Rozdział 23

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Lucy

Lucy obudziła się tego dnia później niż zwykle. Graya nigdzie nie było więc musiał wyjść gdy tylko zasnęła. Przygotowała sobie gorąca kąpiel z dużą ilością piany, a pod oczy nałożyła płatki żelowe by ściągnąć z nich opuchliznę, która pozostała po wczorajszym płaczu. Rozmowa z Grayem bardzo jej pomogła i z większą odwagą spoglądała w przyszłość. Po lekkim śniadaniu składającym się z miseczki musli, raźno ruszyła do Gildii, która jak się okazało o tej porze świeciła pustkami. Usiadła przy barze Miry i zamówiła ciastko truskawkowe korzystając z nieobecności Erzy. Jak zawsze uśmiechnięta Mira podała jej zamówienie i zaczęła opowiadać o najnowszych nowinkach, jakie słyszała. Gdy Lucy wkładała ostatni kawałek ciasta do ust, w Gildii pojawił się uśmiechnięty Gray. Przywitał się ze wszystkimi i pochodząc do Lucy spytał:
- I jak? Gotowa?
Lucy prawie zadławiła się kawałkiem truskawki.
- Gotowa? Na co? - spytała zaskoczona.
- Jak to na co. Na miły dzień spędzony w moim towarzystwie - odparł z dumą
- Wybacz Gary, ale nie sądzisz, że powinieneś się najpierw ubrać? - zachichotała Mira przy wtórze śmiechu Lucy i Lisanny. Fullbuster spiekł raka i zaczął szukać swoich ubrań. Na szczęście nie leżały daleko i bardzo szybko wrócił z powrotem do dziewczyn.
- Ekhem.. - odchrząknął jeszcze lekko zarumieniony zanim zaczął - Czy teraz się zgodzisz? uwierz mi, że przyda Ci się odrobina rozrywki - dodał mrugając porozumiewawczo.
- Właściwie to chyba masz rację - uznała Lucy i zgrabnie zeskoczyła z krzesła przy ladzie. Nie ukrywała zaskoczenia zaproszeniem przez Graya, ale z drugiej strony chłopak miał rację. Potrzebowała jednego dnia w którym mogłaby zapomnieć o tym, co ją dręczy. Gray miał na tyle napięty plan, że nie miała czasu nawet myśleć o Natsu i Touce. Po prostu cieszyła się chwilą i nie pamiętała kiedy ostatnio tak dużo się śmiała. Gray zabrał ją do swoich ulubionych miejsc z jedzeniem na wynos, gdzie oboje w krótkim czasie zdążyli się przejeść. Potem odwiedzili park, gdzie na drzewach mieniły się kolorowe liście a te, które zdążyły już spaść tworzyły szeleszczący dywan pod ich stopami. Lucy karmiła kaczki bułką, kupioną po drodze w piekarni i irytowała się za każdym razem, gdy rzucony przez nią kawałek porwała jakaś tłusta ryba. Gray śmiał się do rozpuki z min jakie wtedy robiła. Blondynka przywołała swojego pieska Plue i obserwowała, jak trzęsący się maluch zaczyna gonić za spadającymi z drzew liśćmi. Po chwili dołączyła do niego i zaczęła zbierać co ładniejsze okazy, robiąc z nich bukiet. Nagle, oberwała ogromną kupą liści w głowę a gdy się odwróciła, zobaczyła stojącego za nią śmiejącego się Graya. Nie byłaby sobą gdyby mu nie oddała. Nabrała pełne garści liści i ruszyła na lodowego maga z niewróżącym niczego dobrego uśmiechem. Tak rozpoczęła się bitwa na liście a Heartfilia śmiała się tak bardzo, że aż zaczęły ją od tego boleć mięśnie szczęki. W końcu, oboje zdyszani padli na plecy aż z ziemi poderwał się kłąb kolorowych listków. Słońce rzucało słabe promienie które przebijało się przez drzewa. Niektóre z nich dosięgały skóry dziewczyny dając przyjemne ciepło. Lucy spoglądała na tańczące na wietrze liście i cieszyła się otaczającą ją przyrodą, jak małe dziecko. Gray w milczeniu tylko się jej przyglądał i nie był w stanie zrozumieć, jak Natsu mógł pozbawiać się tego wszystkiego na własne życzenie. Na jego miejscu zrobiłby wszystko, żeby móc z nią być, a tymczasem Płomyczek, wolał się wycofać bo tak było bezpieczniej. Owszem, rozumiał powody jakie nim kierowały jednak teraz, patrząc na szczęśliwą i zarumienioną z wysiłku Lucy, nie sądził by rozwiązanie jakie wybrał przyjaciel, było korzystne dla nich obojga. Gołym okiem było widać, że zarówno Natsu jak i Lucy nie mogli na dłuższą metę bez siebie wytrzymać. Choćby Dragneel zaprzeczał Gray swoje wiedział. Heartfilia była jego powietrzem. Bez niej gasł jak zapałka bez dostępu do tlenu. Reszta dnia upłynęła Lucy i Grayowi w wesołej atmosferze. Spacerowali jeszcze potem po parku i odwiedzili kilka ciekawych miejsc, a gdy wieczór zrobił się chłodny wstąpili na gorąca czekoladę do małej kawiarenki. Lucy bawiła się fantastycznie. Co prawda była potwornie zmęczona ale i jednocześnie odprężona. Nie wiedziała jak się odwdzięczyć Fullbusterowi za wsparcie jakie jej okazał. Tak bardzo się starał poprawić jej nastrój i w końcu się udało. Gray odprowadził ją jeszcze pod mieszkanie gdzie się pożegnali. 
- Gray! - Zawołała jeszcze za nim na co obrócił się w jej kierunku - Dziękuję - powiedziała z szerokim uśmiechem na ustach
- Nie ma za co - odparł i pomachał jej na odchodnym Fullbuster. Heartfilia poczekał aż zniknął jej z oczu i wspięła się po schodach do swojego mieszkanka. Nawet nie zaświecając światła Od razu przebrała się do piżamy i runęła jak długa na łóżko. Po raz pierwszy od dawna miała czysty umysł. Nie dręczyły ją żadne natrętne myśli i nie martwiła się przyszłością. Wręcz przeciwnie, myślała o niej w samych pozytywach. Czuła się niesamowicie lekka... I senna.

Natsu

Natsu od południa szukał Lucy i nigdzie nie mógł jej znaleźć. Chciał wybrać się z nią na krótką misję. Zdawał sobie sprawę z tego, że ostatnio sporo czasu spędzał z Touką. Wynikało to z tego, że pośrednio czuł się winny za to, co jej się przydarzyło. Być może gdyby został dłużej w tamtej okolicy, Biała Wiedźma nie obrałaby jej sobie za cel. Teraz jednak dziewczyna już prawie doszła do pełni swoich sił i w ciągu najbliższych dni powinna wrócić do domu. Jej obecność w Magnolii absolutnie niczego nie zmieniała a drużyna którą stworzył z Happy i Lucy nadal obowiązywała. Dragneel był w domu blondynki, przetrząsnął Gildię w jej poszukiwaniu a nawet zajrzał do Levi skąd wykopał go poirytowany i nie wiedzieć czemu prawie nagi Gajeel. Ostatecznie postanowił, że zaczeka na Heartfilię w jej pokoju. Idąc do jej mieszkania wybrał dłuższą drogę która biegła tuż obok parku. Lucy uwielbiała tam spędzać ciepłe dni i często zdarzało się że w lecie to właśnie tam mógł ją znaleźć. Tym razem nie było inaczej. Jej gwiezdny duch którego z jakichś powodów uważała za psa biegał w okół niej, gdy pochylała się nad kupką kolorowych liści, by wybrać jeden z nich i dołączyć do trzymanego w ręce bukietu. Wyglądał uroczo w ciepłej brązowej czapce z daszkiem. Odgarnęła z twarzy rozpuszczone włosy rozglądając się dookoła w poszukiwaniu kolejnego liścia który spełniałby jej wymagania. Natsu ruszył w jej kierunku kiedy zobaczył skradającego się za dziewczyną Gray który z łobuzerska miną zrzucił na nią sporą kupką liści. Widział jak najpierw zmierzyła Fullbustera wściekłym spojrzeniem, a już po chwili sama się uśmiechnęła i ruszyła do ataku z garściami pełnymi liści. Widział jak Lucy sprawia ogromna radość spędzanie czasu z Grayem i choć bardzo chciał do nich dołączyć czuł, że z jakiegoś powodu nie powinien im przeszkadzać. Wiedział gdzie i z kim przez ten cały czas była Heartfilia i nie musiał się już martwic o jej bezpieczeństwo. W zasadzie to nie pamiętał kiedy ostatnio widział Lucy taką szczęśliwą. Wcześniej jakoś nie zwrócił na to uwagi zaprzątnięty swoimi własnymi sprawami. Mógł tylko się domyślać co, bądź kto, był przyczyną jej spadku nastroju. Zdawał sobie sprawę, że w ostatnich dniach sporo się między nimi wydarzyło z czego nie był ani trochę dumny. Gdyby nie okoliczności które im nie sprzyjały to teraz on zamiast lodowego maga mógłby toczyć z nią walki na liście w parku. Widząc Lucy taką radosną dzięki Lodówie czuł jak zaczyna zżerać go zazdrość. Westchnął głośno i nie odwracając się z siebie ruszył do swojego małego domku w którym jak zwykle panował wielki bałagan. Gdyby Lucy to zobaczyła na pewno nie byłaby zadowolona i d razu kazałaby im wszystko posprzątać. Lawirując między stertą prania i resztkami po posiłkach zatrzymał się przed ścianą z pamiątkami. Jego oczy zatrzymały się na odręcznie napisanej przez niego kartce " Pierwsza misja z Lucy" uśmiechnął się w duchu do siebie po czym zerknął na stojącą w kącie sukienkę pokojówki, którą miała na sobie Heartfilia i zaśmiał się na samo wspomnienie całej sytuacji. Mina Lucy która zrozumiała, że została zaproszona do drużyny tylko dlatego, że potrzebowali pokojówki była bezcenna. Wciągnął głębiej do płuc jej zapach, który choć słaby nadal utrzymywał się na czarnej sukience z fartuchem.
- Co robisz Natsu? - spytał Happy podfruwając do niego znienacka.
- Nic, po prostu wspominam niektóre nasze misje - powiedział pogodnie maskując zakłopotanie - Z Lucy? - spytał domyślnie kotek chichocząc pod nosem
- Nie tylko - sprostował Natsu i ruszył w kierunku zabałaganionej kuchni w nadziei, że znajdzie tam coś co jeszcze nadawałoby się do spożycia.
- Oni się Luuubiiąąą! - zaśpiewał wesoło Happy mrugając zalotnie kocimi rzęsami by po chwili oberwać kawałkiem lecącej w jego kierunku rybki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro