Rozdział 31

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rebeca

- Małpko, chodź ze mną- Jeffery wyciąga do mnie rękę.

- Nie ma mowy, ja też chcę to wiedzieć.

- Księżniczko, to nie jest dla ciebie bezpieczne.

- Oj dajcie już z tym spokój. To, że myślicie, że jestem ciężarna nie oznacza od razu, że ze szkła zrobiona.

- Gównojadzie, zabierz  stąd ją- mówi tata.

- Nawet się nie wasz- macham palcem na zbliżającą się do mnie postać dupka.

- Przykro mi skarbie- przerzuca mnie sobie przez ramię i wychodzi z biura. Wściekła, drapię go w plecy, pazurami. Kiedy odstawia mnie na ziemie skanując wściekłym wzrokiem moje ciało, z całej siły uderzam pięścią w jego tors.

Z szokiem patrzę, jak upada na ziemie. Zaczynam się z niego śmiać, jednak po chwili dociera do mnie, że się nie rusza, a jego oczy są zamknięte. Niepewnie do niego podchodzę.

- Żyjesz?- pytam. Kucam nad nim i potrząsam za ramiona- Dupku to nie jest śmieszne. Słyszysz mnie? Cholera ja mówię do ciebie. Nie ignoruj mnie- klepię go w policzek.

Oddycham ciężko, wstaję i cała sztywna ze strachu wchodzę z powrotem do gabinetu taty.

- Ona jest zbyt niebezpieczna żeby...- urywa Fabien, patrząc na mnie zdziwiony- Nie no ten twój chłopak jest jakiś niedorozwinięty? Powiedziałem, że ma cię stąd zabrać, a nie na sekundę wyprowadzić.

- Ja go zabiłam- jestem cała blada, co po chwili zauważa tata.

- Córeczko, nie bądź głupia, jak się troszkę pokłóciliście, nie znaczy od razu, że serce mu złamałaś.

- Nie tak. Ja mówię poważnie. On się nie rusza- pokazuję za siebie palcem.

Rodzice ruszają szybko we wskazanym kierunku, a ja upadam na ziemię i zaczynam płakać.

Może oni mają racje, mam teraz ciążowe humorki, przez co skrzywdziłam dupka, a teraz lamentuje.

- Kochanie spokojnie, on tyko stracił przytomność- koło mnie siada mama i gładzi po głowie.

- Ale jak? Przecież ja go tylko lekko uderzyłam- wtulam się w nią.

- No może nie lekko, ale też nie śmiertelnie. Jutro będzie jak nowy. Nie masz się czym martwić.

- Jak to nie mam? Nagle napada mnie wariatka w lesie, później jakoś magicznie w ciąży jestem a teraz mam super siłę, bo powaliłam alfę tak, że przytomność stracił. Co się ze mną dzieje?

- Kochanie, masz w sobie dwa małe wilczki pochodzące od dwóch silnych alf. To one dodają ci siły.

- Czyli ja nie zwariowałam? Bo od kiedy się obudziłam, czuję się jakbym miała halucynacje.

- Nie, nie zwariowałaś.

- A co ci tata powiedział? Kto jest niebezpieczny?

- To długa historia i nie czas na nią. Teraz powinnaś odpocząć. Jesteś w szoku. Chodź, prześpisz się, a jutro ci wszystko na spokojnie wytłumaczę- pomaga mi wstać i zaprowadza do pokoju kładąc na łóżku. Po całusie w czoło zgasza światło.

- Dobranoc córeczko- mówi zamykając za sobą drzwi. O dziwo szybko zasypiam.

...

Budzę się kiedy słońce już mocno świeci. Okręcam się na drugą stronę i natrafiam na półnagie ciało mojego przeznaczonego.

- Jeffery- potrząsam nim, na co mruczy niezadowolony.

- A daj mi spać zła wiedźmo- chrypi.

- Żyjesz!- krzyczę wtulając się w jego napakowaną klatkę.

- No pewnie że tak małpko. Żadna kobieta nie zdoła mnie pod ziemie zakopać. Nie wiem coś ty sobie myślała. Zdecydowanie masz za słabe rączki- oplata mnie ramionami.

- Ty bałwanie! Ja się tu martwię o ciebie, a ty wyjeżdżasz mi z takim czymś?! O mało co na zawał nie zeszłam.

- Dramatyzujesz. Ale w ramach przeprosin możesz wyskoczyć z ciuszków i ogrzać mnie swoim nagim  ciałem.

- Jesteś już bardzo gorący dupku. Nie muszę cię grzać- odsuwam się od niego.

- W końcu przyznałaś, że cię pociągam skarbie.

- No co ty nie powiesz. Lubisz zmieniać znaczenie słów?

- Ja? Ależ skąd. Nigdy w życiu.

- A jednak.

- Ech, nieważne- przyciąga mnie do siebie z powrotem, a ja wtulam się w niego- Co ty na to, bym w końcu ci wytłumaczył wszystko?- pyta.

- Teraz już nie martwisz się o moje zdrowie i o dzidziusia?

- Dzidziusi, małpko. To bliźniaki.

- No i płeć pewnie też już znasz.

- Nie. To będzie dla mnie niespodzianka.

- I tyle dobrze. A już się bałam, że nic się przed panem wszystko wiedzącym nie ukryje.

- Na przykład chodzi ci o to, co chowasz w szufladzie z skarpetkami?- porusza zabawnie brwiami, a ja się cała czerwienię na twarzy. Dupek mi grzebał w ciuchach, cholera.

- Musisz wpychać nos tam gdzie nie trzeba?

- No wiesz kochanie, ja nigdy bym się nie domyślił, że kręci cię robienie mi zdjęć kiedy śpię w bokserkach lub bez nich- śmieje się, a ja mam ochotę zakopać się pod ziemię- Nie ma się co wstydzić małpko. Ja też chowam w portfelu kilka twoich fotek i wcale nie bardziej ubranych- mruga do mnie.

- Co?!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro