Rozdział 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

No już, otwórz te swoje małe, słodziutkie usteczka~ Chyba że wolisz abym ja to zrobił~~-powiedział niskim głosem, lewą ręką trzymał przed moimi ustami małą czekoladkę w kształcie serduszka natomiast prawą położył na moim policzku, a kciukiem zataczał kółka wokół mojego kącika ust i na nich.-No więc jak będzie, koteczku~?

(T.I) pov.
Poczułam jak zaczynają mnie piec policzki z zawstydzenia. Wolę nie znać jego sposobów otwierania innym ust! To pierwszy raz kiedy zachowuje się tak dziwnie, nigdy jeszcze nie mówił do mnie takim...dziwnym sposobem, prawie wogule się do mnie nie odzywał, mimo że robiłam to co inni nerdzi tyle że ja nie przynosiłam mu pieniędzy tylko słodycze. Wracając, nawet gdybym chciała teraz odejść to napewno nie dałby mi spokoju przez resztę dnia. Dobra (T.I) weź się w garść im szybciej zrobisz to co on chce, tym szybciej się to zakończy.

(Cil) pov.
Koteczek po niedługiej chwili grzecznie otworzył usta, włożyłem jej delikatnie czekoladkę do środka i kazałem zjeść. To słodziutkie kiedy jest mi taka posłuszna~ Kiedy zjadła już tą przeklętą czekoladkę której poprzedniczki wczoraj przypalałem 3 razy i robiłem od początku zanim wyszło dobrze, przyszedł czas na naszą tradycję, jaką? Już mówię.
(flashback)
To zaczeło się kiedy ja byłem w 2 klasie, a (T.I) w 1 podstawówki, już wtedy byłem zakochany w niej na zabój, były walentynki, nauczycielki zachęcały nas do złożenia sobie chociaż życzeń ale to był czas kiedy "dziewczyny:chłopacy są ochydni", "chłopacy:dziewczyny fuj". Jednak te powycinane i poozdabiane kartki walentynkowe z kądś się brały i póżniej szukało się osoby która to napisała patrząc na pismo w zeszytach. Moim zdaniem wysyłanie kartek to był kicz i do dzisiaj tak myślę, kiedyś jako dziecko specjalnie podpatrzyłem jak rodzice się całują, oczywiście jeszcze wtedy nie rozumiałem że dzieci nie powinny całować się techniką francuskiego pocałunku. Tak więc po całym tym dniu walentynkowym wszyscy czekaliśmy na naszych rodziców aż nas odbiorą że szkoły to była moja ostatnia szansa dać całusa "mojej ukochanej", we dwoje wymknęliśmy się z klasy i poszliśmy się schować za te śmieszne półki na których zostawiliśmy buty i kurtki iiii...wtedy się zaczoł najciekawszy moment. Zrobiłem oczywiście wszystko tak jak mój tata Error. Złapałem (T.I) za rękę i pociągnąłem do siebie trochę za szybko przez co zachwiała się ale zdążyłem ją złapać, jedną rękę trzymałem na jej plecach, a drugą z tyłu jej głowy, dziewczynka oparła swoje ręce na moich ramionach, a ja powoli przybliżałem do siebie nasze twarze i w końcu złączyłem razem nasze usta. To był nasz pierwszy pocałunek~

No ale nakryła nas jedna z nauczycielek pani Toriel i jak zobaczyła co robimy to najpierw doznała chyba jakiegoś wybuchu mózgu bo tylko stała z dziwnym wyrazem twarzy jakby Toriel.exe przestał działać, zaprowadziła nas z powrotem do klasy później po koteczka przyjechał jakiś szkielet i moi rodzice. Oczywiście oni nigdy się o niczym nie dowiedzieli.
(end)

(T.I) pov.
Cil niespodziewanie złapał mnie za biodra i przysunął się do mnie aż za blisko! Ogień w jego oku się powiększył, a uśmiech nadal widniał na jego twarzy.

-C-co ty robisz? P-puść mnie!-prestraszyłam się i zaczęłam się szarpać jak tylko mogłam ale za mocno mnie trzymał.

-Spokojnie, nie zrobię ci krzywdy, obiecuję~-jedną ręką objął mnie w pasie, a drugą ręką splótł nasze palce razem jednocześnie przyciskając je do muru. Powoli pochylał się w moją stronę, z każdą sekundą był coraz bliżej aż nasze twarze dzielił zaledwie kilka milimetrów....

Na moje szczęście właśnie zadzwonił dzwonek na lekcję, Cil o dziwo wypuścił mnie burcząc pod nosem jakieś dziwne słowa jak "fuck, madafaka itp." nie wiem co oznaczają, jak wrócę do domu to zapytam się o nie Pana Marvula.

Udało mi się dotrzeć pod salę przed nauczycielem, chwała gwiazdom że akurat dzisiaj spóźnił się 10 minut. Dzisiaj nie będzie źle najpierw plastyka z Panem F!Inkiem, później Geografia i kolejne 5 godzin lekcji teatralnych z Panem Mettatonem. Trzeba tu zaznaczyć że na te zajęcia nie chodzą wszyscy uczniowie tylko ci którzy się na nie zapisali, a to bardzo ceniony przedmiot u nas. Nie są nudne, często odgrywamy przedstawienia, a nauczyciel jest bardzo miły i ma jeszcze taki śmieszny francuski akcent.

-Dzień dobry.-nareszcie przyszedł Pan Ink i otworzył salę plastyczną.-Dobra dzieciarnia wchodzić do środka!

Wszyscy zajęli swoje miejsca, teraz widzę że brakuje ponad połowy klasy. Pan Ink obwieścił nam że będziemy mieli lekcję łączną że starszą klasą, która weszła do sali chwilę później. Chyba tylko na moje nieszczęście była to klasa do której chodził Cil. Zawsze na plastyce Siedziałam sama w ostatniej ławce przy oknie, bazgroliłam sobie coś z nudów do puki ktoś się do mnie nie dosiadł.

-Cześć kociaczku~-poczułam ciepły oddech na szyi na co się wzdrygnełam, spojrzałam kątem oka na osobę siedzącą koło mnie. Charakterystyczna różowa czupryna i kościste palce na mojej szyi.-O rety co taka spięta jesteś~?-chłopak delikatnie pocałował moją szyję sprawiając że moja twarz zrobiła się dziwnie piekąca.

-...I jeszcze jedno nastąpiła mała zmiana planów zamiast geografii macie zajęcia teatralne i wracacie godzinę wcześniej do domu, no chyba że pan Mettaton coś wymyśli.-na szczęście Pan Ink sprowadził nas na ziemię. Spojrzałam ukradkiem na Cila, miał minę jakby go ktoś patelnią zdzielił, szybko mnie puścił, a przez resztę plastyki zachowywał się w miarę normalnie tylko że cały był w różowym rumieńcu.

(Cil) pov.
Kurwa! Dlaczego akurat dzisiaj musi mi się zacząść ruja co? Przesrany cały tydzień!
=================================================
Cimcirimcim

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro