-120.5-

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Oczami alien_1995:

Pod pretekstem pójścia do toalety, cichaczem obrałem kierunek do pokoju Ewy. Rozejrzałem się po pomieszczeniu i szukałem miejsca gdzie mógłbym ukryć pudełeczko. Przy okazji pooglądałem kolejne zdjęcia na ścianach, które powiesiła i do jednego z nich zacząłem się śmiać jak jakiś psychopata. Na zdjęciu uchwycono idealnie moment kiedy Namjoon hyung oberwał tortem w twarz. Uspokoiłem się po chwili i zobaczyłem nasze zdjęcie, kiedy jeszcze byliśmy przyjaciółmi. Szliśmy wtedy do zoo. Musimy znowu kiedyś tam pojechać.

Nagle usłyszałem jak ktoś otwiera drzwi. Podskoczyłem wystraszony i popatrzyłem od razu w tamtą stronę. Zza drzwi wyłoniła się córka narzeczonej taty Ewy.

  - Czegoś szukasz? - zapytałem od razu.

  - W sumie to szukałam Ciebie.. - powiedziała spokojnie wchodząc do pokoju i zamykając za sobą drzwi.

  - Chcesz o coś zapytać?

  - Tak.. Odpowiedz mi na parę pytań.

  - Nie ma problemu.

  - Czemu jesteś z Ewą? - zapytała niemal po sekundzie, kiedy się zgodziłem.

  - Bo ją kocham. - odpowiedziałem bez zastanowienia.

  - No ale ona nie jest koreanką. Co twoja mama powie, kiedy zobaczy, że jej najstarszy syn i to jeszcze sławny, chce się swatać z takim byle czym. - rzekła zbliżając się do mnie.

  - Byle czym? - dopytałem lekko zdenerwowany. - Ona jest przynajmniej szczera i nigdy by nikomu nie zrobiła świństwa, w przeciwieństwie do ciebie, bo widzę, że jesteś zdolna do tego.

  - No tak, święta Ewa. A nie myślałeś czasami, że ona to wszystko zmyśla? Może tak naprawdę matka ich zostawiła? Bo w sumie gdyby moja mama umarła nigdy bym się nie zgodziła na wyjazd za granicę, i to jeszcze tak daleko.

  - Może ty nie. Ewa nie jest tobą - powiedziałem z pogardą. - Poza tym są dowody na to, że jej mama naprawdę umarła.

  - Zdjęcia i wycinki z gazet? - zapytała i zaśmiała się sztucznie. - A tyle się mówi o oszustach.. Oj Tae, nie uważasz, że jesteś zbyt ufny? - zapytała kładąc jedną dłoń na moim ramieniu.

  - Jak najbardziej nie - odpowiedziałem zrzucając jej dłoń z mojego ramienia.

  - A ja uważam, że tak. I zasługujesz na kogoś, kto jest ciebie wart. Czyli przede wszystkim powinna to być KO-RE-AN-KA~

  - Moja mama mówiła, że trzeba się zawsze kierować sercem.

  - No tak, znana wszystkim śpiewka. Ale ostateczną decyzję podejmuje mózg, mój drogi. Wmówiłeś sobie, że kochasz tamtą wywłokę i tyle. - wzruszyła ramionami.

  - Nazwij ją tak jeszcze raz, a nie ręczę za siebie -  zagroziłem.

  - No tak, uderz mnie. Najlepiej w tyłek, tylko mocno. - puściła mi oczko, a we mnie się zagotowało.

W pewnym momencie w pomieszczeniu rozległ się dźwięk otwieranych drzwi. Popatrzyłem w tamtą stronę, a tamta mała idiotka mnie pocałowała.

  - Kim Taehyung! - usłyszałem krzyk Ewy, więc odepchnąłem od siebie w końcu tamtą szmatę. (A/N: ostre słówka, Tae, ale popieram) - Ty idioto! - krzyknęła cała zapłakana.

  - Ewa, to nie tak - chciałem się wytłumaczyć i zacząłem podchodzić do dziewczyny, ale mi przerwała.

  - A jak?! No jak do cholery?! Wytłumacz!! Albo nie... Wypad. Wynoś się! - stałem bez ruchu słuchając, jak na mnie krzyczy. Chciałbym, aby to był sen. - Nie słyszysz?! Powiedziałam, wynoś się!

  - Ewa - szepnąłem.

  - Odwal się - wysyczała przez zęby. - Idź z EunLi, kończyć to, co wam przerwałam!

  - Co tu się dzieje? - zapytała zdezorientowana Monika wchodząc do pokoju, a za progiem stała cała reszta gości. Zajebiście po prostu..

  - Mój kochany BYŁY chłopak dał mi świetny prezent, nie widać? Płaczę ze szczęścia przecież! - krzyknęła zanosząc się na nowo płaczem. - Szkoda, że nie weszłam trochę później, może by doszło do czegoś więcej? - zwróciła się tym razem do tamtej szmaty, która stała pod ścianą że spuszczoną głową. Zabiłbym ją z największą przyjemnością. - Oboje..  - powiedziała Ewa z zamkniętymi oczami. - WON!! - krzyknęła tak głośno, że chyba cała aleja ją słyszała.

Po chwili do pokoju wszedł Namjoon hyung i chwycił mnie za kołnierz mojej koszuli. Słyszałem tylko rozpacz Ewy. Co ja narobiłem, do cholery. RapMon wyciągnął mnie przed dom i tam przywalił w tył głowy. Potarłem dłonią po bolącym miejscu i otarłem łzy, które spływały mi po policzkach.

  - Zawiodłem się na tobie, Taehyung. - usłyszałem ojca Ewy.

Nie... To nie może się dziać naprawdę!

  - Proszę pana - zacząłem, ale on mi przerwał.

  - Zaufałem ci. Widziałem, jak Ewie na tobie zależy. Co ci strzeliło do głowy, żeby ją krzywdzić?

  - A-ale to nie tak..

  - Skończ. Nigdy nie wybaczę ci tego, co jej zrobiłeś. - powiedział chłodnym tonem i zniknął za drzwiami swojego samochodu.

Przez chwilę patrzyłem jak czarny samochód ojca Ewy znika za zakrętem, a następnie upadłem na kolana.

  - Co ci odbiło Tae? - zapytał RapMon hyung.

Przeniosłem wzrok na niego i zacząłem płakać. Nie mogę jej stracić. Nie mogę. Nie mogę. Nie mogę!

_________________________________________________________

Jestem w szpitalu, elo XDDD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro