Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

— Czy ty w ogóle wiesz, jak bardzo się martwiliśmy?! — Tomura praktycznie całą drogę z Yakuzy do domu siedział naburmuszony, kompletnie nieskory do jakichkolwiek rozmów (głównie z powodu siedzącego za kierownicą Spinnera), jednak teraz kiedy zamknęli się z Dabim sami w jego pokoju, postanowił się odpalić.

— W ciebie nie wątpię, ale Spinner nie wyglądał na zmartwionego — mruknął wyższy zdejmując powoli swoją marynarkę i oglądając się przy tym po sobie, jakby chciał się upewnić, że na pewno nie ma na sobie krwi Hawksa. Mimo wszystko wolał, żeby ten aspekt jego dzisiejszej przygody pozostał tajemnicą.

— Gdybyś był na moim miejscu nie byłoby ci tak do żartów — prychnął Shigaraki z irytacją zakładając ramiona na piersi. — Jak w ogóle mogło ci się coś takiego przytrafić? Nie miałeś zapamiętać wszystkich możliwych tras, tylko jedną, od gabinetu Kaia do toalety.

— Dobra. Przepraszam, że nie podołałem temu jednemu zadaniu. Przepraszam, że się zgubiłem. Lepiej? — zapytał Dabi, wzruszając bezradnie ramionami.

— Nie — odparł Tomura, ale już nie łypał tak groźnie na Dabiego spod zmarszczonych brwi. Bo w sumie co mu po przeprosinach? — Najważniejsze, że się znalazłeś. Chyba powyrywałbym Spinnerowi nogi z dupy, gdyby było inaczej. I tobie też — dodał, unosząc jeden kącik ust ku górze. Dabi parsknął krótkim śmiechem, a potem podszedł do Shigarakiego, schylił się, opierając ręce na kolanach i pocałował. Krótko, więc Tomura przyciągnął go do siebie za krawat i pogłębił pocałunek.

— Teraz lepiej? — zapytał brunet, kiedy się od siebie trochę odsunęli.

— Trochę tak — mruknął niższy. Przez chwilę pomiętosił między palcami aksamitny kawałek czarnego krawatu Dabiego, łypiąc na idealnie zawiązany supeł i guziki zapięte aż pod samą górę. Jej biel dziwnie kontrastowała z zabliźnioną skórą. — Chyba będę musiał znaleźć dla ciebie jakieś inne zadanie. Jak na razie to wszystko kosztuje mnie więcej nerwów, niż jest tego warte

— Chcesz mnie zwolnić? — zapytał wyższy, choć raczej droczył się z Tomurą, niż jakkolwiek przejmował. Już więcej uwagi poświęcał smukłym dłoniom chłopaka, które aktualnie powoli rozwiązywały jego krawat.

— Nie zwolnić, tylko awansować. — Shigaraki uśmiechnął się ni to chytrze, ni to uroczo, więc ciężko było rozszyfrować, co takiego mogło chodzić mu po głowie, nawet jeśli ktoś by się zastanawiał. Dabi raczej skupił się na tym, że chłopak znów go całuje, a jego palce rozpinają guziki koszuli, począwszy od tych na samej górze.

— Mój pierwszy awans. Podoba mi się — wymruczał między pocałunkami. — Premię też przewidujesz?

Tomura wciągnął głęboko powietrze, a potem westchnął, udając, że się zastanawia. Dabi przebiegle przygryzł wargę, a potem przyparł chłopaka do drzwi i schylił, żeby zacząć obsypywać całusami jego szyję. I Shigaraki nie miałby nic przeciwko temu, gdyby nie ten paskudny, duszący zapach, który (jak początkowo sądził) nie osadził się jedynie na ubraniach, a właśnie Dabi przesiąkł nim w całości, łącznie z włosami.  Tomura chciał odsunąć trochę głowę, ale nie miał już gdzie, więc musiał odsunąć od siebie Dabiego.

— Premię możesz dostać, ale tylko w naturze i tylko jak się wykąpiesz. Nie wiem, czym tak śmierdzisz i nie chcę wiedzieć, ale umyj się porządnie.

Dabi powąchał swoją koszulę i sam się lekko zmarszczył. Rzeczywiście, jego ubrania musiały przesiąknąć tym dymem, na który trafił w Yakuzie. Jego nos się przyzwyczaił do tego zapachu, dlatego nie czuł go, póki się porządnie nie zaciągnął.

— Nic nie brałem. Ani nie paliłem — powiedział szybko, chcąc się usprawiedliwić, bo przecież wiedział, jakie podejście Shigaraki ma do papierosów, a co dopiero do czegoś mocniejszego.

— Mam nadzieję. — Tomura poklepał go po klatce piersiowej i Dabi odsunął się jeszcze o kilka kroków do tyłu, przeklinając w duchu na tę całą cholerną bandę i Hawksa, przez których minął mu dosłownie przed nosem wspaniały, upojny wieczór.

— Włosy też i to porządnie! — dodał jeszcze, kiedy Dabi znikał za drzwiami łazienki. Potem rozejrzał się co nieco po pokoju, który o dziwo wcale nie był taki brudny.

Oczywiście Tomura nie był na tyle dobrotliwy, aby w tym wolnym czasie poukładać te kilka walających się po podłodze ubrań (naprawdę nie wiedział, czy Dabiemu aż tak trudno było je rzucić, chociażby na krzesło), ale przypomniało mu się, że ma jeszcze jedną pilną sprawę do załatwienia. Rozsiadł się na fotelu przy biurku i wyciągnął komórkę z tylnej kieszeni spodni.

Mógł boczyć się tylko na siebie, że nie mógł skontaktować się tego dnia z Dabim, a przecież żyli w czasach gdzie telefon to podstawowe narzędzie. Chcąc bezzwłocznie naprawić swoje niedopatrzenie, szybko znalazł na stronie internetowej ulubionego sklepu model, którego sam używał i bez wahania dodał do koszyka. Dokonał szybkiego przelewu i w zasadzie mógłby cieszyć się z udanych zakupów, gdyby urządzenie w jego dłoni nie zawibrowało pod wpływem nowo dostarczonego SMS-a.

Tomura zmarszczył z irytacją brwi, na początku pewny, że to jakaś kolejna reklama wysyłana automatycznie do każdego numeru (chłopak skrupulatnie starał się blokować to, co mógł, ale te gnidy z działu marketingu sklepów zawsze i tak wracały). Wszedł w wiadomość z zamiarem dodania numeru do czarnej listy, jednak w oczy zamiast ciągu cyfr rzucił mu się jedynie podpis "numer prywatny" i załączony plik video. Wtedy telefon znowu zawibrował, a niżej ukazała się jeszcze jedna wiadomość: "Twój chłopak dobrze się bawił?"

— Co do cholery — burknął pod nosem, mimowolnie prostując się na krześle. Potem może przez ułamek sekundy łapały go pewne wątpliwości, ale szybko ustąpiły ciekawości i irytacji, że ktoś robi sobie z niego jakieś głupie żarty. Szybko kliknął to, co mu przyszło (bo przecież bolącego plastra nie należy zrywać powoli). Pasek ładowania najpierw zatrzymał się na 20%, a potem przeskoczył od razu na 100%. Nagranie automatycznie odpaliło się na całą wielkość ekranu.

Początkowo obraz był niestabilny zupełnie, jakby ktoś poruszał kamerą, a kiedy się wyostrzył, Tomura zobaczył postać człowieka. Chłopaka klęczącego na podłodze, z rękami skutymi za plecami. Kamera szybko zrobiła zbliżenie na zmęczoną i jakby zamgloną twarz. Shigaraki poczuł, jak przez jego ciało przebiega fala gorąca, choć nie raczyła dotrzeć do dłoni, które jak na zawołanie zrobiły się lodowate. Miał przed sobą tak bardzo znajome rysy, a jednak człowiek, na którego spoglądał, wyglądał zupełnie inaczej. Tylko oczy pozostały takie same. Poznał je nie tylko po kolorze. Doskonale pamiętał to przerażone spojrzenie, które uraczyło go kilka razy i które jak nic innego potrafiło poruszyć jego serce.

Nagranie ciągnęło się dalej. Kamera została ustawiona z innej perspektywy tak, że widz mógł podziwiać zarówno skutą postać, jak i inicjatora całego wydarzenia. Dobrze pokazane było wszystko to, o czym Tomura nigdy nie usłyszał od Dabiego. Dobrze pokazane było to, jak zostaje oblany benzyną, potem jak ogień zajmuje jego ubrania, jak chłopak bezskutecznie szarpie się, próbując uwolnić ręce. Dobrze było słychać, jak krzyczy i płacze, ba nagranie uchwyciło nawet dźwięk trzaskając płomieni oraz metaliczne pobrzękiwanie łańcuchów.

~ Nauczka dla wszystkich, że nie wolno uciekać.

W kadrze stanął krótko obcięty mężczyzna z obfitym siniakiem pod okiem. Uśmiechnął się krzywo i wstrzymał nagrywanie.

Tomura siedział przez chwilę w bezruchu, analizując czy chce zobaczyć całość jeszcze raz, czy powinien zobaczyć jeszcze raz. Może to nie było to, na co wyglądało. Może to pomyłka, głupi żart, dziwaczny zbieg okoliczności.

— To jak będzie z moją premią? Wykąpałem się naprawdę dokładnie — oznajmił Dabi, który akurat wyszedł z łazienki. Zaskoczony Tomura drgnął na krześle, przestraszony zupełnie jakby został nakryty na czymś nielegalnym. — Wszystko dobrze? — zapytał, przechylając głowę delikatnie na prawą stronę. Mokre włosy opadły mu przez to na czoło i lewe oko, więc musiał siłą zaczesać je do tyłu.

Shigaraki zmrużył oczy, patrząc na Dabiego, jakby analizował prawdopodobieństwo tego wszystkiego, a potem odruchowo zerknął jeszcze na ciemny ekran, chciał zobaczyć tam jego młodszą wersję i porównać czy to aby na pewno on. Jednak wyświetlacz zdążył się już wyłączyć jakiś czas temu, teraz Tomura mógł zobaczyć w czarnej tafli jedynie swoje smutne odbicie.

Dabi podszedł do niższego, stanął tuż za nim i delikatnie objął go ramionami. Kiedy się trochę schylił, tak, żeby spojrzeć Tomurze przez ramię, również i jego odbicie zagościło na ekranie telefonu.

— Halo, ziemia do Shiggiego. Dalej martwisz się dzisiaj? — zapytał, opierając głowę o głowę Tomury. Mokre włosy znowu opadły i tym razem połaskotały nie tylko twarz Dabiego ale i niższego. Chłopak pokręcił głową na zadane pytanie. Jeszcze przez chwilę patrzył w ich wspólne odbicie. Ciemna powierzchnia nie oddawała dobrze kolorów, na jej tle błękitne oczy Dabiego, nie miału konkretnego odcienia, były po prostu jasne, nic więcej.

Shigaraki przełknął ciężko ślinę, mając nadzieję, że nawilży gardło (w którym nagle poczuł dokuczliwą suchość) i zapobiegnie ewentualnym załamaniom głosu. Sięgnął dłonią do ramienia bruneta, którym chłopak objął jego klatkę piersiową.

— Co to jest? — zadał możliwie najgłupsze pytanie, bo tak właściwie już wszystko przed chwilą widział. Nie musiał pytać, co to jest, bo kiedy tak dotykał pomarszczonej, sinej skóry Dabiego, wiedział, że absurdem byłoby podejrzewać, że to tylko żart lub zbieg okoliczności. Wyższy zmarszczył lekko brwi i mruknął ciche "Hmm?".

Tomura odpalił telefon z lekkim zawahaniem się. Poczuł, jak zaczyna swędzieć go szyja, kiedy mozolnie wpisywał kod odblokowujący. Czy on właśnie obejrzał, jak Dabi palił się żywcem? Czy właśnie zmusi Dabiego, żeby obejrzał z nim to jeszcze raz? Może sam był okrutny, bo włączył to tak bez żadnego uprzedzenia, a może był okrutny, bo sam zamknął oczy, aby nie musieć oglądać tego jeszcze raz. Po odblokowaniu telefonu zapętlone nagranie, samo nastawiło się na początek.
_________________________________________

Dobra, myślałam, że dzisiaj rozdziału nie będzie, bo wattpad w ogóle nie raczył współpracować, ale w końcu się udało.

Błagam, niech mi ktoś powie, że też ma taki problem, bo zacznę podejrzewać, że to jakaś kara za te gojowskie erotyki na moim profilu...


Już nie pierwszy raz kiedy ta aplikacja odwala mi jakieś dziwne akcje, więc zaczynam się martwić XD I tak, sprawdzałam aktualizacje, wszystkie są zrobione.

Z narzekania to by było już na tyle, przepraszam za opóźnienie, ale serio się nie dało. _Gxbii_ dziękuję bardzo za podsuniecie pomysłu na scenę z nagraniem, chyba nie muszę dodawać, jak bardzo mi się spodobała, skoro jest tutaj <3

Miejmy nadzieję, że za tydzień obejdzie się bez komplikacji, do usłyszenia!

PS Gwiazdka dla moich zszarganych przez wattpada nerwów obowiązkowa!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro