Rozdział 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Bruno

Wczesnym rankiem zerwałem się z łóżka, nie czekając na irytujący dźwięk budzika. Stanąłem przy panoramicznym oknie w sypialni, przeciągnąłem się kilkukrotnie i napawałem oczy przyjemnym widokiem budzącego się do życia Paryża.

Zamierzałem spędzić poranek na domowej siłowni. Poranne ćwiczenia znacznie poprawiały moją koncentrację, a ta była mi niezbędna, bo sukcesy zawodowe nie brały się znikąd.

Starałem się z maksymalnym skupieniem uczestniczyć w zebraniach, spotkaniach biznesowych czy negocjacjach, a przede wszystkim miałem otwarty umysł, dzięki czemu potrafiłem za każdym razem, gdy pojawiały się problemy, spojrzeć na wszystko z szerszej perspektywy i szybko wymyślić satysfakcjonujące rozwiązania.

Moją ulubioną formą treningu był jogging na świeżym powietrzu. Kilka przecznic od mojego apartamentowca, tuż nad brzegiem Sekwany, znajdował się park, gdzie można było znaleźć parę dobrze przygotowanych tras dla amatorów tego sportu. Niestety dziś napięty grafik nie pozwalał mi na czasochłonne wyjście.

Z samego rana miałem umówione spotkanie dotyczące zakupu nieruchomości, w której mieścił się stary browar. Oferta była mało atrakcyjna, ale... Kilka tygodni temu wynająłem prywatnego detektywa, żeby znalazł smaczki na właściciela nieruchomości, i się nie zawiodłem. Miałem teraz w rękach ciekawe informacje, które podczas negocjacji przechylą szalę na moją stronę. Wyjątkowo zaciekawił mnie jeden szczegół.

Okazało się, że kilka miesięcy temu pan Linus podjął niezbyt przemyślaną decyzję i zadłużył się u Lorenzo Deluzzo – znanego paryskiego biznesmena. Termin spłaty minął, co postawiło Linusa pod ścianą.

Lorenzo był podejrzewany o powiązania z paryskim półświatkiem. Były to jednak tylko plotki, którymi karmili się żądni sensacji paryżanie. Deluzzo pożyczał pieniądze zdesperowanym ludziom, stając się dla nich ostatnią deską ratunku, gdy banki odmawiały im pomocy. Co prawda procent był zabójczy, jednak nie wszystkich to przerażało.

Desperaci mający nóż na gardle pchali się w paszczę lwa. Deluzzo był bardzo hojny, ale równie bezwzględny, jeśli chodziło o odzyskiwanie pieniędzy.

Po dziesięciu kilometrach na bieżni oraz kilkunastominutowym treningu na wioślarzu wziąłem chłodny prysznic. W garderobie sięgnąłem po białą, idealnie wyprasowaną koszulę od znanego paryskiego krawca i grafitowy garnitur, które perfekcyjnie dopasowały się do mojej sylwetki.

Gdy byłem już na parterze, szerokim uśmiechem przywitała mnie Klara – moja gosposia. Dzięki tej cudownej kobiecie cały apartament błyszczał. Dbała o mnie, a co najważniejsze, była bardzo lojalna i troskliwa.

– Dzień dobry, Bruno. Śniadanie jest już na stole – poinformowała uprzejmym głosem.

W odpowiedzi kiwnąłem głową, obdarzając ją delikatnym uśmiechem.

– Dzień dobry. Dziękuję, Klaro.

Po śniadaniu ruszyłem windą piętro niżej, gdzie znajdował się mój gabinet. Zaraz po tym, jak rozsunęły się drzwi, zauważyłem moją asystentkę Victorię, która siedziała przy swoim biurku. Była moją prawą ręką w firmie. Ufałem jej i powierzałem większość sekretów związanych z pracą. Pracowała ze mną, odkąd przejąłem obowiązki po ojcu.

Od czterech lat stałem na czele Winters Enterprises. Od kiedy pamiętam, skrupulatnie przygotowywano mnie do przejęcia firmy. Po studiach pracowałem przez rok u ojca jako stażysta, towarzysząc mu podczas spotkań, konferencji i obserwując negocjacje. W ten sposób stałem się idealnym kandydatem do zarządzania rozpoznawalną, cenioną na rynku i obracającą milionami firmą.

– Witam, panie Winters. Pan Linus jeszcze się nie zjawił – oznajmiła Victoria spokojnym głosem.

– Dziękuję, Victorio. Gdy tylko się pojawi, zaprowadź go do sali konferencyjnej – rzuciłem, po czym przekroczyłem próg gabinetu.

Mój gość pojawił się w firmie niespełna dziesięć minut później. W zasadzie trzymałem go w garści, jeszcze zanim się przywitał. Nie miał mi nic do zaproponowania, więc bez zbędnych słów czy straty czasu przyjął jedyną i ostateczną ofertę. Potrzebował pieniędzy, więc je dostał. Nie tak dużo, jak zakładał, ale pozwoli mu to chociaż spłacić długi. Browar trafił do mnie, i to za satysfakcjonującą cenę.

Na nieszczęście dla moich potencjalnych partnerów biznesowych, w interesach byłem bezwzględny, więc w większości przypadków dostawałem to, czego pragnąłem.

***

Po dniu wypełnionym po brzegi obowiązkami zmierzałem do mojego ulubionego klubu sportowego prowadzonego przez Boycotte'a.

Zatopiony w myślach dotyczących świetnego przebiegu dzisiejszej transakcji, szybkim krokiem przemierzałem korytarz, kierując się do szatni.

Z budujących rozmyślań wyrwało mnie nagłe zderzenie z drobną brunetką. Niespodziewanie wyszła zza zakrętu, więc jej ciało odbiło się od mojego torsu i sekundy dzieliły ją od nieprzyjemnego upadku.

Błyskawicznie objąłem ją w pasie i zamierzałem szybko wyminąć, nie wdając się w niepotrzebną rozmowę, ale nie byłem w stanie postawić kroku, bo napotkałem jej niesamowicie niebieskie spojrzenie.

Zostałem uziemiony, bezapelacyjnie oczarowany i totalnie oszołomiony.

Co jest, do cholery?!

Kiedy ją objąłem, przez moje ciało przebiegł przyjemny dreszcz, który pobudził każdą komórkę organizmu.

Co jest grane?

Nie byłem przyzwyczajony do tego, by niewinny dotyk czy spojrzenie kobiety zadziałały na mnie tak intensywnie. Nie odmawiałem sobie kosztowania kobiecych krągłości, jeśli była ku temu okazja. Nie byłem wyposzczony, wręcz przeciwnie – lubiłem seks i uwielbiałem kobiety, a szczególnie te zapewniające mi rozkosz.

Skąd te dziwne emocje? Nie potrafię tego logicznie wytłumaczyć. Może to przez zmęczenie?

Trwałem w dziwnym zawieszeniu, wpatrując się w kuszące malinowe usta. Idealnie wyglądałyby, zaciskając się na moim...

Ocknąłem się z zawieszenia, kiedy nieznajoma zamrugała kilka razy. Zapytałem, czy wszystko dobrze, ale mruknęła coś pod nosem, po czym wyminęła mnie i zniknęła za rogiem.

Został mi po niej tylko ten wyjątkowy zapach. Zaciągnąłem się nim kilka razy, przymykając na chwilę oczy. Miał w sobie coś uzależniającego, niewinnego, a zarazem pociągającego. Pasował do niej idealnie.

Nie miałem pojęcia, co się przed momentem wydarzyło ani skąd wzięło się to dziwne uczucie. Odetchnąłem głęboko, kręcąc głową z niedowierzaniem, bo dalej byłem w szoku po elektryzującym spotkaniu. Trzymałem w ramionach sporo kobiet, jednak żadna jak dotąd nie wzbudziła we mnie takich emocji.

Buziaki!

M.N.






Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro