Hotel

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nareszcie wylądowaliśmy we Włoszech. Rozpięłam pasy i wstałam. Wszyscy wyszli z samolotu. Poszliśmy na halę po odbiór bagażu. Po kilku minutach mieliśmy swoje walizki. Przed budynkiem czekały na nas dwa samochody.

-Jeden wasz, drugi nasz - powiedział Simon i zaczął wkładać walizki do bagażnika.

-Jedźcie za nami - rzekła Eleonora.

Zapakowaliśmy bagaże i wsiedliśmy do aut. Jason jechał za młoda parą przez około 15 minut. Po tym czasie dotarliśmy pod hotel. Był to wielki budynek w stylu średniowiecznego zamku z kopułą usytuowaną na jednej z wież.  Okna były zakończone łukami, a nad nimi były piękne wzorki. Drzwi główne były wykonane z drewna. Miały ponad 2 metry wysokości. Wampir zaparkował przed hotelem. Lokaj hotelowy zabrał nasze walizki, a drugi odstawił samochód na parking. Weszliśmy wszyscy do środka. Było tu jeszcze piękniej niż na zewnątrz. Byłam zachwycona.  Przy recepcji Simon dostał dwa klucze, z czego jeden dał mnie.

-Bawcie się dobrze - powiedział.

-Dziękujemy bardzo i wy też bawcie się dobrze - odparłam z wielkim uśmiechem.

Rozeszliśmy się do swoich pokoi. My mieliśmy mieszkać na piątym piętrze, a Simon z żoną na drugim piętrze.  Nie przeszkadzało mi to ani trochę. Gdy dotarliśmy do pokoju numer 512, włożyłam klucz do zamka i przekręciłam. Pchnęłam drzwi i moim oczom ukazał się piękny, przestronny pokój. Po prawej stronie stało wielkie łóżko małżeńskie z baldachimem, a naprzeciwko był fotel. Pod ścianą niedaleko okna ustawiona była wielka kanapa i ława a naprzeciwko duży telewizor na ścianie. Zostawiłam męża z walizkami i przeszłam z pokoju do łazienki. Otworzyłam drzwi. Pomieszczenie były duże. Wanna po jednej stronie i prysznic po drugiej. Pod ścianą ubikacja, a obok dwie rozległe szafeczki z umywalkami. Pośrodku stał biały fotel, a na nim leżały złożone białe ręczniki. Podeszłam do okna. Widok był niesamowity. Z piątego piętra widać było w dole budynki, ulicę, poruszające się samochody. Wyszłam z łazienki i spojrzałam w prawo. Dopiero teraz zauważyłam, że mamy taras. Otworzyłam drzwi balkonowe i wyszłam na zewnątrz.  Był to całkiem duży taras. W rogu stała wielka kanapa w kształcie litery L. Na środku był stolik i krzesełka, a obok dwa fotele. Wróciłam do pokoju. Jason zdążył już rozpakować nasze walizki. Szybki jest, nie powiem, że nie. Podeszłam do niego i mocno go przytuliłam oraz pocałowałam.

-Za co to? - zapytał zdezorientowany.

-Myślę, że to będzie najlepsza podróż poślubna - odparłam zadowolona.


Hejka kochani czytelnicy ;) Mam nadzieję, że ktoś jeszcze czyta moje książki :* Mój snapchat to klaudiapawliko

Zachęcam do dodania :* Do zobaczenia <3


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro