Rozdział 1
Pov. Victoria
Mój spokojny sen przerwało pukanie do drzwi, a stała w nich ciocia.
- Vix, śniadanie za 10 minut, ubieraj się.
- No dobrze, a który w ogóle dzisiaj?
- Ty chyba faktycznie jeszcze śpisz- zaśmiała się- Dzisiaj jest 5 maja.
- Dobrze zaraz zejdę.- odpowiedziałam jednak nie miałam zamiaru wychodzić jeszcze z łóżka. Była dopiero 8 rano. W dodatku wczoraj były moje urodziny, a że balowaliśmy jeszcze grubo po północy, nie miałam zamiaru już wstawać. Przez zamknięte drzwi słyszałam jeszcze głos cioci:
- I żebym nie musiała tu wracać!
W końcu wstałam i podeszłam do lustra. Mam ciemnobrązowe włosy do połowy pleców, niebieskie oczy, szczupłą twarz i sylwetkę. Dużo osób mi mówi, że jestem lustrzanym odbiciem mojej mamy. Jestem także Metamorfomagiem po mamie. Ubrałam białą bluzkę i pomarańczową spódnicę a włosy związałam w koka. Od wczoraj mam oficjalnie 11 lat , więc teraz już tylko czekam na list z Hogwartu. Koniec końców po 15 minutach zeszłam na śniadanie.
- Dzień dobry!- przywitałam się, jednak nadal byłam na wpół żywa.
- W końcu wstała nasza śpiąca królewna.- zaśmiał się mój brat, na co ja wystawiłam mu język i przystąpiłam do jedzenia. Remus ma brązowe włosy i oczy. On też jest Metamorfomagiem. Jest ode mnie starszy prawie rok i teraz będzie szedł do drugiej klasy, jest krukonem. W pewnej chwili, kiedy my byliśmy zajęci na dobre rozmową, przez okno wleciała sowa wujka, Germans (tak wiem, dziwne imię, prawda?) z listem.
- Vix zobacz co to za list- powiedziała ciocia.
Podeszłam do sowy i odebrałam od niej kopertę. Kiedy na nią spojrzałam szeroki uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
- To list z Hogwartu!- krzyknęłam rozemocjonowana.
- To wspaniale! Gratuluję!- powiedział Remus.
Natychmiast rzuciłam się do rozrywania koperty. Po przeczytaniu uzgodniliśmy, że popołudniu pójdziemy na Pokątną kupić wszystkie potrzebne rzeczy. Resztę dnia do tego czasu spędziłam na czytaniu książek i rozmyślaniem nad tym jak będzie w Hogwarcie.
- Vix wychodzimy!- dobiegł mnie głos cioci z dołu.
- Już idę!- odkrzyknęłam i zeszłam na dół.
Za pomocą sieci proszka Fiu dostaliśmy się na Pokątną i rozpoczęliśmy robienie zakupów. Po około 2 godzinach miałam już wszystko z wyjątkiem różdżki, więc razem z Remusem poszliśmy do Ollivandera a ciocia z wujkiem powiedzieli, że będą na nas czekać z prezentami przed księgarnią Esy i Floresy. Kiedy tylko przekroczyliśmy wejście sklepu podszedł do nas właściciel.
- A panna Black. Zapraszam!
-Proszę, wypróbuj tę.- mówiąc to podał mi pierwszą różdżkę.
Jednak machając nią rozbiłam wazon. Dostałam jeszcze około 10 różdżek, ale z każdą było to samo. Zaczęłam już się bać, że nie znajdę żadnej.
- Niesamowite, z czymś takim się jeszcze nie spotkałem. Nie martw się coś wybierzemy.
W końcu przyniósł jakąś różdżkę mrucząc coś pod nosem.
- Jedenaście i pół cala, pióro feniksa i włókno smoczego serca, giętka, dobra do czarnej magii, ale w innych dziedzinach również świetna.
Niepewnie ją wzięłam i wtedy pomieszczenie wypełniło się światłem a ja poczułam duży przypływ energii.
- Mówiłem, że się uda.- powiedział zadowolony z siebie pan Ollivander. Podziękowałam, zapłaciłam i wyszliśmy ze sklepu. W pewnej chwili Remus dostrzegł sklep z miotłami i powiedział, że tylko sobie popatrzy i zaraz wróci. Ja idąc na miejsce w którym umówiliśmy się z ciocią i wujkiem w pewnym momencie się z kimś zderzyłam.
- Przepraszam nie zauważyłem cię.
Podniosłam się i zobaczyłam przed sobą chłopaka chyba w tym samym wieku co ja. Miał rude włosy, piegowatą twarz i piękne bursztynowe oczy, był ode mnie trochę wyższy. Poczułam jak moje włosy robią się delikatnie różowe, więc szybko zmieniłam je na mój naturalny kolor.
- Nie szkodzi, ja też nie patrzyłam gdzie idę.
- Jestem Fred Weasley- powiedział i delikatnie się uśmiechnął, co ja odwzajemniłam.
- Victoria Black, ale wszyscy mówią mi Vix.
- Idziesz na pierwszy rok?- zapytał
- Tak, a ty?
- Ja też.
Rozmawialiśmy jeszcze chwilę gdy spostrzegłam, że mój brat zmierza w naszym kierunku w towarzystwie kopii Freda.
- O Vix widzę, że już poznałaś bliźniaka George'a.
- Zgadza się- odpowiedziałam
Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, jednak w pewnej chwili zobaczyliśmy naszą ciocię, wujka i najprawdopodobniej rodziców bliźniaków.
- Nareszcie was znaleźliśmy, co wy tyle robiliście?- zapytał wujek- Widzę, że już poznaliście Freda i George'a.
- Mam nadzieję, że nasi synowie nie zdążyli wam już zrobić jakiegoś żartu. Fred miałeś tylko pooglądać miotły i przyjść- powiedziała pani Weasley.
- Przepraszam, ale czy to nie jest George a to Fred?- zapytałam i wskazałam ręką na bliźniaków odwrotnie niż powiedziała to pani Weasley będąc w miarę pewna swojej racji.
Wszyscy popatrzyli na mnie zszokowani.
- Vix, ty nas rozróżniasz po 15 minutach rozmowy?!- zapytali zdziwieni bracia.
- Nawet ja mam z tym problem- powiedział ich ojciec.
- Fred jest wyższy od George'a i mają trochę inny kolor oczu- wyjaśniłam trochę zmieszana.
- Widzicie? W końcu ktoś dostrzega różnicę- powiedział z dumą Fred- Jesteś chyba pierwszą osobą oprócz nas, która to potrafi.
Rozmawialiśmy jeszcze trochę, ale w końcu musieliśmy wracać do domu. Kiedy byliśmy już w domu ciocia z wujkiem pokazali nam tą niespodziankę. Okazało się, że to sowy! Moja była biała z elementami brązu, a Remus dostał całą ciemnobrązową, którą nazwał Agile (Adżil). Ja nazwałam swoją Mirabella, ponieważ jest tak słodka jak mirabelki (dop. autorki: to taki owoc, bardzo polecam).
Wieczorem kładłam się spać rozmyślając o tym jak wygląda Hogwart.
No i jest pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba. Jeśli widzicie jakieś błędy to piszcie!
Trzymajcie się,
Starlight
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro