-45-

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Oczami sugar_1993:

Już widziałem cel naszej podróży. Postanowiłem, że zabiorę ją do lunaparku.

-Daleko jeszcze? - zaapytała chyba po raz setny

-Już prawie jesteśmy... - odpowiedziałem kolejny raz

Jak jeszcze raz się mnie o to zapyta, to obiecuje, nie ręczę za siebie!

-A powiesz mi chociaż gdzie idziemy? - znowu zapytała

-Kobieto! - nie wytrzymałem - Jesteś strasznie niecierpliwa! Zawsze taka jesteś?

-W sumie to tak... Ale tak bardzo tylko wtedy, gdy nie wiem gdzie ktoś mnie prowadzi.

-Ciekawe czy w łóżku też taka niecierpliwa... - zapytałem cicho siebie.

-Słyszałam zboczeńcu! - warknęła i uderzyła mnie w tył głowy

-Ała! Bolało! - złapałem się za głowę

-To znaczy, że żyjesz.. - odpowiedziała i chciała zabrać rękę

Ja tylko ją złapałem mocniej i przyciągnąłem do siebie obejmując ją w pasie.

-Puszczaj zboku. - zaczęła się wyrywać

-Spokojnie Cukiereczku. Nie mam zamiaru ci nic zrobić. A teraz przestań tak krzyczeć i się szamotać, bo ludzie patrzą! - powiedziałem do niej

-A może ja chcę, żeby się patrzyli. - odpowiedziała i zaczęła się bardziej rzucać

-An! - krzyknąłem i przełożyłem ręce z jej bioder na policzki, tak żeby na mnie patrzyła - An, proszę cię... Wiesz dobrze, że nic ci nie zrobię... Tak?

-Tak... - burknęła wpuszczając wzrok

-Możemy iść dalej? Razem? - odsunąłem się kilka kroków i wyciągnąłem do niej rękę.

Chwilę tak staliśmy. An patrzyła się raz to na mnie, raz na moją dłoń. W końcu chwyciła ją. Uśmmiechnałem się do niej, a ona odwzjemniła gest. Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Uśmiechnęła się szeroko.

-Lunapark? - zapytała

-Tak... Pomyślałem, że może ci się spodobać. - odpowiedziałem wzruszając ramionami

-Bardzo trafnie. A teraz na Roller Coster! - krzyknęła i mnie pociągnęła w stronę ogromnej kolejki górskiej.

-Dobrze, dobrze! - biegłem śmiejąc się

Dobiegliśmy do atrakcji. Poczekaliśmy jakieś 10 minut i przyszła pora na nas. Zapłaciłem za dwie osoby i wsiedliśmy do pierwszego wagonika.

-Pierwszy raz będziemy jechać taką wielką kolejką! - krzyknęła podekscytowana

-Raz już nią jechałem i było świetnie. - przyznałem - Jakbyś się bała to służę dłonią, Cukiereczku.

-Ja się nigdy nie boję! - podniosła dumnie głowę

-Jeszcze zobaczymy... - uśmiechnąłem się chytrze

Wagonik ruszył. Najpierw wyjechaliśmy na górę, gdzie się zatrzymaliśmy. Wiedziałem co się zaraz stanie, więc złapałem się za barierkę.

-Boisz się? - zapytała podnosząc jedną brew.

-Nie, ale polecam ci zrobić to samo... - ostrzegłem

-Ale dlaczego?

-Zaraz... - nie zdążyłem dokończyć mówić, bo wagonik nagle ruszył w dół.

An odrazu się do mnie przykleiła. Słodka. Tak się przestraszyła.

-Nie bój się... - szepnąłem jej do ucha i musnąłem go nosem -Bawmy się!

-T-tak... - zająknęła się odsuwając ode mnie

-Rozluźnij się! - krzyknąłem i podniosłem nasze splecione ręce do góry. Uśmiechnęliśmy się do siebie. W jej pięknych oczach rozbłysły iskierki radości. Odwróciła zaraz wzrok i zaczęła krzyczeć.

Po dość długiej przejażdżce wysiadłem z wagonika i pomogłem też An.

-Gdzie teraz? - zapytałem idąc z nią dalej za rękę.

-Do domu strachu? - zrobiła słodkie oczka

-Dobra - zaśmiałem się krótko.

-Później ty możesz wybierać. - powiedziała z uśmiechem

-Ok. A tak wogóle to gdzie będziecie pracowały?

-W sumie to Ewa nic nam nie powiedziała... Ale ja dalej będę malowała obrazy - powiedziała obojętnie

-Mogę zostać modelem - zaproponowałem i przyciągnąłem ją znowu bliżej siebie.

-Yoongi! - zdenerwowała się, ale już nie próbowała się wyrywać

-Słucham Cukiereczku..?

-Ugh! Przestań, proszę cię...

-Zastanowię się...

-Co ja z tobą mam?!

-Na razie nic... A chcesz?

-A ty chcesz wylądować w szpitalu?

-Z tobą na porodówce? To już 9 miesięcy minęło?

-Zaraz wylecisz w powietrze!

-Nie zostawię cię z dzieckiem!

-Min... Yoongi... - widać było że się zdenerwowała

-Tak?

-Przestaniesz?

-Nigdy! - odpowiedziałem i cmoknąłem ją w policzek

-Przestań w końcu! - krzyknęła ściskając mocniej moją dłoń.

Uśmiechnąłem się nieznacznie... Zatrzymałem się w pół kroku i przyciągnąłem do siebie An. Objąłem ją w pasie.

Nie wytrzymałem...

Pocałowałem ją.

---------------------------------------------------------------------------------
Boom szakalaka co tu się stanęło?! XD

Moja wyobraźnia jest niezawodna nawet jak jestem chora :')

Jak myślicie, jak zareaguje An? Odwzajemni pocałunek, przyłoży Sudze, czy może obrazi się i ucieknie?

Czekam na wasze propozycje :D

Rozdział miał być wczoraj, ale nie dałam już siły (;ω;)

Mam nadzieję, że się spodoba

Gwiazdkujcie, komentujcie!

Saranghaeee~~~~~ :***

~Kim_Yoni

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro