Część Ia. 4.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ziewając z szeroko otwartymi ustami, podrapał się po głowie i potrząsnął nią, chcąc nieco się rozbudzić. Nikłe światło rzucane przez świecę na stosy rozłożonych przed nim kartek zamiast pomagać, wzmagało uczucie senności, ale on mimo wszystko dalej po raz tysięczny studiował narysowane przez Zwiadowców mapy. Co jakiś czas przewijały się te jego autorstwa, jednak nie zwracał na to większej uwagi. 

Śledząc trasę i próbując wyłapać z niej cokolwiek przydatnego, sięgnął po kubek z wodą. Jakież było jego zaskoczenie, gdy okazał się pusty. Westchnął ciężko i przetarł twarz. Zaplatając dłonie na karku, popatrzył w sufit. Było już dosyć późno, wszyscy zapewne już spali, a on nie mógł znaleźć sobie miejsca. W łóżku kręcąc się z boku na bok nie opuszczało go dziwne uczucie, którego jednak nie potrafił zdefiniować. 

To już trzecia taka noc. Jeśli tak dalej pójdzie, to zwariuję, pomyślał. Jak zawsze gdy trapiło go coś złego, rozejrzał się najpierw dookoła, sprawdzając, czy aby na pewno jest sam, po czym sięgnął za pomarańczowy podkoszulek, wyciągając zza niego srebrny łańcuszek. Przejechał palcem po wytartej już nieco powierzchni małego serduszka, która w środku miała dziurkę, przypominającą kształt czegoś, czego nie był w stanie nazwać. 

Miał wrażenie, że kiedyś wiedział, co to takiego. Miejscami miało proste brzegi, gdzie indziej okrągłe wgłębienia lub wypustki. Przypominało jego, było wybrakowane- a to uczucie braku towarzyszyło mu już od dawna. W najbardziej newralgicznym momencie zaprowadziło go nawet do jednej ze ścian zamkniętego obecnie Labiryntu. Teraz próbował je kontrolować i nie pozwalać sobą zawładnąć. Lubił się w nim zatapiać, ale wiedział, że do niczego pożytecznego nie prowadzi.

Pozwalał go sobie zakładać na szyję tylko na chwilę, gdy był sam i miał pewność, że nikt go nie zobaczy. Cały pozostały czas spędzał bezpiecznie w jednej z kieszeni spodni, z dala od wzroku innych Streferów. Trafiali tutaj tylko z imieniem, niczym więcej. Dlaczego on więc był wyjątkiem? Nie wiedział i chyba wolał, aby ta informacja została nieodkryta. Czasem wiedza potrafi być przekleństwem. 

Przeciągając się mocno i ponownie ziewnął, zastygając na dźwięk jednego z Bóldożerców. Ucichł po chwili, a blondyn postanowił spróbować ponownie się położyć. Zebrał i posegregował wszystkie kartki papieru, odkładając je na właściwe miejsce. Zabrawszy swój kubek, zgasił świecę tuż po wyjściu na zewnątrz. 

Niespiesznie zaczął kierować się w stronę pozostałych ziomków, ciągnąc jedną nogę. Dzisiejszego dnia dokuczała mu bardziej niż zwykle, ale przyzwyczaił się do tego. Często by zapomnieć o bólu, próbował zająć się czymś innym, byle tylko o niej nie myśleć. Z różnym skutkiem, ale zawsze próbował. Tylko jedna osoba wiedziała, co tak naprawdę było przyczyną jego „wypadku". Minho, który ściągnął go wtedy oplątanego bluszczem ze ściany obiecał, że zachowa tę informację dla siebie i nigdy jej nikomu nie wyjawi, za co brązowooki był mu niezmiernie wdzięczny. 

Czy żałował? Były chwile, gdy jedyne czego żałował to to, że tego felernego dnia się nie udało. Ale wtedy w jakiś magiczny sposób obok niego materializował się na przykład Azjata, niosąc ze sobą trunek od Gallego albo mając w zanadrzu jakiś żarcik czy historyjkę do opowiedzenia. Poza tym był tu potrzebny, bez niego wiele rzeczy się sypało. A świadomość, że ma cel, dodawała mu niejednokrotnie odwagi i chęci.

Słysząc kolejny wrzask kreatury za murem, zatrzymał się i zmarszczył brwi. Nigdy nie były tak bardzo słyszalne. Gdy jednak dźwięk się nie powtórzył, wzruszył ramionami i poczłapał do miejsca docelowego. 

Tutaj za murami są bezpieczni, nic się im przecież nie może stać. Może to jego umysł płatał mu figle? Chyba naprawdę potrzebował porządnie się wyspać. 

*********************************************************************************************

(data publikacji: 30.12.2020)

Jest i ostatni w roku 2020! 

na dodatek zbliżamy się do setki wyświetleń, dziękuję, że tutaj jesteście i czytacie :))

Tym razem króciutko; wprowadzamy nowego, aczkolwiek ważnego, bohatera naszej historii. Kto się domyśla, dlaczego Bóldożercy są tak poruszeni? ;) 

W kolejnym, już znacznie dłuższym, dowiemy się, co dzieje się z Hope, zagościmy nieco w Strefie i zajrzymy również do... Thomasa!

Czasem rozdziały mogą być krótsze, nie umiem pisać takich o podobnej długości. Zazwyczaj wychodzi to tak po prostu, z potrzeby sytuacji ;) 

Jako że nowy rok tuż za rogiem, życzę Wam, aby 2021 był już dużo spokojniejszy i obfitujący w masę sukcesów i spełnionych marzeń! Nigdy w siebie nie wątpcie :))

Nie przedłużając-

Do następnego, Oleanderka :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro