-88-

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Oczami Kim_Yoni:

Mamy już 24 grudnia. Wigilia. Właśnie kończę z Moniką ostatnie danie. Zaprosiłyśmy mojego tatę, BTS i oczywiście nasze nowe przyjaciółki. Śpiewałyśmy z Moniką kolędy, by umilić sobie pracę.

-O której w końcu przychodzą chłopaki? - zapytała Monika mieszając barszcz.

-Po 18... Mamy jeszcze czas - odpowiedziałam uśmiechnięta - Co w końcu kupiłaś Kookiemu?

-Bliźniacze koszulki - uśmiechnęła się szeroko. - A ty? Co kupiłaś V?

-Czapkę, szalik i rękawiczki, takie jak mam ja, tylko że jemu kupiłam czarne. - odpowiedziałam. - Nie chce nosić tamtego kompletu, to może przekona się, jak mu dam.

-I tyle?

-Mam jeszcze dla niego niespodziankę, ale to zobaczycie później - uśmiechnęłam się do siebie samej.

-Ewa! - usłyszałam od strony drzwi moje imię.

Odwróciłam się i zobaczyłam Andzię. Była ubrana w czarne długie spodnie i białą koszulę w czarne kropki. Miała też zrobiony elegancki makijaż.

-Hm? - mruknęłam w odpowiedzi.

-Dobrze wyglądam? - zapytała od razu.

-Wyglądasz bardzo dobrze - skwitowałam z uśmiechem. - Suga będzie zadowolony. Popraw usta szminką, a padnie z wrażenia - mrugnęłam do niej, a ona się zarumieniła i wyszła.

Andzia bardzo się zmieniła przez Sugę. Nigdy się nie rumieniła. Chłopakami zwykle się bawiła, ale teraz widzę, że Sugę traktuje inaczej. Liczy się z jego zdaniem, nie odpycha go już, jak wcześniej. Bardzo się z tego powodu cieszę i mogę być spokojna. Suga też walczy, radzi sobie...

Skończyłam sałatkę i zdjęłam fartuch. Posprzątałam w kuchni, w której zostałam sama i po kilkunastu minutach poszłam do swojego pokoju, żeby się przygotować.
Ubrałam czarną spódnicę przed kolano, szary sweterek i wysokie czarne skarpety. Następnie ubrałam czarne baletki, a na szyi zapięłam naszyjnik z małym, różowym serduszkiem - prezent na 18ste urodziny od mamy...

Pomalowałam się i uczesałam się. Poperfumowałam się moimi ulubionymi perfumami i przejrzałam w lustrze.

Ujdzie w tłumie.

Podeszłam do okna i siadłam na parapecie wyłożonym kocem.

-Kocham Cię mamo - szepnęłam i przez szybę zerknęłam na niebo.

Pogoda była piękna... Ziemia i drzewa pokryte pierzyną białego puchu, niebo przybierało już granatowy kolor. Z podziwiania tego krajobrazu wyrwało mnie pukanie do drzwi.

-Proszę! - rzuciłam w stronę drzwi.

Skrzydło się otworzyło i wszedł przez nie...

Tata....

A miałam nadzieję, że to Tae spotkam pierwszego dzisiejszego wieczoru.

-Cześć tato... - przywitałam się usmiechając mimowolnie. Podeszłam do niego i uściskałam.

-Hej, córeczko. - odwzajemnił uścisk, ale zaraz się odsunął ode mnie.

Zawsze tak jest... Kiedyś musiałam się wyrywać od przytulania, a teraz? Nawet pół sekundy nie trwa ten gest.

-Zostaniesz na kolacji, prawda?

-Tak, tylko po 21 muszę się zbierać, bo w pracy też mamy imprezę.

-Rozumiem.

-Zostawiłem Wam prezenty pod choinką. Są podpisane.

-Dziekuję. - odpowiedziałam kątem oka zerkając na zegarek. Po 18.. - Zejdźmy już może na dół. Pewnie wszyscy już są...

-Dobrze.

Tak jak powiedziałam, tak zrobiliśmy i dobrze myślałam. Wszyscy się już zebrali i witali. Podeszłam po cichu od tyłu do Taehyunga. Stanęłam na palcach i zakryłam mu oczy dłońmi. Poczułam jak się uśmiecha.

-Zgadnij kto? - szepnęłam mu na ucho.

-Skarbie, "zgadnij kto" to moja zabawa - odpowiedział i po odsłonięciu oczu odwrócił się do mnie przodem.

-A podpisana? - zapytałam układając dłonie na jego ramionach.

-Tak, niewidzialnym tuszem! - odpowiedział zamykając mnie w szczelnym uścisku. - Wygrałem. Skarbie, chcę nagrodę.

-Później dostaniesz jak będziesz grzeczny - uśmiechnęłam się tajemniczo.

-Mhm~ Mój prezent dla Ciebie jest bardzo fajny. Powinien Ci się spodobać. - powiedział z uśmiechem.

-Nie musiałeś mi kupować prezentu - szepnęłam poprawiając mu grzywkę. - Dla mnie najlepszym prezentem jest to, że tu wszyscy jesteście.

-Ale ja chciałem Ci kupić prezent, Skarbie, więc nie masz nic do gadania.

-Phi - prychnęłam i odwróciłam się do niego tyłem.

Chłopak objął mnie od razu ramionami co wywołało u mnie falę dreszczy. Oparłam głowę o jego tors i tak staliśmy. Było to miłe uczucie, stać tak blisko chłopaka, którego pokochałam. Chłopak oparł swój podbródek na mojej głowie i zaczął nami kołysać. Czułam się świetnie. Mogłabym stać tak godzinami. Ważne, że z nim.

-Ewa, musisz mi pomóc! - krzyknęła Monika nagle wchodząc do przedsionka.

Od razu odsunęłam się od Tae cała czerwona na twarzy.

-J-już Ci pomagam - powiedziałam udając się do kuchni.

Stanęłam za blatem i zaczęłam wszystko przygotowywać. Nagle do pomieszczenia weszła Monika.

-Przepraszam Ewa - szepnęła.

-Nie ma za co, Monia... Trochę za daleko by to zaszło.... My jesteśmy z Tae tylko przyjaciółmi. - uśmiechnęłam się blado do brunetki.

-No tak, a mi czołg na powiece jeździ. - powiedziała sarkastycznie wskazując na swoją powiekę.

-Fajnie - odpowiedziałam cicho.

-Ewa, ja wiem, że coś do niego czujesz.
Wszyscy wiemy! Musisz po prostu się wziąć w garść i zadziałać!

-A co jak nie chce? A co jak on nie czuje tego co ja? Dobrze wiesz jak jest Monika..

-Wiem, ale musisz spróbować

-Tak, spróbuję, odrzuci mnie i z przyjaźni nici!

-Nie możesz tak mówić bo wtedy w to wierzysz. A jeśli będziesz sobie mówiła, że uda Ci się, to tak się stanie!

-Ale ja nie mam problemu z odwagą! Problemem jest on sam.

-O czym rozmawiacie? - zapytał Kookie wchodząc do kuchni.

-Nieważne! - krzyknęłam.

-Dobrze, spokojnie. - powiedział Kook. - Nie zabij mnie...

-Chcesz wiedzieć o czym mówimy? - zapytała nagle Monika.

-Monika nie mów mu. - powiedziałam jej.

-No o czym? - dopytał chłopak wyraźnie zaciekawiony.

-Monika - szepnęłam.

-O - zaczęła, a ja się modliłam, żeby nie powiedziała prawdy. - O prezencie, który Ci kupiłam.... - dokończyła posyłając mi lekki uśmiech.

-Naprawde? Co mi kupiłaś? - zapytał podekscytowany.

-Zobaczysz później. - uśmiechnęła się do niego. - Pomożesz nam nosić wszystko na stół?

-Pewnie - zgodził się i wziął pierwszą wazę z zupą.

Po kilku minutach stół był zastawiony potrawami i siedzieliśmy już przy nim wszyscy.

-Otóż, ponieważ Was zaprosiłyśmy to chciałyśmy, żebyście choć troszkę poznali Polskę. Od strony kulinarnej tym razem - powiedziałam uśmiechając się. - Nasza tradycja mówi, że na stole powinno być 12 potraw. My niestety mamy tylko 8, ponieważ nie mieliśmy potrzebnych nam składników do niektórych potraw. Mam nadzieję, że Wam posmakują.

Usadowiłam się wygodnie na swoim krześle i nałożyłam sobie troszkę barszczu do miski. Nie lubię jest dużo jednego dania, bo wiem, że jest wiele potraw. Zaczęłam powoli jeść i patrzyłam na innych jak że smakiem zajadają się jedzeniem i rozmawiają ze sobą. Lubię patrzeć na uśmiechy innych, szczególnie w ten świąteczny czas. Uśmiechnęłam się do siebie.

-Ewa - zaczął nagle Tae zwracając się do mnie.

-Tak? - zerknęłam na chłopaka siedzącego po mojej prawej. 

-Czemu tak nagle ode mnie się odsunęłaś? I poszłaś?

-Wystraszyłam się i Monika poprosiła o pomoc... Dlatego... - wytłumaczyłam.

-Czyli to nie przeze mnie?

-Nie Taeś, nie przez Ciebie.

-Ulżyło mi - westchnął i złapał moją dłoń.
Splótł swoje palce z moimi i tak siedzieliśmy. Jego dłoń była taka duża i ciepła..

Popatrzyłam mu w oczy, a on mi. Czy naprawdę powinnam się odważyć wyznać mu prawdę? Czy jednak zrezygnować i jeszcze poczekać? Posłuchać Moniki, czy swojej głowy?

-Śliczne wyglądasz - szepnął V usmiechając się do mnie.

-Dziekuję - odszepnęłam i zaczerwieniona odwróciłam wzrok.

Popatrzyłam na Monikę, która uważnie się nam przyglądała. Uśmiechnęła się do mnie i pokiwała głową, jakby czytała mi w myślach. Wróciłam wzrokiem ponownie do Tae i uśmiechnęłam się do niego.

-Zjedz coś, bo umrzesz z głodu, Kochany. - powiedziałam cicho. - I kto mi Cię zastąpi?

-Nikt. Nigdy Cię nie opuszczę. - szepnął ściskając moją dłoń.

Serce znowu zaczęło bić jak szalone. Rozłączył nasze dłonie, przez co momentalnie zrobiło mi się zimno. To zabawne...

------------------------------------------------------------------------------------------------------

I mamy 5 rozdział 💋💋

Mam nadzieję że się podobał💕💕

Do za 2h kochani😘😘

Zostawiajcie gwiazdki i komentarze😆

Saranghae~~

~Kim_Yoni♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro