Minora i Lynn

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

~~~ Mam nadzieje, ze spodoba Ci się ta opowieść. Siadaj, połóż się, i zagłąb się w tą historię. Daj gwiazdkę, skomentuj i udostepnij. Ja już nie przeszkadzam~~~

W dawnych czasach gdy ludziom nie znana była technologia, a magia była na porządku dziennym wierzono w moce, które pomagały ludziom w życiu. Modlono się do bóstw oraz do zjawisk takich jak burze czy deszcz. Największą ilością wyznawców cieszyły się dwie siostry (mieszkańcy upodobali sobie wizerunek kobiet w tych ciałach niebieskich) Słońce i Księżyc. Dziękowano księżycowi za kierowanie wodą, a także za to, że daje ludziom i Słońcu czas na odpoczynek. Słońce było czczone zauważalnie więcej niż Księżyc. Dziekowano za światło, która sprawia, że wszystko żyje i rośnie. Za ciepło, które pozwala cieszyć się z każdego dnia. Wyznawców słońca uważano za tych bardziej cywilizowanych. Budowali oni osady, a później przerabiali je w wsie, a nawet miasta. Rozwijali się w zgodzie z naturą. Niestety wraz z rozwojem przychodzi taki etap gdy potęga znaczy dla człowieka więcej niż równowaga. Niewielkie grupy ludzi odłączały się od cywilizacji i gromadziły się. Wraz z przemijaniem czasu ludziom zależało już tylko na pieniądzach i byciu potężnym. Zaprzestano wierzeń i modłów do zjawisk natury, a także przestano żyć w równowadze z przyrodą. Ludzie niszczyli lasy nie sądząc nowych drzew w miejsce starych, wyniszczali różne miejsca aby móc dalej się rozwijać nie zwracając uwagi na zwierzęta. Polowania odbywały się częściej, a i odstrzeliwanie zwierząt dla zabawy nie było niczym nadzwyczajnym. Ludzi, którzy dalej praktykowali modły do Księżyca, Słońca czy innych rzeczy nazywano dziwakami. Odrzucano ich na granice społeczeństwa. Mimo to w języku ludzi dalej wykorzystywano stare zwroty do duchów czy zjawisk. Niestety straciły one swój czar i urok. Teraz były to poprostu zwykłe słowa nie mające większego znaczenia. Jednakże nie wszystkie osady rozwijały się na przekór równowadze. W bardzo odległych miejscach takich jak Wyspy Kishi czy Góry Nivar ludzie wstawali z uśmiechem na twarzy dziękując Słońcu (nazywanemu także imieniem Minora) za kolejny dzień, a Księżycowi (pod imieniem Lynn) za spokojną noc. W jednej z ludzkich osad w bogatej rodzinie narodziły się dwie piękne dziewczynki. Jedna o białych błyszczących włosach z fioletowymi oczyma, a druga z włosami koloru porannego słońca. Oczy tej drugiej mieniły się miedzianym odcieniem. Uważano je za dziwadła. Dlatego też ich matka kazała sługom zakładać im kaptury na głowę i patrzeć w dół, żeby nikt nie widział ich odmienności. Dziewczynki otrzymały imiona od ojca. Białowłosa nosiła imię Lynn, a druga Minora. Matka dziewczynek chciała zmienić ich imiona ale niestety kilka godzin po tym jak ojciec zaproponował te imiona zmarł. Uznano więc, że te imiona to pamiątka po nim, a także jego ostatnia wola. Pochowano go niedaleko urwiska. Z jego grobu był najlepszy widok na wschodzące Słońce i zachodzących Ksieżyc. Mężczyzna ten zajmował się studiowaniem dawnych czasów i zwyczajów jakie towarzyszyły ludziom. Wyjaśniał to skąd pomysł na imiona dla córek. Twarz Minory biła ciepłem. Zawsze uśmiechnięta, miła, piękna dziewczyna. Towarzyszyła równie pięknej, nieco ponurej i melancholijnej siostrze. Dogadywały się ze sobą dosyć dobrze. Bawiły się, śmiały i tańczył w swoim towarzystwie. Minora jednak była tą bardziej towarzyską. Czasami wyciągała ona siostrę z domu i szły one szukać zabawy z innymi dziećmi. Lynn wolała przebywać co najwyżej w towarzystwie siostry lub najlepiej sama. Uwielbiała przewidywać nad urwiskiem. Czuła do tamtego miejsca ogromny sentyment. Wieczorami wymykała się, żeby posiedzieć na grobie ojca i popatrzeć na ocean i odbijający się w nim blask Księżyca. Kochała ten widok. Często tańczyła do szumu fal obijających się o ścianę urwiska. Przynosiło jej to wiele szczęścia. Minora wolała tańczyć przy ognisku w domu lub w mieście. Żar ogniska przypominał jej ciepło Słońca. Czasami tańczyły razem w tych miejscach. Gdy Lynn i Minora miały 14 lat zaczęły się mocniej interesować tematami, które studiował ich ojciec. Ich matka potępiała to. Mówiła, że zajmują się niepotrzebnym sprawami, a nie tym czym powinny. Od czasu gdy zmarł ich ojciec minęło 14 lat, a świat się zmienił. Wojny były bardzo częste i w wielu miejscach, a o Wyspach Kishi i Górach Nivaru ludzie kompletnie zapomnieli. Ciężko było dowiedzieć się cokolwiek o tych miejscach ale był na to sposób. Przez świat przechodzili wędrowcy, którzy mogli być w tamtych miejscach. Wystarczyło zapytać...

Minora: Jak masz na imię? Jesteś podróżnikiem? Wygląda Pan na takiego. Czy te książki są ciekawe? Mogę jedną?
?: Na imię mi Shir Shu. Tak jestem podróżnikiem i wracam z dalej podróży. Hah.. te książki pytasz... Są bardzo ciekawe ale tak właściwie to są one moimi dziennikami. Niestety nie mogę dać Ci jednej bo są mi potrzebne ale.. masz to

Shir'Shu wręczył Minorze dwa małe naszyjniki. Jeden w kształcie Księżyca, a drugi Słońca. Podziękowała mu, przedstawiła i oznajmiła, że musi wracać. Gdy dotarła do domu dała Lynn jeden z prezentów od podróżnika.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro