Rozdział 30

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Jeffery

Przygniatam Rebecę do łóżka i mocno przywieram ustami do jej warg.

Cholera, Fabien miał rację. Przy niej sam na sam nie da się wytrzymać bez seksu. Ta kobieta jest zbyt kusząca.

Językiem wdzieram się do jej budzi, gdzie wylizuję jej wszystkie zęby. Ach jak ja uwielbiam czuć ją na języku. Rękami obejmuję jej piersi, bawiąc się nimi. Jęczy, ale po chwili nieruchomieje i spogląda mi dziwnie w oczy.

- Co się stało małpko?

- Jestem głodna. Mam ochotę na indyka w czekoladzie-mówi odpychając mnie od siebie i z chowa się pod kołdrą.

No chyba nie. Przerwała nam taki moment, bo chce się jej jeść? Co z nią nie tak?

- I co z tego. Ja chcę teraz zjeść ciebie.

- Przynieś mi indyka, albo nie pokazuj mi się na oczy- krzyżuje ręce na piersi i odwraca głowę.

- Skąd ja ci niby wezmę to coś?- pytam.

- Upichcisz mi?- rozkłada ręce tak, jakby to było oczywiste.

- Nie umiem piec. Chyba, że chcesz jeść spalone kości.

- To się naucz- zamyka oczy udając że śpi.

- To dopiero początek ciążowych humorków, a ty już się zachowujesz jak by minęło co najmniej półtorej miesiąca- mruczę pod nosem.

- Trzeba było lepiej się zabezpieczać, a nie teraz marudzić. Idź już. Mam cię dość.

- Z wzajemnością małpko. Doprowadzasz mnie do białej gorączki. Przez ciebie mam już pewnie sine jaja.

- To rusz rączkami. Trzeba umieć się zaspokajać.

Rebeca

- Przerażasz mnie- wychodzi trzaskając drzwiami, a ja mam w końcu czas by pomyśleć.

Skąd niby oni wiedzą, że ja jestem w ciąży? Przecież to naprawdę nie możliwe. Za wcześnie. Więc albo tata zmyśla, by pogrążyć dupka, albo ja o czymś nie wiem.

Wstaję, ubieram się i idę szukać mamy. Może ona mi wszystko wytłumaczy. Znajduję ją w salonie z Sethem na kolanach i  Magnusem- moim dziesięcioletnim bratem, który odrabia zadanie domowe z szkoły.

- Cześć mamo- mówię. Odwraca się w moją stronę.

- Cześć kochanie- uśmiecha się.

- Rebe- Seth wyciąga w moją stronę ręce. Siadam koło mamy na kanapie i biorę malucha na kolana.

- Mogę z tobą porozmawiać- pytam.

- No pewnie. Coś się stało?- marszczy brwi- Co znowu idiota narobił?

- Mówi, że jestem w ciąży, a ja nie rozumiem, skąd może to wiedzieć, bo przecież jest za wcześnie by to stwierdzić.

- Pewnie kłamie.

- Ale Jeffrey też tak uważa.

- To coś jest nie tak.

- No właśnie. Tym bardziej, że nie chcą mi nic powiedzieć z przesłuchania tej wariatki, która mnie zaatakowała.

- Jakiej wariatki? Jak to cię zaatakowała?! Czemu ja nic nie wiedziałam?- krzyczy zaskoczona.

- Tata ci nie powiedział?

- Nie! Już ja mu spiorę ten cholerny tyłek!- wstaje z kanapy, a Magnus patrzy zaciekawiony na mamę.

- Co to znaczy cholerny?- pyta.

- Nic. Udaj, że tego nie słyszałeś.

- Ale nie ładnie jest kłamać mamo.

- A kto ci tak powiedział?

- Ty.

- To tego też udaj że nie było.

- Ale mamusiu, tak nie można.

- Słuchaj się starszej kochanie.

- Mamo, czy ty właśnie przyznałaś, że jesteś stara?- pytam śmiejąc się z jej miny.

- Ależ skąd.

- Jasne, jasne. W każdym bądź razie, pomożesz mi dowiedzieć się, co im powiedziała tamta dziewczyna i skąd są tacy pewni, że w ciąży jestem?

- No pewnie. Chodź- ciągnie mnie za rękę, a ja odkładam Setha na kanapę.

- Gdzie oni są?

- Nie wiem. Pewnie w gabinecie taty.

- To cudnie. Ma tam ściany dźwiękoszczelne, będę mogła się na niego wydzierać dowoli.

Po dotarciu na miejsce mama bez pukania wchodzi do gabinetu i zakłada ręce na biodra.

- Idioto co ty znowu kombinujesz?-pyta.

- Mała, o co ci chodzi?- Fabiem podchodzi do niej i otacza ją ramionami dając mocnego całusa w usta.

- O to, że nie powiedziałeś mi nic o tym, co przytrafiło się mojej córce!- krzyczy odpychając go od siebie.

- Nie chciałem cię martwić.

- Nie wymigasz się od konsekwencji takim czymś!- macha rękami.

- Skarbie, stres źle na ciebie wpływa, nie przejmuj się Rebecą, przecież nic jej nie ma- pokazuje na mnie.

- Uważasz, że od zamartwiania się szybciej się starzeję?- robi groźną minę.

- Ależ skąd? Ty cały czas wyglądasz młodo, jak modelka. No może po naszych dzieciach brzuch trochę ci się rozciągną, to i tak nadal mnie podniecasz.

- To żeś teraz powiedział- śmieje się stojący za nim Jeff.

- A ciebie ktoś o zdanie pytał?- mówi Fabien.

- No nie.

- To się zamknij.

- O tym porozmawiamy sobie wieczorem idioto, a teraz masz mi powiedzieć wszystko ze szczegółami, co dowiedziałeś się od tej ździry która raczyła podnieść łapę na moją córeczkę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro