-97-

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Oczami alien_1995:

Leżałem na kanapie u dziewczyn. Miałem głowę ułożoną na kolanach Ewy, która bawiła się włosami. Lubiłem to. Nagle na policzku poczułem coś mokrego. Otworzyłem oczy, które do tej pory miałem przymknięte i popatrzyłem na Ewę. Płakała.

  - Czemu płaczesz, Skarbie? - zapytałem cicho ścierając kciukiem następną łzę.

  - Nie wiem... - odpowiedziała się śmiejąc i wycierając łzy rękawem bluzy. - Po prostu... - westchnęła. - Przypominały mi się wszystkie chwile spędzone z mamą. Do tej pory nie rozumiem czemu ona musiała odejść, a ja przeżyłam. Wolałabym umrzeć. - szepnęła.

Dziewczyna zaczęła szlochać, a ja podniosłem się z kanapy i wziąłem ją na ręce w stylu na pannę młodą. Usiadłem ponownie na siedzisku i ułożyłem blondynkę na kolanach obejmując ją szczelnie ramionami. Ewa wtuliła się we mnie i płakała dalej. Zacząłem nami kołysać i cicho nucić jakąś piosenkę.

  - Cichutko - szepnąłem jej do ucha. - Jestem tu z Tobą... Nie płacz, Skarbie. I zabraniam Ci tak mówić. W tej chwili dziękuję wszystkim istniejącym Bogom, że nie odeszłaś, że Cię poznałem, pokochałem i mam Cię obok.

  - Tae .. - wychlipiała.

  - Ćśiii, nic nie mów. - położyłem palec na ustach dziewczyny i spojrzałem w jej zaszklone oczy. - Kocham Cię.

Nachyliłem się i pocałowałem ją. Były tak samo miękkie i słodkie jak każdego dnia. Dziewczyna powoli się uspokajała i zaczęła odwzajemniać pocałunki. Lekko uchyliła usta, więc pogłębiłem pieszczotę. Całkowicie oddaliśmy się chwili. Położyłem ją powoli na kanapie, na chwilę odrywając się od niej, żeby znów móc posmakować jej ust tym razem będąc nad nią. Wsparłem się jedną ręką obok jej głowy, a drugą wsunąłem po koszulkę blondynki zaczynając muskać brzuch i boki dziewczyny opuszkami palców.

Jak to możliwe, żeby jedna dziewczyna potrafiła zmienić moje życie o 180°? Na lepsze i ciekawsze oczywiście. Ona była taka prawdziwa... Nie ukrywała nic. Mówi o wszystkich problemach na głos i nawet jeśli ona się smuci bardziej pomaga też innym i ich rozśmiesza.

Dziewczyna objęła nogami moje biodra, a dłonie ułożyła na moim karku. Przeniosłem swoje usta na jej szyję, a następnie na lekko odkryty dekolt. Zatrzymałem się przy obojczyku i zassałem się nad nim tworząc krwistą malinkę. Ewa syknęła i wplotła palce w moje włosy, pociągnęła mnie do góry i złączyła znowu nasze wargi. Następnie popchnęła mnie tak, że siedziałem oparty o oparcie kanapy. Siadła na mnie okrakiem i pocałowała zachłannie moje usta. Bez zastanowienia oddałem się uczuciu w stu procentach i objąłem ją, jakby miała zaraz spaść.

Wsunąłem prawą dłoń pod jej koszulkę sunąc nią po całej długości jej pleców. Po paru minutach namiętnych pocałunków, przygryzłem wargę blondynki i złapałem ją za pośladki i trzymając ją wstałem z kanapy. Rozpoczynając ponownie pocałunek ruszyłem na oślep w stronę schodów. Powoli wszedłem do góry i obrałem kierunek do pokoju blondynki, do którego znałem drogę na pamięć. Kiedy dotarłem pod drzwi, kopnąłem je lekko, żeby się otworzyły i bez namysłu wszedłem do środka. Nogą zamknąłem drzwi i skierowałem się do łóżka. Nie  zaprzestając pocałunków chociażby na sekundę, położyłem ją na posłaniu i zawisłem nad nią. Oderwałem się od niej i popatrzyłem na jej twarz. Jej zaróżowione policzki, czerwone, lekko nabrzmiałe usta i duże, piękne, niebieskie oczy, w których tańczyły iskierki pożądania.

Znowu przywarłem do niej ustami i zagryzłem jej dolną wargę, ciągnąc ją do siebie. Mruknęła coś i przewróciła nas tak, że to ona znowu była na górze. Usiadła na moich biodrach i zastygła. Siedziała i patrzyła się w moje oczy intensywnie o czymś myśląc. Ułożyła na moim policzku dłoń i nachyliła się, składając na moich ustach motyli pocałunek, następnie przytuliła się do mnie. Objąłem ją ramionami i tak leżeliśmy przez najbliższe kilka minut uspokajając nasze oddechy.

  - Kocham Cię - wyszeptała mi do ucha.
 
  - Ja Ciebie też, Skarbie. - odszepnąłem mocniej ją ściskając.

  - Idziemy na spacer? - zapytała nagle. -Na przykład do tamtego parku na sąsiedniej dzielnicy.

  - W porządku. - zgodziłem się.

Dziewczyna powoli wstała i zsunęła się z moich bioder. Podniosłem się do siadu i kiedy Ewa schodziła z łóżka, złapałem ją za rękę i pociągnąłem na kolana. Objąłem mocno w pasie i popatrzyłem w jej oczy.

  - A co dostanę za ten spacer? - zapytałem.

  - Hmm.. - mruknęła układając dłonie na moim karku. - Będziesz mógł mnie przytulać~

  - I?

  - Całować~

  - I?

  - Spędzać ze mną czas~

  - I?

  - Leżeć i nic nie robić, kochanie - wymruczała mi do ucha.

  - Leżeć z Tobą, prawda? - dopytałem.

  - Tylko ze mną. - szepnęła mi w usta i złączyła je ze swoimi.

  - Mogę przystać na te warunki - powiedziałem przerywając pocałunek. - Ale masz się też mniej smucić, żyć dalej nie myśląc tak bardzo o przeszłości, a o naszej przyszłości. Będzie idealnie, Skarbie.

Ponowiłem pocałunek, który został od razu odwzajemniony. Niestety, ta chwila nie trwała długo, ponieważ dziewczyna przerwała pocałunek i odsunęła się ode mnie schodząc mi z kolan. Mruknąłem niezadowolony na obrót wydarzeń, na co Ewa się zaśmiała.

  - Rusz te swoje zgrabne cztery litery, oppa~ - powiedziała posyłając mi buziaczka w powietrzu.

Wstałem z łóżka i podszedłem do niej obejmując ponownie jej ciało ramionami. Pocałowałem ją w nos i popatrzyłem głęboko w oczy.

  - Przepraszam, masz coś do mojego tyłka? - zapytałem z lekkim uśmieszkiem.

  - Oczywiście, że nie, oppa~ - odpowiedziała przygryzając dolną wargę.

  - Musisz być grzeczna, bo inaczej dostaniesz karę, Skarbie.

  - Lubię być niegrzeczna~ A jak jestem zła, to gryzę. - zarzuciła ręce na mój kark.

  - Naprawdę? Jakoś Ci nie wierzę...

  - W to, że jestem niegrzeczna, czy w to, że gryzę?

  - W obydwa. - zaśmiałem się.

  - Poczekaj tylko, a Ci to udowodnię, niedowiarku.

  - Już się nie mogę doczekać - wyszeptałem jej do ucha, przygryzając jego płatek.

Dziewczyna wzięła głęboki wdech, a gdy się wyprostowałem, zobaczyłem, że jest czerwona na twarzy. Ucałowałem jej oba policzki i nos.

  - Kocham, jak się rumienisz, Skarbie. - wyznałem uśmiechnięty.

  - Wcale się nie rumienię! - zaprzeczyła czerwieniąc się jeszcze bardziej.

  - Nie kłóć się ze mną, Skarbie, bo wiesz, że to ja mam rację~

  - Phi, nie prawda. - powiedziała krzyżując ręce na piersiach.

  - No dobra, dobra. Idziemy na ten spacer?

  - I na lody też. - poinformowała dziewczyna zmieniając grymas na twarzy w piękny uśmiech.

  - Na jakie lody? - zapytałem robiąc pedoface. [(͡° ͜ʖ ͡°)]

  - Zboczeniec! - krzyknęła i uderzyła mnie w ramię.

Zaśmiałem się i pocałowałem dziewczynę ponownie. Jej usta same proszą się o uwagę. Oderwałem się od niej i splotłem nasze palce, po czym zeszliśmy na dół, gdzie po ubraniu butów wyszliśmy z domu. Ewa zamknęła drzwi na klucz i ruszyliśmy w stronę wspomnianego wcześniej parku.

*Godzinę później*

Chodziliśmy alejkami parku. Szliśmy w ciszy, która była bardzo przyjemna. Ani mi, ani Ewie nie przeszkadzała. W sumie, to dobrze, bo nie miałem pomysłu na to o czym moglibyśmy porozmawiać. Nie były mi jednak rozmowy potrzebne do szczęścia, kiedy starczyło, by Ewa była obok mnie.

  - Taeś, o czym myślisz? - zapytała.

  - O niczym szczególnym... - odpowiedziałem zerkając na nią. - Po prostu myślę co się zmieniło.

  - I co wymyśliłeś?

  - Hmm, przede wszystkim to, że nawet cisza jest przyjemna, kiedy jesteś obok. - rzekłem całując ją w policzek. - Ale rozmowa z Tobą jest jeszcze bardziej przyjemna i do tego ciekawa.

  - Tylko to jest ciekawe? - dopytała przygryzając wargę.

  - Uwierz, nie tylko. - odpowiedziałem.

Spacerując tak dalej, zauważyłem budkę z lodami.

  - Masz ochotę na te lody? - zapytałem rzucając jej pytające spojrzenie.

  - Mhm~ - przytaknęła z uśmiechem.

Nie mówiąc już nic, poprowadziłem ją w znanym mi kierunku i będąc już na miejscu zapytałem:

  - Jakie dla Ciebie, Skarbie?

  - Hm.. Czekoladowe. - odpowiedziała wyjmując portfel z torebki.

  - Chowaj. - kazałem jej. - Ja stawiam, Skarbie. - mrugnąłem do niej i odwróciłem się do sprzedającego. - Dzień dobry, dwa czekoladowe poproszę. - zwróciłem się do starszego pana, uśmiechając się przyjaźnie.

  - Już się robi, chłopcze. - powiedział z uśmiechem i odwrócił się na chwilę, by przygotować deser.

Po zabraniu naszych lodów i zapłaceniu, poszliśmy usiąść na ławce.

  - Smakują? - zapytałem.

  - Bardzo. - odpowiedziała z szerokim uśmiechem.

  - Taki uśmiech chcę widzieć już zawsze, Skarbie.

  - To zabieraj mnie częściej na lody~

  - Tylko lody dają Ci szczęście?

  - Oczywiście, że nie! Pabo~ Ty jesteś moim największym szczęściem, takim gazem rozweselającym. - powiedziała chichocząc i dała mi buziaka w policzek.

Uśmiechnąłem się lekko i powróciłem do jedzenia moich lodów. Po skończeniu deseru i wyrzuceniu setwetek do kosza na śmieci, poszliśmy w głąb parku. Kiedy byliśmy coraz bliżej centrum, usłyszałem muzykę i brawa. Z ciekawości udaliśmy się tam i jak się okazało, był to pokaz taekwondo. Staliśmy na boku i oglądaliśmy występ.

  - Soo..  - szepnęła Ewa.

  - Co? Gdzie? - zapytałem, rozglądając się na boku w poszukiwaniu Sooyoung i Jina hyunga, niestety nigdzie nie mogłem ich znaleźć.

W końcu powiodłem za wzrokiem blondynki i zobaczyłem wysokiego, czarnowłosego chłopaka, który uczęszczał w pokazie.

Zatkało mnie i w środku poczułem dziwne uczucie. Coś jakby ściskało moje serce i miałem ochotę uciec... Jeszcze nigdy nie czułem czegoś takiego.

Po około 20 minutach, kiedy występ się skończył, Ewa pociągnęła mnie w stronę osób biorących udział w pokazie. Puściła moją rękę i podeszła bliżej tamtego chłopaka, którego cały czas obserwowała.

  - Lee Soohyung? - zaczepiła tamtego niepewnie.

  - Tak, a kto- - rozpoczął wypowiedź, lecz zamilkł, kiedy zobaczył Ewę. - Ewa! - ucieszył się podchodząc do niej, zamykając ją w ramionach.

  - Oppa! - krzyknęła i wtuliła się w niego.

Odwróciłem momentalnie wzrok. Nie chciałem na to patrzeć.. Najchętniej bym stąd poszedł. Chciałbym móc złapać Ewę za rękę i zabrać ją jak najdalej od tego miejsca i tego... Gościa.

  - Czemu nie pisałaś, że przyjechałaś? - zapytał tamten chłopak.

  - Zapomniałam. - powiedziała śmiejąc się głośno. - Tyle się wydarzyło... - tu popatrzyła na mnie. Uśmiechnęła się szeroko i podeszła do mnie. Splotła nasze palce i pociągnęła mnie w stronę czarnowłosego. - Soo, przedstawia Ci mojego chłopaka, Kim Taehyung'a. Taeś, to mój przyjaciel, którego poznałam pare lat temu w Polsce - Lee Soohyung.

  - Miło mi - oznajmił tamten wyciągając w moją stronę dłoń.

  - Mi również. - wysiliłem się na uśmiech i uścisnąłem jego rękę.

W głowie układały się już pytania, na które chciałbym znać odpowiedzi.

----------------------------------------------------------------------------------------

Witam i niestety znikam ;-;

Udało mi się napisać ten rozdział, który wyszedł mi dość długi, bo ma 1563 słowa.

Mam nadzieję, że spodobał się ^^

Jeśli są jakieś błędy, to przepraszam, ale godzina już dość późna i każdy może popełnić błąd :^)

Liczę na dużo gwiazdek i wiele komentarzy ^^

Następny rozdział dodam, jak napiszę (^(I)^)
Możliwe, że mnie będziecie chcieli zabić za niego, ale raz się żyje. Czekajcie~

To na dziś tyle

Saranghae~

~Kim_Yoni♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro