Rozdział 39

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Pierwszego września wszyscy wstali wcześnie i nic nie zapowiadało katastrofy. Śniadanie zjedli o siódmej, niektórzy jeszcze dopakowywali ostatnie rzeczy. Pani Weasley jak zawsze przedstawiła bliźniakom kilka zasad na nadchodzący rok szkolny (Hogwart ma zostać na miejscu w całości, broda dyrektora ma pozostać bez francuskich warkoczy, mają przynajmniej sprawiać wrażenie, że słuchają na lekcjach, nie wysadzać toalet, nawet w geście prezentu), choć pod koniec miała już w oczach tą rezygnację, pojawiającą się za każdym razem, gdy próbowała ich strofować. Vix pozaglądała w każde zakamarki domu, by upewnić się, że czegoś nie zostawi (nie miała pojęcia skąd jej skarpetka wzięła się na rynnie od wschodniej strony domu), spakowała ostatnie książki (słuchając przy tym zawodzenia Molly, że nie kupiła ,,dzieł'' Lockharta), usiadła przed domem ze wszystkimi torbami oraz paczką z kandyzowanymi ananasami i zajadała się nimi, czekając aż reszta się zbierze.

Na tym momencie kończyła się cała organizacja i zapas czasu, bo zawracać musieli jeszcze kilka razy, a gdy w końcu dotarli na peron do odjazdu pociągu zostało ledwie trzy minuty. W pośpiechu przepychali się przez tłumy, a gdy w końcu ich nogi dotknęły platformy maszyny, odetchnęli z ulgą.

Percy ulotnił się w sekundę, zapewne ruszając na poszukiwania Olivera i Penelopy, Ginny fuknęła gdy bliźniacy chcieli złapać ją za rękę i ruszyła za jakąś pierwszoroczną przy okazji wystawiając im język.

- Księżniczka pokazuje pazurki - skomentowali rudzielce i razem ze śmiejącą się Victorią, ruszyli wgłąb pociągu.

Dosyć szybko odnaleźli przedział gdzie siedziały znajome twarze i jedna z opisu pasująca idealnie do tego, co mówił dziewczynie Cedrik.

~Może namówię go na zawodowe rysowanie portretów?

- Ty pewnie jesteś Rose? - zwróciła się do nowej gryfonki.

- Zgadza się, a ty...

- Victoria Black. - Wyciągnęła dłoń w stronę blondynki.

- Córka Syriusza Blacka, co? - zadała pytanie retoryczne i przyjęła uścisk.

- Skąd...

- Proszę cię! Chyba tylko głupi by się nie połapał, poza tym twój brat pomógł mi z bagażem, jest bardzo podobny do waszego ojca ze zdjęć, które widziałam.

- Właśnie nazwałaś większą część szkoły głupią - stwierdziła z rozbawieniem niebieskooka - Nie przeszkadza ci to?

- Oceniam ludzi po ich czynach, a nie rodziców. Zresztą, moim zdaniem ta sprawa wcale nie jest taka prosta jak piszą o niej brytyjskie gazety. - Nastolatka machnęła ręką.

- W punkt. Chyba cię polubię. - Black usadowiła się na kolanach Freda i posłała w jego stronę uroczy uśmiech. - Będziesz moim fotelem?

- Za garść kandyzowanych ananasów - przytaknął rudzielec.

- Nie zwracaj na nich uwagi, ta dwójka już tak ma - roześmiał się George i zaczął rozdawać karty do Eksplodującego Durnia.

Drzwi rozsunęły się i stanęła w nich denerwująca Vix, dwunastolatka.

- Nie widzieliście Ronalda i Harry'ego? Przeszukałam całą strefę gryfonów i nigdzie ich nie ma.

- Sprawdź u ślizgonów, może znowu wdali się w bójkę z Malfoy'em - mruknął starszy bliźniak, a Granger prychnęła i odeszła.

- Lee, zaczynasz - powiedziała Alicja, gdy karty zostały rozdane.

~

- Dobry wieczór, pani profesor! - rzuciła niebieskooka z bratem, wspinając się po schodach.

Oczy kobiety rozszerzyły się gdy przejechała po twarzy Remusa.

- Prosto do sali i żadnych fajerwerków - mruknęła po chwili, uśmiechając się jednak łagodnie.

Przez krótką chwilę była pewna, że widzi Syriusza. Czy jedne wakacje mogą zmienić aż tyle? Jego syn przypominał go jeszcze bardziej, zapuścił włosy do ramion i ułożył je w ten sam sposób, z twarzy również byli niemal identyczni. Poruszał się z tą samą gracją, leniwie poruszał oczami, nawet ,,r'' w jego ustach brzmiało niemal identycznie. Dopiero gdy czarownica spojrzała w czarne oczy dotarło do niej, że tamte lata już minęły.

~

- I jak, dużo znajomych twarzy wśród nowicjuszy? - zapytał Wood, gdy dzieciaki weszły do sali, z rozbawieniem patrząc jak jego przyjaciel gapi się na stół krukonów.

- Oprócz Ginny, widzę Lunę Lovegood... O! Ten dzieciak z aparatem może być dobry... Ten chłopak z czarnymi włosami związanymi w kucyka to Thomas, widuję go czasem na balach, na bank trafi do ślizgonów... - wymieniała Victoria.

- Nawiasem mówiąc, słyszałem, że ma niesamowity talent jeśli chodzi o wokal. Ludzie nazywają go młodym Elvisem - dorzucił jeden z piątoklasistów.

- Słuchajcie, jest problem. - Dosiadł się do nich szóstoklasista. - Spotkałem Marco i ta impreza pod koniec września u ślizgonów nie wypali. Flint podpadł Snape'owi jeszcze dobrze nie będąc w zamku i cały dom ma szlaban na imprezy do końca października. Trzeba znaleźć jakieś zastępcze miejsce.

- Cholera jasna. Puchoni się nie zgodzą, mają na głowie już dwie. - Zmarkotniał Lee.

- A co z krukonami? - odezwała się Alicja, co spotkało się z natychmiastowym zaprzeczeniem przez Wooda.

- Bez szans, Gordon jest pokłócony z ich kapitanem i nie zgodzi się wnieść tam nawet piwa kremowego, nie mówiąc już o reszcie. Imprezy w ich PW będziemy mogli brać pod uwagę dopiero po Święcie Duchów, oczywiście optymistycznie zakładając, że ta dwójka się pogodzi.

- My też odpadamy. - George podniósł ręce w obronnym geście.

- Hej, a co z tą nieużywaną klasą obok posągu króla Artura? Jest wystarczająco daleko od kwater wszystkich nauczycieli i pomieści sporo osób, a w razie czego można rzucić zaklęcie powiększające - odezwała się Angelina.

- To wcale nie taki głupi pomysł. Obgadam to z resztą i dam znać - rzucił chłopak i ruszył szturmem na pozostałe stoły.

- Dobra, a teraz na poważnie. Rona i Harry'ego dalej nie ma. - Vix zwróciła uwagę reszty, widząc, że przydział potrwa jeszcze trochę.

- Snape'a również.

- Może to on ich dopadł?

- Ej, nie żeby coś, ale właśnie widziałam, jak profesor w czarnych szatach jedzie równo po dwójce uczniów i idę o zakład, że to byli wasi zagubieni. - Rose dosiadła się do nich, zgarniając włosy z czoła.

- Co oni znowu zrobili? - Jęknął George, uderzając głową o stół.

- Longbottom twierdzi, że nie było ich w pociągu, może przybyli tu na latającym dywanie - rzucił jego bliźniak ze śmiechem.

- Cześć, jestem Colin Creveery! Ale numer, słyszeliście, że Harry Potter z przyjacielem rozwalili mugolski samochód na drzewie? - Dosiadł się do nich jasnowłosy chłopiec z aparatem, na którego Vix zwróciła wcześniej uwagę.

- Daj spokój, niby skąd wzięliby... auto - zaczął ze śmiechem George, ale już po chwili zbladł.

Jego bliźniak przełknął ślinę, a Black przyłożyła palce do skroni.

- Błagam, powiedzcie mi, że ci idioci nie byliby na tyle głupi, by przylecieć tu Fordem waszego ojca - jęknęła.

Zaraz po zakończeniu ceremonii, McGonagall ruszyła do wyjścia, a wraz z nią dyrektor, powiedziawszy parę słów, nim na stole pojawiło się jedzenie.

Nauczycielka transmutacji minęła swoich wychowanków, mrucząc pod nosem:

- Jeśli to co przekazał Severus jest prawdą, wyślę tę dwójkę do św. Munga na oddział specjalny.

- CZAD! - Stwierdzili zgodnie bliźniacy.

- Jestem cholerną oazą spokoju, na cholernie spokojnym oceanie, a wokół mnie rosną piękne palmy. Oddycham spokojnie niczym instruktor medytacji, nie dosięga mnie zła energia i nic nie jest w stanie wyprowadzić mnie z równowagi - mruczał Percy, opierając czoło na swoich dłoniach, złożonych w koszyczek.

- Nawet ja nie wpadłabym na tak idiotyczny pomysł - podsumowała to wszystko Ginny, zajadając się kurczakiem w panierce.

~

Victoria spędziła cały poprzedni wieczór na rozmyślaniu dlaczego bariera się zamknęła, a także dawaniu kazania dwunastolatkom (o dziwo Hermiona ją w tym poparła), przez co niewiele spała. Poskutkowało to oczywiście zmęczeniem następnego dnia i prawie spóźnieniem się na jej pierwszą lekcję, którą były zajęcia z jej ,,ulubionym'' nauczycielem. Niestety, PRAWIE spóźnieniem.

- Ale moi drodzy, nie możecie tak siedzieć!

Wszyscy spojrzeli na siebie z konsternacją. O dziwo nikt nie miał nóg na ławce, większość siedziała w miarę prosto, nie gadali głośno, nie rzucali w tego lalusia kartkami. O co więc mu chodziło?

Vix z Fredem spojrzeli na siebie zdezorientowani, Alicja szturchnęła George'a, by się wyprostował, Angelina przestała ciągnąć Jordana za dredy, Rose z jednym ślizgonem przestali się bujać na krzesłach, a jedna para szeptać do siebie.

- Panny Black i Adams siadają w czwartej ławce, panowie Weasley za nimi, Jonson i Spinnet trzecia, pan Jordan siada z panem Allens po drugiej stronie...

- Dlaczego Lee dostał takie ciacho? - jęknęła Angie, gdy usiadły we wskazanym miejscu, patrząc jak ich przyjaciel siada ze ślizgonem.

- Co w ogóle mają znaczyć te zmiany? - Oburzył się Fred.

- Gość najwyraźniej zapomniał, że nie tylko dziewczyna i chłopak mogą być razem i flirtować na lekcji - mruknęła Rose.

Victoria za to przyglądała się ślizgonowi, z którym usiadł ich przyjaciel. Nicolas Allens miał miał jasne włosy, które najprościej określiłaby jako mieszanka blondu, szarego i jasnobrązowego, blado niebieskie oczy, ciemne, gęste brwi, szczupły nos delikatnie spłaszczony jak u dziecka, pięknie podkreślone kości policzkowe i idealnie równe usta. W skrócie, arystokratyczne rysy twarzy i nie mniej piękny charakter.

Rozglądnęła się po klasie i nie mogła ukryć uśmiechu satysfakcji. Laluś popełnił jeden, poważny błąd. Posadził dwóch gryfonów razem, Walkera i Rogersa, a wszyscy wiedzieli, że akurat ta dwójka pałała do siebie taką nienawiścią, że już ryzykiem było umieszczenie ich w jednej klasie, a co dopiero w ławce. Cóż, reszta roku zapowiadała się iście ciekawie.

- Dobrze, na początek rozdam wam krótki test sprawdzający ile zapamiętaliście z moich książek.

Tych, których nie kupiła, zresztą podobnie jak większa część klasy? O dziwo nie była jedyną dziewczyną, która tak zrobiła. Najwyraźniej ich rocznik nie było zbałamucić tak łatwo, jak młodszych.

Otrzymała pergamin i już wiedziała, że to będzie świetna zabawa. Nie zamierzała oddawać pustego arkusza jak co poniektórzy, o nie.

Jaki jest ulubiony kolor Gilderoy'a Lockharta?

Zapewne brązowy, pasuje idealnie do błota, z którym zmieszałam jego ,,dzieła''.

Największe marzenie?

Wyjazd na Syberię.

Twoje ulubione dzieło Lockharta.

,,Gilderoy Lockhart i wielka ucieczka przed mrówką''

Jak pokonałem wampira?

Wystarczyło się pokazać, biedak na pewno uciekł ze strachem. Proszę się nie martwić, opłacę mu całą terapię!

W ilu językach mówi biegle Gilderoy Lockhart?

Jednym, narcystycznym.

Czego dokonał Gilderoy jako dwulatek?

Niestety zaczął biegle mówić.

Trzy słowa, które według ciebie idealnie mnie opisują.

Idiota, pajac, nietuzinkowy głupek.

Co chciałby dostać Gilderoy w prezencie?

Choć jedną działającą komórkę mózgową.

I tak pozostałe kilkadziesiąt pytań. O tak, facet będzie miał co czytać przed snem. Widziała jak Rose zerka kątem oka na jej test i parska pod nosem.

A gdy w końcu nauczyciel zebrał prace i zbladł, czytając jedną z nich, niebieskooka już wiedziała na kogo trafił. W końcu blondyn przełknął ślinę i spojrzał prosto na nią z grymasem na twarzy.

- Panna Black. Doprawdy niestosowne słownictwo jak na kogoś w twoim wieku. Dlaczego jesteś tak bezczelna, moje dziecko?

Brązowowłosa uśmiechnęła się uroczo.

- Po tatusiu. I kiedy ostatnio sprawdzałam, był pan bezdzietny, a ja nie byłam pańskim dzieckiem.

Bliźniakom ledwie udało się stłumić śmiech, a Spinnet zagryzła pięść by nie wybuchnąć śmiechem.

- Przestań mnie szturchać! - wydarł się Rogers, nie pozwalając tej sztucznej blondynie na jakąkolwiek odpowiedź.

- To nie chrząkaj co cholerne pięć sekund! - odparował jego sąsiad z ławki.

- Chłopcy, ale po co te nerwy? - zaczął nauczyciel.

Osiem minut. Tyle wystarczyło, by dwójka chłopaków zaczęła rzucać papierem, a po chwili dołączyła się do nich reszta klasy. Lockhart nie miał wyjścia, musiał zakończyć lekcję, a Victoria wychodząc z klasy, zwróciła się jeszcze do mężczyzny, który bezskutecznie próbował rzucić zaklęcie czyszczące:

- Posadzenie Rogersa i Walkera razem było pana największym błędem. Powodzenia na dalszy rok!



Nie macie zwidów, a mnie nikt nie porwał i nie zmusza do pisania 24/7. Jeszcze.

Jakieś teorie czy coś, tutaj. Chętnie poczytam ->

Zapamiętajcie sobie dobrze Nicolasa Allensa, tak tylko mówię.

Jak początkowe wrażenia co do Rose?

Potrzebuję kogoś, kto napisze za mnie maturę. Jacyś chętni?

NO I MAMY TO! MISTRZOWIE EUROPY! Nie ukrywam, że pod koniec miałam lekki zawał serca, ale pewnie jak wszyscy. A twarz wzruszonego trenera i szczęśliwych chłopaków to coś pięknego. Jestem pewna, że Arek patrzył na nich z góry i był dumny❤

Trzymajcie się i dbajcie o siebie

Do następnego❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro