-89-

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Oczami alien_1995:

Po bardzo dobrej kolacji, przeszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie i fotelach.

-Jak Wam smakowało? - zapytała po chwili Ewa.

-Szczerze, pierwszy raz jadłem takie dobre jedzenie - przyznał Suga hyung obejmując ramieniem An.

-Najbardziej mi smakowały te naleśniki z nadzieniem - powiedział Kookie.

-To są krokiety... - wytłumaczyła od razu Monika.

-Wszystkim nam smakowało - powiedział z uśmiechem Jin hyung. - Bardzo dobrze gotujesz.

-Ah, dziękuję, ale Monika też mi pomagała - powiedziała Ewa lekko czerwona na twarzy.
- Nie mam jakichś wielkich problemów z gotowaniem... No ale muszę jeszcze poćwiczyć jeżeli chodzi o koreańskie dania...

-Jak coś, to mogę zawsze Ci pomóc - uśmiechnął się Jin.

-Dziekuję - rzekła zadowolona blondynka i oparła się o mnie plecami.

Rozmawialiśmy praktycznie o wszystkim, zamieniłem też parę zdań z ojcem Ewy z czego byłem zadowolony. Później niestety musiał iść, więc Ewa szybko wręczyła mu prezent, albo raczej wepchnęła mu do kieszeni ze śmiechem mówiąc coś po polsku. On również powiedział jej coś po polsku, czego oczywiście nie zrozumiałem. Jednak to co jej powiedział wprowadziło ją w zakłopotanie przez co się zaczerwieniła, a dziewczyny się zaczęły śmiać. No tak, one rozumieją...

Kiedy już byliśmy sami, czyli tylko BTS i dziewczyny zaczęliśmy wręczać sobie prezenty. Ewa podeszła do mnie że średniej wielkości paczką. Uśmiechała się do mnie lekko.

-Wesołych Świąt, Taeś - powiedziała wręczając mi pakunek.

Wziąłem od niej paczkę i przytuliłem ją mocno.

-Dziekuję Ci - szepnąłem jej do ucha. - Mogę teraz odpakować? - zapytałem odsuwając się od niej.

-Oczywiście.

Odwiązałem wstążkę, otworzyłem pudełko i zobaczyłem czapkę, szalik i rękawiczki. Zaśmiałem się cicho i popatrzyłem na Ewę która rozglądała się na boki.

To był taki sam komplet jak miała ona. Tylko że w innym kolorze. Za bardzo się martwi. To że nie noszę szalika czy czapki nie oznacza, że od razu zachoruję.

Podszedłem do niej i przytuliłem mocno do siebie. Dziewczyna od razu odwzajemniła uścisk.

-Nie musiałaś... - szepnąłem.

-Musiałam. Już mnie denerwowało, to że nie chodzisz dobrze ubrany a jest strasznie zimno! Dobrze wiesz, że nie możesz chorować.

-No wiem - zaśmiałem się zaczynając nami kołysać na boki.

Chwilę tak pozostaliśmy w ciepłym uścisku i zaraz odsunąłem dziewczynę od siebie. Wyciągnąłem z kieszeni mały pakunek i podałem Ewie.

-Nie musiałeś. Dobrze wiesz, że niczego nie potrzebuję. - powiedziała dziewczyna.

-Moim zdaniem jednak brakowało Ci czegoś takiego - powiedziałem wskazując na pudełeczko. - Otwórz, Skarbie.

Dziewczyna podejrzliwie na mnie popatrzyła i zajęła się odpakowywaniem prezentu. Kiedy tylko otworzyła paczuszkę na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

-Taeś, naprawdę... - szepnęła zwracając na mnie wzrok. Podeszła do mnie i położyła dłoń na moim ramieniu. - Nie musiałeś mi kupować takiego prezentu.

-Jak już wcześniej wspomniałem tego Ci brakowało. Tak więc, przyjąć musisz, Skarbie.

-No ale....

-Nie ma żadnego "ale". Bransoletka to nic takiego. Mogłem Ci kupić pierścionek, ale to by dziwnie wyglądało.. - powiedziałem drapiąc się po karku.

-Naprawdę jesteś głupi - zaśmiała się krótko.
- Ale dziękuję. To wspaniały prezent...

-A teraz zapnę Ci ją, dobrze?

-Mhm - mruknęła i podała mi pudełeczko z którego wyjąłem różowy rzemyk z zawieszką w kształcie statku kosmicznego z napisem "Najlepsza przyjaciółka".

Zapiąłem szybko bransoletkę na lewym nadgarstku dziewczyny i złapałem za tą rękę. Usmiechnąłem się do dziewczyny i pocałowałem w czoło.

-Widzisz? Chciałem po prostu pokazać kim dla mnie jesteś. To jest dla mnie bardzo ważne - powiedziałem. - Ważne jest dla mnie, że jesteś przy mnie mimo tego, że jestem idolem.

-To, że jesteś idolem, nie ma żadnych przeciwwskazań, żebym się z Tobą przyjaźniła, głupku. I nie musisz tego pokazywać prezentami. Ja już to widzę. Nie musisz udowadniać przyjaźni skoro ją widzę, Taeś.

-Dobrze, ale i tak chciałem Ci to dać.

-Aigoo, widzę, że nie mam co do mówienia...
- zaśmiała się dziewczyna.

-No niestety - wzruszyłem ramionami i znowu przytuliłem dziewczynę do siebie.
Wtuliła się we mnie i mocno przytuliła.

Nagle Ewa odsunęła mnie od siebie. Uśmiechnęła się lekko i pociągnęła na środek pokoju.

-Co robisz? - zapytałem.

-Czas na niespodziankę - odpowiedziała słodko. - Ale musisz mieć zamknięte oczy.

-Dobra... - zgodziłem się i przymknąłem oczy.

Poczułem jak układa ręce na moim karku i zbliża się do mnie. Serce waliło mi jak oszalałe. Nagle poczułem jej usta na moim policzku. Mimowolnie się usmiechnąłem i otworzyłem oczy. Objąłem Ewę i oddałem jej całusa, również w policzek.

Chciałem coś powiedzieć, ale zachaczyłem o coś włosami przez co syknąłem cicho. Podniosłem wzrok do góry i zobaczyłem jakąś roślinkę. Odplątałem się i posłałem dziewczynie pytające spojrzenie.

-Co to? - zapytałem ciekawy.

-Jemioła - odpowiedziała cicho.

-A co to, jeśli mogę wiedzieć?

-To taka roślina, pod którą można się pocałować... - wytłumaczyła ostatnie słowo wyszeptując i rumieniąc się przy tym.

-Jesteś urocza. - powiedziałem. - Jeszcze bardziej kiedy tak się czerwienisz, Skarbie.

-Aigoo, przestań. - powiedziała zasłaniając twarz rękoma.

-Mam przestać mówić prawdę?

-Masz przestać mówić takie głupoty, głupku.
- powiedziała dźgając mnie w tors.

-Może przestanę, a może nie? - zacząłem się z nią droczyć na co po prostu poszła gdzieś sobie.

Zaśmiałem się pod nosem i zauważyłem, że wchodzi na górę, więc pomyślałem że idzie do toalety. Podszedłem do reszty towarzystwa, gdzie rozgrywała do bardzo żywa rozmowa..

-I wtedy musimy ich tam zamknąć - dokończył Jimin.

-O czym rozmawiacie? - zapytałem na co wszyscy podskoczyli ze strachu.

-O niczym! - krzyknęła Yooki.

-Kogo macie zamiar gdzieś zamykać? - zadałem drugie pytanie.

-Soo i Jina! - krzyknął Jimin.

-Że co?! - krzyknęła tym razem Soo cała czerwona na twarzy.

-No nie pamiętasz? Masz tam ze mną siedzieć i pomagać mi układać przepis. - powiedział Jin do Soo.

-Ah, no tak... - zgodziła się dziewczyna wybuchając śmiechem, który był wymuszony.

Nie jestem taki głupi, jak im się wydaje... Ja zauważam wszystko. Nie chciałem jednak psuć im zabawy, więc postanowiłem grać tak jak mi zagrają.

-Mogę Wam pomóc, jakby co. - zaoferowałem z uśmieszkiem szturchając Jimina w ramię.

Uśmiechnął się do mnie ale zaraz odwrócił wzrok. Nie umie dobrze kłamać. Jak to Jimin!

-Tae, zauważyliśmy, że romansik kwitnie - powiedziała nagle An.

-Na pewno nie romans - zaśmiałem się cicho i usmiechnąłem blado.

Chciałbym, żeby to był romans... Cóż, pomarzyć zawsze można.

W końcu wróciła też do nas Ewa. Podeszła do kanapy i usiadła obok Kamili.

-O czym gadacie? - zapytała blondynka.

-O zamknięciu Jina i Soo w jednym pomieszczeniu - powiedziałem z uśmiechem.

-Ooo, możemy nawet teraz, jest wolny pokój na końcu korytarza tu na dole. - zaproponowała Ewa z szerokim uśmiechem.

-Nie! - krzyknęła Soo razem z Jinem.

Wszyscy prócz nich wybuchnęli śmiechem. Zaprzeczają właśnie temu co powiedzieli mi, ale już nie będę się teraz bawił w Sherlock'a.

Ważny jest dla mnie teraz ten czas, który z nimi spędzę w ten wieczór. A szczególnie z Ewą.

---------------------------------------------------------------------------------------------

Hejo~

Przybywam i znikam 😂

Rodzinka jest i trzeba z nimi siedzieć ;w;

Za 2h kolejny rozdział 💓

Gwiazdkujcie i komentujcie~

Saranghae~~

~Kim_Yoni♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro