Prolog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*
Pierwszy listopad tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego pierwszego roku. Dla mugoli zwykły dzień, dla dzieci wyczekiwany moment jedzenia słodyczy z wcześniejszego wieczora, dla części czarodziei najlepszy dzień od lat, bo przecież Sami- Wiecie- Kto zniknął. Jednak dla ludzi, którzy osobiście znali Potterów był to dzień kończący ich życie, katastrofa, która wdarła się znienacka, burząc dobre czasy.

Było późne popołudnie gdy Syriusz wraz z Lupinem, swoją siostrą- Jane, jej mężem oraz dziećmi Syriusza, córeczką i jej rok starszym bratem siedzieli w salonie. Między nimi panowała martwa cisza, każdy w głowie odtwarzał moment ostatniego spotkania Lily i Jamesa Potterów. Żadnemu z nich przez myśl nawet nie przeszło, że wojna czarodziei może się skończyć w ten sposób. Jakby tego było jeszcze mało, ukochana żona Łapy zniknęła z rana i nikt nie wiedział gdzie jest.

W pewnej chwili Syriusz drgnął i oderwał swój pusty wzrok od ściany.

- Trzeba iść po Harry'ego, nie zostawię go u tych ludzi. Dumbledore może sobie myśleć co chce, ale mój chrześniak będzie się wychowywał w kochającej rodzinie.

- Li.. Lily podawała mi kiedyś ich adres, możemy tam pójść jak tylko Samantha wróci. Przy okazji wyjaśnimy im wszystko, bo wątpię by dyrektor się na to zdobył - odpowiedział Lunatyk.

Reszta przytaknęła im ponuro, a Tom Greengrass wypił jednym łykiem zawartość swojego kieliszka.
Ich uwagę przyciągnęła Victoria, która jęknęła cicho z boku i chwyciła się rączkami za główkę. Starszy Black już wiedział co się dzieje, jego córkę od małego nawiedzały obrazy przyszłości.

- Vix, to była jedna z wizji?

Jego córka pokiwała twierdząco głową.

- Coś się dzieje mamusi. Ona jest w jakimś domu i krzyczy a jakiś pan się śmieje. Potem ona upada i się nie rusza.- odpowiedziała drżącym głosem.

Syriusz pobladł, domyślił się, że mała widzi Voldemorta, który torturował jego żonę. Ale przecież on zginął kilkanaście godzin wcześniej, jak więc to możliwe?

Nagle przez okno wleciała sowa Samanty, Syriusz natychmiast odebrał od niej list, który jak się spodziewał był od jego żony. Od razu zaczął go czytać.

Moja psia Łapko,

Piszę ten list, ponieważ pewnie więcej się nie zobaczymy. Nie powinnam ci o tym mówić, to miała być tajna misja, ale mam złe przeczucia. Dostałam polecenie by złapać jednego z głównych śmierciożerców i chociaż powiedziano mi, że będzie sam ja jednak myślę inaczej. Boję się, że chcą mnie dopaść i zemścić się za to, że nie stanęłam po jego stronie. Wiem, że pewnie tego nie zrozumiesz, ale nie mam innego wyjścia, muszę chronić ciebie i dzieci przed tym potworem. Opiekuj się naszymi skarbami a zwłaszcza Victorią wiesz, że ma w sobie potężną moc. Czarny Pan nie może jej dostać. Boję się co zastanę w środku, mam wątpliwości czy on faktycznie zginął. Zostałam zdradzona, nie ufajcie nikomu, poza tymi, o których rozmawialiśmy wczoraj. Muszę już kończyć. Pamiętaj, że bardzo was kocham. Ponad wszystko. Ponad życie.

Twoja na zawsze,

Samanta

- Nie... - szepnął czarnowłosy.

- Syri... - Jane podeszła do brata i delikatnie wzięła wilgotny od jego łez, list.

- Będą mnie szukać. - Głos mężczyzny był inny, zachrypnięty i pusty. - Jane, co ja mam im powiedzieć? Że ich mama ni... nie żyje, już nie wróci?

- Poradzimy sobie jakoś, Łapo - mruknął Remus, podchodząc do nich i przytulając Blacka.

Wszyscy zachodzili w głowę jak nie zniszczyć doszczętnie świata tych maluchów i odwlekali moment rozmowy najdłużej, jak tylko było to możliwe. W końcu jednak musieli powiedzieć im po prostu prawdę. Później wszystko wydarzyło się tak szybko: Syriusz został zesłany do Azkabanu, dzieci dostały się pod opiekę cioci. Zastępczy rodzice powiedzieli im prawdę o zesłaniu ich ojca do Azkabanu, ponieważ wiedzieli, że tak będzie lepiej, jednak Victoria, czy też jak wszyscy ją nazywali Vix, nic nie wiedziała o swoich nadprzyrodzonych zdolnościach, miała się tego dowiedzieć gdy będzie starsza. Dzieci dorastały szczęśliwie nie mając pojęcia ile rzeczy jeszcze ich czeka...

Mimo wielu walk zarówno z dyrektorem jak i Ministerstwem, Harry pozostał pod opieką Dursleyów i nic nie mogli z tym zrobić.

Ciała Samanty Black nigdy nie odnaleziono. A pytań było dużo więcej niż odpowiedzi. Jak to możliwe, że kobieta poszła do jaskini węża wiedząc co ją czeka? Dlaczego nie powiadomiła innych? Jak Voldemort mógł tam na nią czekać, skoro podobno utracił moc w Dolinie Godryka i zniknął? Co się stało tej pamiętnej listopadowej nocy? Odpowiedzi na te pytania mogła znać tylko jedna osoba i była nią żona Syriusza. Jedno jest pewne, śmierć Samanty Black zmieniła wszystko już na zawsze.

*Komentarz z przyszłości* W końcu wzięłam się za poprawki, które na 100% będą szły mi koszmarnie wolno, ale cóż. Poprawione rozdziały będą miały gwiazdki przed tekstem, żeby można je było rozróżnić i to chyba tyle.

No i mamy prolog! Wkrótce wstawię pierwszy rozdział. Jest to moja pierwsza książka, więc nie spodziewajcie się jakiś cudów. Długo zastanawiałam się, czy ją dodać, no ale w końcu jest.

Trzymajcie się❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro