przy tobie Jacka i że jesteś sama. Czasami miałam wrażenie że żałujesz tego że jesteś w ciąży wczoraj też tak pomyślałam i dlatego tak wybuchłam -wtula się w chłopaka 

-Przykro mi z powodu waszego nieszczęścia -mówię szczerzę.Akurat oni powinni mieć tą przyjemność i  dać światu dzieci, byli by wspaniałymi rodzicami - Zawsze dziękowałam Jackowi że mam chociaż cząstkę jego i nigdy nie pomyślałam o aborcji czy że żałuję Tess -warczę -Ty powinnaś wiedzieć to bardzo dobrze -czuję łzy, ta wizyta bardzo dużo kosztuje mnie nerwów, moja córka też to czuje bo wierci się w brzuchu jak nigdy. Ona jak i ja nie lubimy takich sytuacji 

-Jess, proszę zostań 

-Daj mi chwilę zabiorę kilka rzeczy i wychodzę już -zerkam ostatni raz przepraszająco na Tomasa on też wiele przez to cierpi i żal mi właśnie jego,szkoda mi jego, bardzo następnie wchodzę do pokoju. 

Rozglądam się dookoła jeszcze raz, tyle lat w tych czterech ścianach i nagle wszystko stracone.Jeden wieczór i koniec. Muszę jak najszybciej znaleźć mieszkanie i zrobić kącik dla dzidzi bo o nią boję się najbardziej. Wyciągam walizkę z szafy i pakuję w nią szczęść moich ubrań. Spodnie, bluzki, sukienki, buty, bielizna, bluzy, spodenki ulubione rzeczy. Dokładam kosmetyki najpotrzebniejsze, jakieś rzeczy jak ładowarka, książki moje o matkowaniu i kilka innych pierdółek. Patrzę jeszcze raz na to wszystko i wychodzę. Przystaję chwilę kiedy słyszę rozmowy Tomasa, Tess i..i Michaela. 

-Zadbaj o nią Michael -prosi Tess -Ona jest zdeterminowana i wiem że ją straciłam. Nie da się przekonać do powrotu 

-Zadbam o nią, spokojnie. Jest przytłoczona tym wszystkim co się stało - a dziwisz mi się.Myślę sobie. Moja najlepsza przyjaciółka od samego początku myślała ze nie chcę dziecka. Póżniej mi wykrzyczała w twarz że jestem żałosna i się użalam. Mam prawo być zła 

****************************************************************************

* No to szukamy mieszkania :) 

**Myślicie że dobrze zrobiła wyprowadzając się ?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro