Epilog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rozejrzałam się po boisku na którym z reguły trenowałam do upadłego aby tylko zadowolić mistrza a nie dla własnej przyjemności. Tylko że skąd ta przyjemność z gry skoro i tak wszystko do czego się sprowadza to tylko przymus wygrania każdego meczu. Potrząsnęłam głową na boki. Jakie ja głupoty myślę. Tamten okularnik mi naprawdę namieszał w głowie. Popatrzyłam się na trybuny. Wszędzie było cicho i pusto. Takie chwile uwielbiam najbardziej. Chociaż cały czas towarzyszyło mi dziwne uczucie. Chwyciłam się za koszulkę w miejscu serca. Co jest ze mną teraz nie tak? Nagle poczułam silny ból i upadłam na kolana. Nie wiedziałam co się stało. Po prostu przez całe moje ciało przeszedł ostry ból. Jednak po kilku minutach ustąpił.
W dzień meczu obudziłam się tak jak zawsze. Jednak cały czas miałam złe przeczucie co do dzisiejszej gry, a ból ten co tydzień temu ciągle mnie nachodził. Jedyne co mogłam zrobić to wziąć tabletki i wejść na murawę. Chociaż to i tak będzie szybkie bo nie wytrzymają nawet jednej połowy. Aphrodi poszedł już wcześniej nawet nie wiem dlaczego. Chociaż ja też musiałam się szybko zbierać na ten mecz. Oczywiście wszystko wyglądało tak samo. Jednak Raimon nie wyglądał jakby chciał się tak łatwo poddać. Szybko zmienią to nastawienie. Myślałam że okularnik też będzie siedzieć na ławce i patrzeć jak niszczymy jego kumpli. Jeden po drugim ale najwidoczniej chce do nich dołączyć. No cóż więcej zabawy dla nas.

~mecz~

Komentator: Proszę państwa przed nami mecz finałowy pomiędzy szkołą Raimona a szkołą Zeusa.
Po chwili sędzia zagwizdał na początek meczu, a Ci idioci zaczynali. My nawet nie ruszyliśmy się z miejsca przez naszą strategię, która została opracowana przez naszego mistrza. Wkońcu jednak mój brat przejął piłkę i ruszył z atakiem oraz Rajskim Czasem, który od razu dosłownie powalił zawodników przeciwnej drużyny. Tak samo zrobił z resztą naszych zawodników i dotarł do bramki.
- No dawaj nie boję się ciebie paniusiu - powiedział pewny siebie Mark.
- Wiesz co się dzieje jak anioł macha skrzydłami - po chwili podskoczył do góry i wykonał swoją technikę histasu - Boska Wiedza! Bogowie mogą wszystko – serio nie mogli oboje wymyśleć coś lepszego? I tak zdobyliśmy gola.
Ten zespół był inny niż wszystkie, które pokonaliśmy. Nie dawał tak łatwo za wygraną i przy prawie każdym upadku się podnosił. To było naprawdę irytujące. Przy boskiej wodzie powinniśmy ich szybko wykończyć. Tylko zamiast ich to ja nie doczekałam się końcowego gwizdka bo straciłam przytomność. Znaczy miałam jakieś prześwity ale widziałam tylko lekarzy a nie żadnego z mojej drużyny albo rodziny. Nawet nie wiem co się dokładnie stało. Po prostu nagle zapanowała ciemność.

Otworzyłam powoli oczy przez promienie słoneczne, które przedostawały się przez okno. Nie wiedziałam totalnie co to za miejsce bo nie mogłam się ruszyć, a widziałam tylko sufit. Miałam totalnie chory sen o jakiejś boskiej wodzie i jakimś Rey Darku co kuźwa chciał zawładnąć światem. Wkońcu poruszyłam głową i zobaczyłam że to nie jest mój pokój tylko pokój szpitalny ale jakim cudem. Spojrzałam przez okno i zobaczyłam że kwitną wiśnie ale chwila jak... przecież nie było wiosny... Chwila co się stało!? Po chwili do pokoju wszedł lekarz.
- No nareszcie się obudziłaś. Te chemikalia naprawę musiały tobie zaszkodzić. - jednak oprócz tego niczego się od niego nie dowiedziałam, bo musiałam mieć odrazu zrobione badania.
Dopiero później jak brat do mnie przyszedł zrozumiał co się stało.
- Czekaj chcesz mi powiedzieć że miałam wypadek, w którym straciłam pamięć. Niby "moja rodzina" mnie wzięła do siebie jako biedną sierotę. Po tym jakiś stary dziad chciał mnie wykorzystać jako maszynę do wygrywania, a później dzięki boskiej wodzie trafiłam do szpitala i zapadłam w śpiączkę? - patrzyłam się na Marka z wtf.
- No tak dokładnie. Kobieto nikt chyba już takiego odpału po tobie nie powtórzy - ja myślałam że to tylko jakiś walnięty sen, z którego właśnie się obudziłam a nie że to była prawda.
W sumie dobrze że to się tak skończyło. Przynajmniej wszystko wróciło do normy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro