꧁Bajka o Wierzbie꧂

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Proszę mój synu, usiądź tu wygodnie i posłuchaj starego ojca.

- Ależ ojcze. Wiek twój wciąż młody. Nie rozumiem czemuś tak powiedział.

- Bym mądrzej w twych oczach wyglądał. Jednak widzę, żeś zbyt bystrym na te sztuczki. Także więc słuchaj mnie uważnie, gdyż opowiem ci ja historię.

- Historię, o czym ojcze?

- O tejże wierzbie, która na naszych ogrodach rośnie. Historia tak tak niezwykła, że trudno uwierzyć w jej prawdę.  Otóż wierzba ta kiedyś wyróżniała się spośród innych. Ona bowiem była szczęśliwa, a jej gałęzie twarde i nieugięte, pnęły się ku niebu. Tym właśnie wyróżniała się od swych sióstr. Jednakże jak widzisz, coś złego się zadziało, gdyż i ona także w rozpaczy pogrążona. Było to dawno temu, wiosną, gdy wszystkie ptaszęta rozpoczęły poszukiwania miejsc na swe gniazda. Ową wierzbie zamieszkiwały liczne ptasie rodziny. Jako nowa rodzina, zawitała tu rodzina kawek. Drobnych lecz sprytnych ptaków. Wiedziały jak miały dobrze zająć się tym, co ich. Mama kawka cieszyła się gniazdem na wierzbie, która zdawała się od razu uśmiechać na widok kawek. Jakiś czas później w gniazdku zagościł jeszcze jeden mały, niezdarny ptaszek. Ich ćwierkania podnosiły na duchu, a radość gościła u wszystkich, którzy ich słuchali. Pewnego razu mała kawka wyszła z gniazda, pod nieobecność rodziców. Zwiedzała gałęzie starej wierzby. Po drodze napotkała wielkie gniazdo. Zaciekawione pisklę zbliżyło się do niego. Po chwili z gniazda wyłoniła się głowa czarna, jak smoła. Wielka z ostrym, dużym dziobem. Czarne oczy spojrzały na kawkę, a tak przestraszona, skryła się w liściach.

- Ktoś ty?! - spytał groźnie głos z gniazda.

- Zgubiłem się! Przepraszam! - zawołała kawka, wyglądając zza liści.

- Nie jesteś krokiem. - odezwał się głos z gniazda.

- Krukiem?

- Jak wszystkie ptaki na wierzbie.

- Jestem kawką. - odparł pisklak. Młody kruk zakrakał i wyskoczył z gniazda na gałąź. Był znacznie większy od kawki, lecz jego ubarwienie nie było tak piękne jak kawki. Kruk z wyższością przyglądał się kawce, która powoli zbliżała się do niego z zaciekawieniem.

- Nie jest to miejsce dla ciebie. - odparło krucze pisklę. - Kruki są bezlitosne. Nie lubią wrogów wśród siebie.

- Ależ ja i moja rodzina nie jesteśmy wrogami. Skąd tenże pomysł? Pragnę jedynie przyjaźni ! - zawołała kawka. Kruk spojrzał na nią jak na coś niecodziennego. Prychnął układając wygodniej skrzydła.

- To nie miejsce dla ciebie. - odparło krucze pisklę i wskoczyło ponownie do swego gniazda. Kawka ze smutkiem wróciła do swego gniazda, lecz to co tam zastała było niezwykle przykre i szokujące. Jej rodzice byli pożerani przez kruki. Jej cichy głosik rozniósł się po okolicy w żałobnych tonach. To wtedy wierzba razem z nią poczuła cierpienie i straciła siły, by opierać się grawitacji i dlatego jej gałęzie unoszą się na wietrze, jak każdej innej.

- Więc mała kawka przeżyła?

- Niewiadomo czy jej się udało. Jednakże wynika z tej bajki morał następujący: Jeżeli nikt nie chce cię wśród siebie, to będzie w stanie zrobić wszystko by to się ziściło.

- Skąd o tym wiesz tato?

- Albowiem znam się jak bardzo dobrze z ową kawką. Biedna uległa pokusom i prawdopodobnie została pożarta przez kruki. Jednakże dla krótkich, aczkolwiek wielkich chwil warto żyć. Dlatego wiedz mój synu, że życie krótkie, lecz to od nas zależy jak je przeżyjemy. Dlatego nigdy nie zapominaj o Bogu, honorze i ojczyźnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro