Część Ia. 2.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przy podnoszeniu Hope do pozycji stojącej jej głowa opadła, uwidaczniając zakrwawioną podłogę. Przestraszyła się, że wyrządziła Tomowi aż tak wielką krzywdę, gdy nagle dotarło do niej, że ciemna ciecz wcale nie zależy do chłopaka, a pochodziła prawdopodobnie z jej własnej rany. Ten uraz w połączeniu z potraktowaniem jej elektromiotaczem spowodował, iż informacje dochodziły do niej przytłumione i spowolnione, a ona sama ledwie zarejestrowała moment, w którym zaczęła być ciągnięta w nieznanym kierunku. 

Z każdymi mijanymi drzwiami wracała jej jednak zdolność racjonalnego myślenia. Nim się spostrzegła, zjechali windą i znaleźli się w pomieszczeniu, w centrum którego usytuowany był metalowy stół. Lustro fenickie na jednej ze ścian, rząd szafek, kryjących w sobie przedmioty i sprzęty, o których nawet nie chciała myśleć, razem z ogromnymi lampami znajdującymi się nad meblem sprawił, że zaparła się lekko. Próbowała stawiać opór, jednak prowadzący ją mężczyźni mieli o wiele więcej siły i szli dalej, jakby ten drobny incydent nie miał w ogóle miejsca. 

Zdenerwowanie zaczęło przejmować nad nią kontrolę, Krzyknęła, gdy została posadzona na zimnym metalu. Wtem dwie kolejne zamaskowane postacie podeszły i złapały ją za nogi. Na nic zdały się szarpanina i prośby, gdyż po kilku chwilach leżała już prosto, będąc przypiętą pasami w kilku miejscach. Nie zdawała sobie sprawy, że w momencie, gdy jeden z lekarzy wszedł do pomieszczenia, z jej oczu potoczyły się łzy. Wiedziała, na co się decyduje, co się za chwilę stanie, jednak świadomość tego chyba jeszcze bardziej potęgowała ogarniający ją lęk.

– Pani Kanclerz. – Mężczyzna skinął głową, witając się ze swoją przełożoną.

– Doktorze Radclif, proszę wykonać zabieg wszczepienia kontrolera. – Rzuciła polecenie, nie patrząc nawet na mężczyznę i skupiając się na przeglądanych dokumentach. Zaskoczony medyk cofnął się o jeden krok i zaczął wpatrywać się w blondynkę z otwartymi ustami. 

Nie słysząc odpowiedzi, podniosła w końcu na niego wzrok, pokazując, iż nie rozumie jego zachowania. Przełknąwszy ślinę, odważył się w końcu zadać nurtujące go pytanie.

– Ależ pani doktor, to przecież pani....

– Wykonaj moje polecenie. – Ucięła twardo wypowiedź towarzysza, wracając do przeglądania kartek i powoli kierując się do pomieszczenia za ścianą, by móc obserwować wszystko zza szyby. Radclif jednak nie ustępował.

– Przygotowanie osoby na taki zabieg trwa trochę czasu i jest wyczerpujące. Nie sądzę, żeby...

– Wykonaj zabieg. – Przeciągnęła każdą literę, ukazując swoje niezadowolenie z niesubordynacji pracownika, który uległ pod spojrzeniem i z rezygnacją pokiwał głową. Nie rozumiał, dlaczego miał zrobić to córce tak ważnej dla nich w organizacji osoby, a także czemu miało to odbyć się w tak natychmiastowym tempie. Jednak nie miał wyjścia. 

Wiedział, że Avie Paige nie ma sensu się sprzeciwiać, dlatego czym prędzej rozpoczął przygotowania do zabiegu. Kobieta stanęła za lustrem, obserwując personel i leżącą na stole dziewczynę, otoczoną wianuszkiem strażników. Jej uwagę zwróciła kobieta, która pojawiła się w drzwiach pomieszczenia z tabletem w dłoni.

– Dzień dobry, pani Kanclerz. Jaka ma być treść tatuażu? – Przeszła od razu do rzeczy, nauczona, iż nie warto się patyczkować. Ava wciągnęła powoli i głęboko powietrze, jeszcze wolniej je wypuszczając. W końcu zdecydowała.

– Hope. Obiekt 0. Własność Avy Paige.

Thomas próbował jak najszybciej uciec spod ręki medyka, by czym prędzej dostać się do przyjaciółki, która w tej chwili zapewne go potrzebowała. Zabieg wszczepienia tego ustrojstwa do głowy i podłączenie umysłu do ich systemu nie był niczym przyjemnym; tym bardziej, gdy odbywał się bez jakiegokolwiek przygotowania. Ba, nawet nie wiedział, czy to bezpieczne! Przyspieszył, pokonując kolejne korytarze, które zbliżały go do obecnego miejsca pobytu Hope. 

Nie wiedział dokładnie, jak ma się zachować. Starsza Paige będzie wymagała widoku zranionego chłopaka, zdradzonego przez jedną z najbliższych mu osób. On już jest zraniony, choć z innego powodu. Czuł się, jakby ją zawiódł. Czuł też, że zawiódł przyjaciela, który powierzył mu ją pod opiekę... Zawalił na całej linii.

Gdy był już prawie na miejscu, doszedł do niego krzyk, który sprawił, że stanął jak wryty w jednym miejscu i zatoczył się na ścianę. Oparł się o nią i zamrugał powiekami, próbując odgonić cisnące się łzy. Co oni jej robili?

Odpychając się, zmotywowany kolejnymi wrzaskami, ruszył jedną nogą za drugą i wszedł cicho do pokoju, w którego centrum stała niewzruszona kobieta. Zaszczyciła go jednym spojrzeniem, po czym wróciła do patrzenia na rozłożone obok niej dokumenty. Brunet równie cicho zamknął drzwi, jakby miał w ten sposób jakkolwiek pomóc, nie dokładając Hope kolejnych bodźców. Na wacianych nogach podszedł do szyby. Wstrzymał wdychane powietrze, zagryzł policzki i złapał się barierki przyczepionej pod lustrem, próbując nie upaść. Przypięta pasami dziewczyna rzucała się w każdą stronę krzycząc niemiłosiernie. Kilka kabli przypiętych do jej głowy skakało razem z nią. Zastanawiał się, jakim cudem jeszcze nie odpadły. 

Jednak najgorsze były przewody zakończone diodkami, które znalazły swój cel poprzez kanał słuchowy. Wwiercały się głęboko w tkankę mózgową, zgrabnie omijając delikatne struktury i zostawiając po sobie ślad. Ślad, dzięki któremu będą mogli kontrolować, co dzieje się w jej umyśle, jak reaguje na dane sytuacje. Będą mogli stworzyć wzory i algorytmy, które finalnie doprowadzą ich do wynalezienia leku. W tym momencie naprawdę wątpił czy droga, którą objęli, była słuszna. Czy cierpienia tak wielu Odporniaków naprawdę były warte swojej ceny?

– Współczujesz jej? – zapytała delikatnym tonem. Wiedział, co się pod nim kryje i domyślał się, co powinien odpowiedzieć, aby zadowolić blondynkę. Spektakl musiał trwać.

– Była moją przyjaciółką, ale dopuściła się zdrady. Zmusiła mnie do rzeczy, których nie chciałem nigdy zrobić. – Odrzekł z bólem w głosie, zaciskając ręce w pięści. Jak mógł ją tak potraktować? Po wszystkim co dla niego zrobiła...

Ciszę, która zapanowała między nimi wypełniały teraz już mniej donośne pojękiwania dziewczyny; zabieg dobiegał powoli ku końcowi, a ona miała najpewniej już zbyt zdarte gardo i zbyt mało siły, by pozwolić sobie jeszcze na okrzyki bólu. Zmęczona wydała z siebie ostatni dźwięk w momencie, gdy kabelki zostały usunięte z jej uszu. 

Poczuła przyjemną ulgę, na którą czekała jakby przez wieki. Każdy oddech kosztował ją wiele energii, zapomniała na jakiś czas gdzie jest i dlaczego. Powoli odzyskując świadomość, zaczęła otwierać oczy. Zamykała je jednak jeszcze szybciej, gdyż wiszące nad nią lampy jedynie ją oślepiały.

Nagle poczuła dotyk na lewej dłoni. Ktoś włożył ją w swoją własną i uścisnął, przenosząc potem dotyk na jeden z policzków. Wyczuła ruch, jakby ktoś przykucnął z tej samej strony i w tym samym momencie kolejna osoba gwałtownie odwróciła jej głowę na bok. Poczuła w karku kolejną dawkę bólu, która odebrała jej dech w piersiach. 

Otworzyła gwałtownie powieki i zobaczyła przed sobą parę brązowych oczu, patrzących na nią z mieszanką bólu i współczucia. Ponownie ścisnął jej rękę i odgarnął kosmyk włosów za ucho, chcąc odwrócić jej uwagę od wykonywanych czynności. Widział pojawiające się w jej jasnych oczach łzy. Potem widział, jak tworzą coraz to większe zbiorniczki, by w końcu znaleźć ujście na zewnątrz. 

Pocałował wierzch jej dłoni, gdy dolna warga zaczęła mu niebezpiecznie drżeć. Odpływając patrzyła w te czekoladowe oczy, które każdego dnia przypominały jej głębię tęczówek kogoś innego. 

Kogoś za kim bardzo tęskniła, ale nie była pewna kiedy i czy będzie im dane ponownie się spotkać. 

Tym bardziej bolał ją fakt, iż nawet jeśli udałoby im się nareszcie zobaczyć, to będzie dla niego zupełnie obcą i nic nie znaczącą osobą, obok której przejdzie obojętnie. 

Pewnego dnia Ava Paige jej za to zapłaci. 

***********************************************************************************************

(data publikacji: 16.12.2020)

Witam Was w drugim rozdziale! 

Nie mogłam się doczekać, żeby go wrzucić, dlatego pojawia się tuż po północy, jako moja przerwa w nauce ;P 

Akcja wprowadzająca powoli się rozwija, a nasza główna bohaterka niedługo znajdzie się w centrum jeszcze dramatyczniejszych wydarzeń. W kolejnym rozdziale dowiecie się, co Ava planuje zrobić w tej kwestii.

Ogłoszenia parafialne: Dziękuję każdemu, kto do tej pory tutaj zajrzał czy zagląda w tym momencie. Nawet nie wiecie, jaką frajdę sprawia mi każde kolejne wyświetlenie ;P jeśli macie ochotę, to zachęcam Was serdecznie do zostawienia po sobie jakiegoś śladu :)) (z  tej pierwszej gwiazdki czy komentarza ucieszę się chyba równie mocno, co z informacji sprzed godziny, że za dwa dni jadę w końcu do domu <3 )

Wracam do studenckich obowiązków ;P trzymajcie się cieplutko i uważajcie na siebie!

Do następnego, Oleanderka :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro