-48-

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Oczami alien_1995:

Siedzieliśmy na kanapie i oglądaliśmy jakiś film, który leciał w TV. W pewnym momencie poczułem coś ciężkiego na ramieniu. Spojrzałem w bok i zobaczyłem, że głowa Ewy opadła na mnie. Spała. Musiała być bardzo zmęczona. Wyglądała bardzo uroczo.

Objąłem ją ramieniem, przez co Ewa bardziej się we mnie wtuliła. Pocałowałem ją w skroń i oparłem swoją głowę o jej. Nawet się nie zorientowałem kiedy zasnąłem. Było mi ciepło i wygodnie...

Gdy się obudziłem leżałem na kanapie przykryty kocem. Po Ewie nie było nawet śladu... Usiadłem i zerknąłem na zegarek. 12:47.

-Wstałeś śpiochu. - powiedział głos za mną.

Odwróciłem się i zobaczyłem uśmiechniętą Ewę.

-Czemu mnie nie obudziłaś? - zapytałem z wyrzutem.

-Zbyt słodko spałeś - odpowiedziała siadając obok mnie.

-Dawno wstałaś?

-Jakieś pół godziny temu...

-To dlatego mi było tak zimno~ - mruknąłem.

-To napewno przez to, kochany.. - zaśmiała się cicho.

-Dawno mnie tak nie nazywałaś...

-Tak jakoś wyszło - wzruszyła ramionami

-To co teraz robimy? - zapytałem

-Chciałam się wziąć za robienie obiadu, ale jak już wstałeś, to nie będziesz siedział tak sam...

-Mogę ci pomóc, skarbie~

-Naprawdę?

-Ale na wielką pomoc nie licz... Nie umiem gotować - podrapałem się nerwowo po karku.

-To wiem - zaśmiała się krótko. Chwyciła mnie za nadgarstek i pociągnęła do kuchni.

W oczy rzuciły mi się składniki rozłożone na blacie. Pamidory, kartoniki, warzywa, ryż, przyprawy... Yyy, co?

-A co będziemy robić? - zapytałem po chwili

-Zupę pomidorową, na drugie danie planowałam zrobić gołąbki w sosie pomidorowym, a na deser... Hm.. Mogę zrobić babeczki.

Rozdziawiłem buzię... Ona chciała to wszystko sama zrobić?! Ja nawet nie potrafiłbym połowy jednego dania zrobić, nie mówiąc już o trzech...

-Zamknij buzię, bo ci mucha wleci... - upomniała mnie śmiejąc się

Zrobiłem tak jak kazała i się opanowałem.

-Co mam zrobić?

-Najpierw zaczniemy od zupy... Mógłbyś obrać te warzywa w miseczce?

-Tak, pewnie - zgodziłem się i wziąłem do ręki nóż. [A/N: Cóż... Nie przemyślałam wcześniej tego xD]

Wziąłem miskę, którą wskazała mi Ewa i obrałem warzywa. Maarchewka, pietruszka, seler, chyba... I cebula. Ewa za ten czas zagotowała wodę w garnku i wrzuciła do niej mięso. Związala jakąś zieleninę nitką i zanużyła również w wywarze.

-Już skończyłeś? - zapytała nagle

-Tak...

-Podasz mi tą miskę?

-Już podaję - podałem jej to o co prosiła, a ona wrzucała każde warzywo po kolei.

-Gdzie się nauczyłaś gotować? - zapytałem z ciekawości

-Zawsze pomagałam mamie. Nauczyłam się od niej wiele...

-Jaka ona była?

-Moja mama? - dopytała odwracając się do mnie przodem i oparła się o kuchenkę.

-Tak.

-Cóż... Była wspaniałą kobietą, żoną i matką. Zawsze była przy mnie i mi pomagała. - powiedziała z uśmiechem. - W przyszłości tez będę chciała być jak ona.

-Napewno będziesz. - powiedziałem i podszedłem do niej zamykając w stalowym uścisku.

-Taką mam nadzieję - wyszeptała i odwzajemniła uścisk.

Pozostaliśmy tak chwilę dopóki Ewa się nie odsunęła.

-Muszę wrzucić pomidory - powiedziała patrząc w dół

-Mhm... - burknąłem i niechętbie ją wypuściłem z objęć.

-Spokojnie, ja nigdzie nie ucieknę, oppa. - powiedziała i potargała mi lekko włosy.

Mimowolnie się uśmiechnąłem i znowu usiadłem na swoim miejscu rozpoczynając obserwacje poczynań dziewczyny. Podeszła do szafki i wyjęła puszkę z, chyba, krojonymi pomidorami. Otworzyła ją i zaraz zawartość znalazła się w garnku. Pomieszała zawartość drewnianą łyżką, przykryła garnek pokrywką i wyrzuciła puszkę.

-Ałć - syknęła cicho i włożyła palec do ust

-Co się stało? - zapytałem znowu do niej podchodząc.

-Ah, tylko się skaleczyłam... - powiedziała i machnęła ręką.

-Pokaż - kazałem

Wyciągnęła niepewnie rękę w moją stronę. Chwyciłem jej dłoń i obejrzałem jej palce. Serdeczny.

-Bardzo boli? - zapytałem troskliwie

-Nie... - odpowiedziała cicho - Pójdę tylko po plaster...

Chciała odejść, ale przytrzymałem jej rękę i szybko ucałowałem skaleczony palec.

-Mama zawsze mi mówiła, że jak się pocałuje skaleczone miejsce to szybciej się zagoi.

Uśmiechnąłem się szeroko, a Ewa się zaczerwieniła. Przytaknęła i kiedy ją puściłem zniknęła na chwilę.

Wróciła z plasterkiem na palcu. Zaśmiałem się cicho i usidłem na krześle kontynuując obserwacje jej poczynań.

-Możesz się tak na mnie nie patrzeć? - zapytała czerwona na twarzy.

-Nie~ - odpowiedziałem z kwadratowym uśmiechem.

-Aish... - prychnęła

Poddała się i pracowała dalej. A ja dalej się jej przyglądałem. Podziwiałem z jaką gracją porusza się po pomieszczeniu.

-----------------------------------------------------------------------------------------

Heloł wam~ ヽ(*≧ω≦)ノ
Wrzucam przed wyjazdem w góry~~
Dziś pojawi się także pierwszy rozdział Hoseok&Hahoon
Oczekujcieee~~
Gwiazdkujcie, komentujcie~
Miłego czytaniaa
Saranghae~
~Kim_Yoni ('∀')

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro