-47-

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Oczami Kookie_1997:

W niecałą godzinę doszliśmy do lunaparku i pierwsze co zrobiliśmy to znaleźliśmy stoisko z watą cukrową. Kupiłem jej wielką fioletową watę i się poczęstowałem. Miała słodki uśmiech... Słodszy od tej waty cukrowej. Móglłbym patrzeć na nią cały czas.

-Kookie? - zapytała

-Co, mówiłaś coś? - ocknąłem się

-Pytałam czy nie chciałbyś się przehechać diabelskim młynem...

-Ah! Pewnie, z chęcią - uśmiechnąłem się nerwowo

Ruszyliśmy w stronę wielkiej atrakcji. Szliśmy w ciszy. W niecałe 5 minut dotarliśmy do kasy, gdzie kupiłem dwa bilety wstępu. Po 10 minutach stania w kolejce przyszła kolej na nas. Weszliśmy do swojego wagonika i usiedliśmy.

Byliśmy już kilka metrów nad ziemią.

-Pięknie... - szepnęła Monika

-Mhm - przytaknąłem - Ale piękniej jest na górze...

Oderwała wzrok od okna i popatrzyła się na mnie. Posłała mi uśmiech, a ja bez zastanowienia odwzajemniłem gest.

Siedzieliśmy na przeciwko siebie. Czemu, no? Nie mogłem oderwać od niej wzroku...

-Ym, Kookie? Mam coś na twarzy? - zapytała

-Eh, nie nie! - popatrzyłem szybko za okno

Było pięknie. Ale dzisiaj było jeszcze piękniej...

-Kookie? - zaczęła

-Hm? - wzrokiem powiodłem na jej osobę

-Jakoś dziwnie się dzisiaj zachowujesz...

-Tak sądzisz?

-Mhm... Wszystko w porządku? Może źle się czujesz?

-Nie... Dobrze się czuję. Naprawdę.

-No dobra, ale jakby co to, to tu jestem. Możesz mi powiedzieć wszystko, gdyby coś się stało.

Zmieniła miejsce i siadła tuż obok mnie.

-Dzięki. - odpowiedziałem i uśmiechnąłem się do niej obejmując ją ramieniem

Oparła się o mnie plecami, a ja ułożyłem swój podbródek na czubku jej głowy i mocniej ją przytuliłem.

-Bardzo pięknie... - powtórzyła

-Wiem... Następnym razem zabiorę cię tu w zachód słońca. Widok jest niesamowity.

-Już nie mogę się doczekać...

-Ja też.

Po wyjściu z wagonika ruszyliśmy przed siebie.

-Gdzie teraz? - zapytałem

-Obojętne mi to - wzruszyła ramionami

Ehh... Jungkook myśl! Gdzie ją zabrać? Gdzie...? A może..?

-Co myślisz o domu strachów? - zapytałem

-Yyyy... M-możemy pójść - zająknęła się - A on jest jeżdżony, czy chodzony? - uśmiechnęła się nerwowo

-Jeździ się...

-No to spoko... - ulżyło jej

-A co, boisz się?

-N-nie...

-Spokojnie, będę przy tobie - powiedziałem cicho i uśmiechnąłem się do niej.

Odwzajemniła uśmiech. Objąłem ją ramieniem i ruszyliśmy w stronę atrakcji. Nagle zadzwonił mi telefon. Wyjąłem go z kieszeni i wyświetlił mi się Suga. Odebrałem
~Halo?

~Jungkook!

~O co chodzi hyung?

~Gdzie jesteście?

~W lunaparku, a co?

~Widzieliście ją?!

~Zgubiłeś ją hyung?!

~Nie! Uciekła...

~Dlaczego?

~No bo ją... No... Jsjjsjabajkabsjl

~Co zrobiłeś?

~Pocałowałem ją, no!

~Serio?!

~No... Ale wracając, widzieliście czy nie?

~Nie...

~Dobra, dzięki. Idę dalej jej szukać...

~Jak ją zobaczymy, zadzwonię

~Ok. Dzięki, cześć! ~ i się rozłączył.

Schowałem telefon znowu do kieszeni i zaczęłam rozglądać.

-Kto się zgubił? - zapytała Monika

-Yymm... Suga zgubił An...

-Jak?

-Ymm...

-Ty mi tu nie 'ymuj' tylko gadaj - powiedziała i stanęła w miejscu.

-Eh... Suga ją pocałował i gdzieś pobiegła.

-To nie pasuje do An... Nigdy nie uciekała po pocałunku nawet najmniej oczekiwanym...

-To było ich więcej?

-No, każda z nas miała przynajmniej jednego chłopaka...

-A ty?

-Co ja?

-Dużo miałaś chłopaków?

-Dwóch albo trzech...

-Mhm...

-A co, zazdrosny? - szturchnęła mnie w ramię

-Nie... Wcale... - skłamałem

-Oj, Jungkookie~ Nie ładnie kłamać~

-Ja nie kłamię...

-Ja i tak wiem lepiej... A teraz chodźmy do tego domu i poszukamy Andzi...

-----------------------------------------------------------------------------
Dziękujmy mojemu tacie który przyjechał na zadupie i dał mi wi-fi :'))

Witam tak wogóle :D

Dawno nie było rozdziału, ale nie miaałam internetu ;;;;

Co myślicie o zachowaniu An? Piszcie :*

Zepne dupe i napisze jeszcze dwa lub trzy kolejne <33

Gwiazdkujcie, komentujciee~~

Saranghae~

~Kim_Yoni

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro