Rozdział 28

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


- Harry! Jak ci minęły święta?- zapytała dziewczyna po zobaczeniu okularnika.

- Bardzo dobrze. Nawet Snape zniknął w Sylwestra i chodzą plotki, że był na dobrej imprezie.

Victoria zaśmiała się pod nosem. Z pewnością profesor dobrze się bawił, w końcu został prawie do rana i nawet się na nią nie wydarł.

- O! Tobie też mama zrobiła sweter Weasley'ów.- zauważył Ron, podchodząc do niej z braćmi.

- Oczywiście Ronuś, w końcu Vix już od dawna należy do rodziny. Zobacz, do jej swetra przyłożyła się tak jak do Harry'ego. Chyba musimy do niej napisać i przypomnieć kto jest jej dziećmi.

- Fred, George!- wykrzyknęła szczęśliwa, rzucając się na nich.

- Proszę, nasza ulubienico.- szepnął młodszy bliźniak, podając jej zdjęcie z Percym.

- No i? Co to za niespodzianka? W listach nie chciałaś nic powiedzieć.

- Oj Freddie, uczyłam was cierpliwości.- widząc jednak ich wzrok, odpowiedziała- Ciocia jest w ciąży, będzie mały brzdąc, ale jeszcze nie wiadomo jaka płeć!

- Moje kondolencje. Możesz zapomnieć o spaniu, chwili spokoju, nieuszkodzonym ciele, niezniszczonych rzeczach prywatnych, braku zawałów i życiu bez kłamstw w stosunku do dorosłych.- powiedział z powagą Percy.

- Hej! Nie złamaliśmy ci tej ręki specjalnie!

- A zepchnięcie ze schodów?

- Nie chciałeś się z nami bawić!

- Zrzucenie z łóżka?

- Za głośno chrapałeś!

- Włożyliście pająki do łóżka Rona!

- Było im zimno!

- Hałasy w środku nocy?

- Zjedliśmy wtedy za dużo cukru.

- Wybite okno?

- Nie zauważyliśmy go!

- Moja zniszczona miotła?

- Mieliśmy wtedy dwa lata! Trochę się zagalopowaliśmy, to fakt, ale byliśmy jeszcze młodzi.

- Podarta książka?

- Mogłeś się z nami pobawić w chowanego i nie byłoby problemu.

- Mało nie odcieliście mi nożem ręki!

- A kto normalny daje czterolatkom nóż do jedzenia, zamiast im pokroić mięso?!

- Ogoliliście mnie na łyso!

- Wyglądałeś wtedy dużo lepiej. I mieliśmy talent fryzjerski!

- Hodowaliście w ogrodzie małą mantykorę!

- Jako sześciolatki! I ona była bardzo samotna, a poza tym Charlie nam pomagał.

- Wysadziliście już niezliczoną ilość muszli klozetowych w szkole!

- To zabawne!

- Ogoliliście kota sąsiada na łyso!

- Zrobiliśmy mu tym przysługę!

- Jak mieliście dziesięć lat to ukradliście tacie auto i polecieliście nim prawie do ministerstwa!

- Nudziło nam się! A ty powiedziałeś, że możemy sobie polatać jak się zapytaliśmy!

- Myślałem, że żartujecie, albo wymyśliliście jakąś grę! Skąd miałem wiedzieć, że mówicie poważnie, jaki dzieciak umie odpalić samochód?! Poza tym upiliście się wódką w wieku ośmiu lat!

- Wyglądała jak sok malinowy i stała na stole. Trzeba było jej nie zostawiać na wierzchu.

- Straszyliście Ginny, że jesteście zmutowanymi kozami!

- Było zabawnie!

- Na drugim roku wmawialiście pierwszoroczniakom, że w Zakazanym Lesie są potajemne spotkania, na które chodzi cała szkoła!

- A skąd wiesz, że tak nie jest?

- Chcieliście mnie pobić na śmierć za pomocą miśka!

- Prawie się udało.

- Raz o mało nie zabiliście kota, bo stwierdziliście, że fajnie będzie się z nim przelecieć na miotle!

- Ale przeżył! Poza tym dzięki nam miałeś razem z Charliem i Billem wprawę w kłamaniu, świetną kondycję i kreatywność w wymyślaniu usprawiedliwień dla rodziców!

- Zgadzam się z Percym. Bycie starszym bratem powinno być płacone wielkimi sumami pieniędzy. Musisz pilnować żeby twoje rodzeństwo się nie zabiło, nie zabiło innych, nie spaliło domu, pilnować przy tym siebie, swoich rzeczy i ogólnie by dożyło do pełnoletności.- powiedział Remus, który właśnie nadszedł.

- Nie ośmielisz się.- Victoria zmrużyła oczy, nadal będąc w szoku po tym co wyprawiali bliźniacy.

- Wysadziłaś salon i musieliśmy go remontować!

- Trzeba było mi nie zostawiać petard.

- Sprzedałaś sowę cioci za kandyzowane ananasy!

- Nikt jej nie lubił, bo wszystkich dziobała. Wyświadczyłam wam przysługę!

- Udawałaś Ministra Magii!

- Było zabawnie i ćwiczyłam swój talent aktorski!

- Ogoliłaś pawie Lucjusza Malfoy'a na łyso!

- Nie liczy się! Ile wtedy miałam, dwa lata?!

- Pocięłaś suknie cioci przed bankietem!

- Miała paskudny kolor!

- Hodowałaś małego smoka pod łóżkiem!

- Łatek był bardzo łagodny i na pewno nie zasłużył na wysłanie go do Rumunii!

- Co najmniej raz w tygodniu wymykacie się we trójkę do Zakazanego Lasu! Powinni podnieść Hagridowi pensję za to, że was zatrzymuje! Jestem pewien, że wasze imiona będą wyryte na nagrobkach profesorów jako powód ich załamania i odejścia z tego świata. Z pewnych źródeł wiem, że w pokoju nauczycielskim jest magiczna tablica, na której zaznaczane jest każde wasze nielegalne wyjście do lasu, każdy szlaban, żart, na którym zostaniecie przyłapani. A wy się tym wcale nie przejmujecie! Nie zdziwiłbym się gdybyście opracowywali plan włamania do zamku po skończeniu szkoły!

- Hej, to nie jest taki zły pomysł.

- Dobra, zrozumieliśmy! Bycie starszym jest złe, a dzieci to potwory i nie da się z nimi dojść do porozumienia. A teraz przepraszamy, ale idziemy obmyślać plan dokonania żartu na woźnym. Miło było was widzieć!- powiedzieli bliźniacy i tyle było widać całą trójkę.

~

Późną nocą, gdy wszyscy już spali Victoria znów poszła do lustra Ain Eingarp. Mimo ostrzeżeń ludzi dookoła, nie mogła wygrać z pragnieniem ponownego zobaczenia rodziców. Zresztą, autor tej książki z pewnością przesadzał, prawda? Ku swojemu zaskoczeniu po dotarciu na miejsce okazało się, że nie jest tam sama.

- Harry?

Chłopiec z trudem odwrócił wzrok od zwierciadła.

- Nie powinnaś spać?- zapytał.

Nastolatka uśmiechnęła się cwanie pod nosem.

- Mogłabym o to samo zapytać ciebie.

Potter wzruszył ramionami i znów spojrzał na lustro.

- Wiesz co to za zwierciadło, prawda?- Na jej skinienie kontynuował.- Faktycznie jestem bardzo podobny do taty... Dyrektor ostatnim razem zabronił mi tu przychodzić, ale za dwa dni lustro zostanie przeniesione i chciałem po prostu jeszcze ostatni raz ich zobaczyć. Tata ma okulary tak jak ja, takie same nieułożone włosy, ciemne spodnie i sweter, obejmuje mamę ręką i uśmiecha się smutno. A mama ma na sobie czarne spodnie i szary sweter, rude włosy opadają jej na ramiona, ma takie same oczy jak ja, ale jej tak niesamowicie błyszczą, łagodny uśmiech na twarzy, a na rękach trzyma jakieś dziecko, chyba chłopca, czego nie rozumiem. To nie jestem ja, bo on ma ciemne oczy.

Black zagryzła dolną wargę, by nie wybuchnąć płaczem.

- Czyli to miał być chłopiec.- szepnęła cicho, ale avadooki i tak ją usłyszał.

- Co? Vix, o czym ty mówisz?

Pokręciła głową, nie ma mowy, nie wpędzi go w rozpacz jeszcze bardziej.

- Vix? Proszę cię, powiedz mi o co chodzi.- Zrobił przy tym tak słodkie oczy, że nie dało mu się odmówić.

Chcąc nie chcąc, Victoria pękła.

- W momencie, gdy Voldemort zabił twoich rodziców, twoja mama była we wczesnej ciąży, dopiero drugi miesiąc. Z tego co wiem, chrzestnym mieli być drugi przyjaciel wujka i najlepszy przyjaciel cioci z dziecięcych lat, z którym twój ojciec nie za bardzo się lubił, ale się na to zgodził. W święta mieli to ogłosić jemu i najbliższym. Matką chrzestną miała być chyba twoja ciotka, z którą też chciała się pogodzić... Harry?

Chłopiec dotknął tafli zwierciadła.

- Jak... jak się miał nazywać?- zapytał, powstrzymując płacz.

- Nie wiem. Możliwe, że mówili, a ja zapomniałam lub nie słuchałam.

- Myślisz, że gdybym roztrzaskał to lustro i wziął jego odłamek, wciąż by działało?

- Nie sądzę. Lepiej stąd chodźmy. Dumbledore miał chyba rację, nie powinniśmy tu nigdy przychodzić.

Objęła Harry'ego ramieniem i skierowali się do drzwi. Zatrzymała się przy nich, po czym ostatni raz spojrzała na rodzinę, na uśmiechniętą Samantę, Syriusza z iskrami w szarych oczach, Remusa, dającego jej kuksańca w bok, którego poczuła. Kobieta puściła do niej jeszcze oko i zaczęli zanikać. Vix wypuściła wolno powietrze z płuc, a przed oczami przeleciała jej scena z wczesnego dzieciństwa. Mama ucząca ją grać na fortepianie, tata z gitarą w dłoniach, brat śpiewający jakiś utwór. Dlaczego nie potrafiła się z tym pogodzić?

- Vix?- głos Pottera wyrwał ją ze wspomnień.

Uśmiechnęła się na siłę, po czym obydwoje, trzymając się za ręce, dotarli razem do swoich sypialni. W międzyczasie Black opowiedziała mu jeszcze o pelerynie niewidce, którą dostał na święta, a przynajmniej to, co sama o niej wiedziała.

~

Minął już tydzień odkąd Vix z Harrym po raz ostatni widzieli zwierciadło Ain Eingarp i wszyscy widzieli, że dziewczyna nie jest sobą. Naturalnie nie przyznała się do nocnej eskapady, więc nie znali przyczyny, nie mówiąc już o tym jak jej pomóc.

Black sama nie potrafiła do końca określić co się z nią działo. Nie zdołała jeszcze połączyć faktów, by zrozumieć co zrobiły z nią wspomnienia oraz to niebezpieczne lustro. Zatracała się coraz bardziej w przeszłości, nie potrafiąc się od niej odciąć i tym samym, sprowadzając na siebie niebezpieczeństwo. Grzebanie w sprawach, na które już dawno nie mamy wpływu nic nie dawało, a mogło jedynie doprowadzić do załamania się psychiki.

- Nie wytrzymam już dłużej z tym upartym, nadętym nietoperzem!- wykrzyknął Ron, opadając na ławę, niedaleko swoich braci i ich przyjaciół.

Ci bezskutecznie próbowali dotrzeć do ich przyjaciółki, która wpatrywała się jedynie w jedną plamkę na stole już od kilkunastu minut.

- Głowa do góry, przecież czekają nas z nim jeszcze wspaniałe siedem lat! Będzie cudownie, zobaczysz!-Ironizował Potter, nakładając sobie obiad na talerz.

- Remus wysunął ostatnio ciekawą teorię, że Snape to tak naprawdę miły gość, ale bardzo się boi, że ktoś to zauważy.- parsknęła Victoria, odrywając się w końcu od dotychczasowego zajęcia i wywołując ulgę na twarzach przyjaciół. Jednak czy to oznaczało, że problem zniknął?

- My od dawna uważamy, że on po prostu przechodzi kryzys wieku średniego i wyżywa się na nas.- powiedział George, co od razu spotkało się ze sprzeciwem niebieskookiej.

- Podobno życie zaczyna się dopiero po pięćdziesiątce, prawda? To po pierwsze. Po drugie, Snape ma dopiero trzydzieści dwa lata, więc to chyba za wcześnie, czyż nie?

- Profesor Snape na pewno nie ma tylu lat! Wygląda spokojnie na czterdzieści parę, poza tym gdyby był młodszy byłby radośniejszy. Nikt nie chce się starzeć, więc to dowodzi, że profesor ma więcej lat niż mówisz. Poza tym, w książkach o nauczycielach Hogwartu nie ma słowa o jego wieku, więc skąd to wiesz?!- wtrąciła się zirytowana Hermiona.

Dziewczyna działała na nerwy Victorii, ale pomału również bliźniacy mieli jej dość. Lee, Angelina, Alicja oraz Remus mieli szczęście, bo nie musieli z nią spędzać tyle czasu. Tak jak przy Ronie i Harrym starała się jeszcze hamować, tak przy innych nie miała oporów. Jedenastolatka nie przyjmowała choćby słowa krytyki, książki uważała za idealne, nieomylne i gdy tylko ktoś podważał zdanie jej, podręczników, czy jej autorytetów, zaraz wpadał na jej czarną listę. Do tego ciągle odzywała się bez pytania, wciąż się wymądrzała, zaganiała wszystkich do nauki, nie przyjmując do wiadomości, że niektórzy nie muszą lub nie chcą tyle powtarzać, dyrygowała każdym i wydawało się, że jedynym nauczycielem, który daje jej do zrozumienia, że nie różni się niczym od pozostałych uczniów, a wręcz jest jeszcze bardziej nieznośna i gorsza, był Severus Snape. Córka Blacków mogła mieć jedynie nadzieję, że dziewczynka się zmieni, zrozumie swój błąd, lub w końcu przejedzie się na całej tej swojej ,,nieomylności''.

- Po pierwsze nie krzycz, bo nie robisz na nikim wrażenia, a tylko irytujesz. A więc, książki nie są idealne, a to, że Snape się nie uśmiecha nie ma nic do rzeczy. Moja babcia też rzadko kiedy okazuje uczucia. Nie jesteś najmądrzejszą osobą na świecie, Granger, a jeśli tak bardzo chcesz wiedzieć, to nietoperz chodził z moimi rodzicami do Hogwartu i byli na tym samym roku, a raczej znam wiek ludzi, dzięki którym żyję. Więc jeśli nie masz w tej swojej torbie żadnej książki do astronomii czy receptury na cofnięcie czasu, radzę ci zająć miejsce z daleka ode mnie i już nigdy więcej nie doprowadzać do szału biednych uczniów tej szkoły, włączając w to również mnie, gdyż pomału wszyscy mamy dosyć twojego głosu jak i obecności.- Wszystko to dziewczyna mówiła ze stoickim spokojem, ale z każdym kolejnym słowem na twarzy młodszej uczennicy rosła złość, aż w końcu obrażona prychnęła i usiadła kilka miejsc dalej.

Ronald przełknął głośno ślinę, patrząc ze strachem na Vix, która w spokoju nakładała sobie na talerz naleśniki.

- Nasza zdolna dziewczynka.- Przyjaciele przytulili do siebie brązowowłosą, odczuwając ulgę.

- Czasem to się ciebie boję.- wymamrotał najmłodszy Weasley.



Cześć!

Tak, nie macie zwidów. Sama się dziwię, bo niecały tydzień temu dodałam rozdział, ale jak widać, korzystam z wolnego czasu i staram się spełniać obietnicę.

Żeby nie było, J.K.Rowling ujawniła, że Lily faktycznie była w ciąży podczas śmierci, namówiła Jamesa na pokój z Severusem i to on miał zostać ojcem chrzestnym. Tylko o Petunii dodałam sama. Tak, wpędzam was jeszcze bardziej w smutny nastrój, bo u mnie taka pogoda.

Co myślicie o wybrykach bliźniaków i Vix?

I małe wyjaśnienie: Zawsze mnie irytowała początkowa postawa Hermiony i nie pasowało mi też to, że nagle tak szybko się zmieniła. Także tutaj będzie jej nieco inna wersja. I jak coś, to naprawdę dość lubię jej postać, a Emma Watson zagrała ją cudownie, także żeby nie było! Ja po prostu chcę wam tutaj pokazać jej drugą, bardziej irytującą stronę.

No i to jeszcze nie koniec historii ze zwierciadłem jak możecie się domyślać.

A teraz standardowo trochę mojego gadania!

Z ,,Potopem'' udało mi się dobrnąć do siódmej strony (XD) i wylądował z powrotem na półce, a ja na razie nie mam ochoty na zabranie go stamtąd.

Z filmów do polecenia mam tym razem kilka wyciskaczy łez, jak twierdzi moja kuzynka. Żeby nie było, ja też się na niektórych momentach popłakałam. Także na liście:

- ,,Ponad wszystko''

- ,,Gwiazd naszych wina''

- ,,Zanim się pojawiłeś''

- ,,Zostań jeśli kochasz''

- ,,Dla ciebie wszystko''

- ,,Każdego dnia''

- oraz ,,Twój Simon''

Z czego moimi faworytami są pierwsza, czwarta, piąta i ostatnia pozycja.

I tosty życiem!

Gwiazdki, komentarze bardzo miło widziane, mam nadzieję, że się podobało i nie, nie wiem kiedy kolejny rozdział.

Do zobaczenia❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro