꧁Narodziny grzechu꧂
Związek Radziecki spojrzał na nieznajomą. Była to niewiasta nieco młodsza od niego samego. Oczy jej koloru szkarłatnego błyszczały w słońca świetle. Na jej słowa przybrał twarz poważną.
- Lepiej zostawcie mnie w spokoju. Inaczej gniew mój poznacie. - odparł z wyższością.
- Wtedy zapewne wojnę wywołacie i śmierć swemu ludowi.
- Kim jesteście, że tego pewnaś? - spytał kpiąco. Niewiasta zignorowała ów pytanie i na kamieniu przy strumyku zasiadła. Jej bose stopy zetknęły się z chłodną wodą.
- Śmiesz mnie ignorować?! - spytał zły wstając.
- Po co tyle gniewu? Jedynie nerwy tracicie, a mej osoby to nie rusza. - odparła obojętnie. To w dziwny sposób na dziedzica wpłynęło. Zamilkł i stał się łagodniejszy. Podszedł do niej w ciszy.
- Czemuś pewna wojny? - spytał już spokojnie.
- Ponieważ brat mój to człowiek szalony. - odparła. Głos jej wciąż był dziwnie obojętny, bez żadnego wyrazu.
- A kim wasz ojciec? - spytał, lecz ona spojrzała na strumyk.
- Woda wciąż płynie bez względu na pogodę. Nie poddaje się mimo przeciwności. Dlaczego więc ty chcesz rezygnować? - spytała.
- Że co? Skąd ty? - zaskoczył się tym, jakże trafne pytanie zadała.
- Umiem ja z ludzi czytać. Taki dar, mogłabym rzec. - tym razem mówiąc ów słowa patrzyła w oczy jego. Zamrugał zaskoczony i spojrzał w bok. Wydała się mu w tej chwili niezwykle urodziwą.
- Sił nie mam by wciąż z ojcem wojować... Wciąż traktuje mnie on jak szczeniaka jakiego, a ja naprawdę jestem rozsądniejszy od niego samego.
- Więc żywot jego zakończ. - powiedziała, a jej obojętność wydała się przerażająca ZSRR. Spojrzał na nią, a jego złote tęczówki lęk zdradzały.
- Cóż mówisz? Czemu zabić bym go miał?
- To już tradycja w rodzinie waszej. Nie wiesz, że ojciec twój również swego zamordował? Wszystko, by władze posiąść. - odparła i wzięła do ręki zbitą ziemię. Podsunęła dłoń bliżej carskiego dziedzica, by mógł on na jej dłoń spojrzeć.
- Królowie są jak ta ziemia. Niby twardzi i nie do złamania. Jednakże wystarczy jeden celny cios. - powiedziała zgniatając ów ziemię i rozdrabniając ją na drobinki. - A krótszą się i okazują się słabi. - po tych słowach swą dłoń wymyła w chłodnej wodzie leśnego strumyka. Związek Radziecki przyglądał się jej czynom z zaciekawieniem. Zdawał się pojąć jej aluzję.
- Czy byłbym ja zdolny do tego? - spytał cicho, lecz skierowane było to bardziej do jego osoby, niż jego towarzyszki. Mimo to niewiasta odpowiedzieć mu raczyła.
- Jesteście. Wystarczy gniew w nienawiść zmienić i ku jednej osobie ją skierować.
- Skąd to przekonanie?
- Widziałam ja, jak mój brat pokonuje swych wrogów. Zawsze skupia się pierw na jednym, by całą swą szaleńczą naturę na nieszczęśnika przelać.
- Czy będę godny, byś wyjawiła mi swe pochodzenie? Nie wiesz jak to mą duszę pochłania. - mówiąc to po raz pierwszy lekki uśmiech w kąciku jej ust dostrzegł. Radość go ogarnęła, lecz nie wiedział dokładnie dlaczego.
- Może i godzien będziesz, lecz w ów chwili wciąż mam za złe, jak mnie potraktować raczyliście. - odparła, a Związek Radziecki pojął o czym mowa. Odwrócił się i po końce rozejrzał. Dojrzał rosnące nieopodal kwiaty i zbliżył się do nich. Przypomniał sobie obraz służących, jak w wolnej chwili wianki pletły z różnorodnych kwiatów. Z pamięci starał się naśladować ich ruchy. Nie poszło mu najgorzej. Po chwili miał w rękach nieco niedbale wyglądający wianek. Skrzywił się nieco, gdyż nie tak miał on wyglądać. Niewiasta jednak zaciekawiona zeszła i podeszła do niego.
- Cóż robicie? - spytała, a on szybko odwrócił się do niej, skrywając wianek za plecami swymi.
- Ja... - zaczął i nim się obejrzał ona sprawnie odebrała mu ów wianek i trzymała w rękach. Przyglądała się mu z zaciekawieniem, a on czerwienieć na twarzy z zawstydzenia począł. Serce jego zaczęło rytm szybszy wybijać. Stres ciało ogarnął, przed krytyką i śmiechem, lecz mijały sekundy, a ona wciąż zaciekawiona w wianek się wpatrywała.
- Widzę, że się starałeś. - odparł i zwrócić mu go chciała.
- Dla ciebie on pani. - odparł nieśmiało, gdyż serce wciąż jak szalone biło. Oczy niewiasty zaskoczenie zdradzały.
- Dla mnie?
- W ramach mych przeprosin. Ofiarował bym ci ja jeszcze złoto i klejnoty, lecz ojciec mój gniewem mnie otoczył. Pod ścisłym okiem jego w zamku przebywam. Dlatego uciekłem.
- Cóż... Przyjmuję podarek i oznajmiam, że mą sympatię zdobyliście. - odparła i znów lekki uśmiech przez jej oblicze przemknął. - Raczysz pomóc? - spytała dłonie w jego kierunku wyciągając. Związek Radziecki przez chwilę jak zaczarowany się w nią wpatrywał. Ten uśmiech cichy, co na chwilę tylko oblicze ozdobił, sprawiał, że serce jego biło szybsze melodie. Melodie w delikatnie ekscytującej nucie. Dłonie jego na spotkanie jej wyszły. Ujęły niezgrabny wianek i wolno na jej czerwonych włosach ułożyły. Rudowłosa po chwili wolnym krokiem zbliżyła się do strumyka, by w swe odbicie spojrzeć. Kosmyki opadły na jej oblicze, a ona lekko odsunęła je z twarzy. Związek Radziecki niepewnie zbliżył się do niej.
- Uroda twa innym niewiastom nierówna. Pięknaś niczym zorza nocą.
- Dziękuję jaśnie panie. - odparła, a jej ton zwykle beznamiętny, zdradził nutę zawstydzenia. Związek Radziecki uśmiechać się ciepło począł i dłoń jego pomogła jej kosmyk z oblicza odgarnąć, tak by więcej nie przeszkadzał. Oboje spojrzeli na siebie, prosto w oczy, które prawdę wyjawiły. Oboje także w przeciwne boki spojrzeli, gdy chwila stała się zawstydzająca.
- Powinienem się ja zbierać... Późna godzina nastaje.
- Także i ja powinnam iść. Brat mój może w szaleństwo popaść, jeśli wrócę zbyt późno.
- Powiedz, czy jest jeszcze szansa, byśmy się spotkali ponownie?
- Z pewnością. - odparła. Ruszyła w kierunku wyjścia z polany, a on jak zaczarowany spoglądał za nią. To, w jak płynny sposób poruszała się ów niewiasta, działało na niego w sposób magnetyczny. Odwrócił się i spojrzał na rozlegle rosnące drzewa. Nim ruszył usłyszał jej głos.
- Do zobaczenia! - usłyszał, lecz nie dostrzegł tej, do której głos należał. Uśmiechnął się nieco i dłoń do piersi przyłożył.
- Do ujrzenia piękna niewiasto.- odparł z uśmiechem ozdabiającym oblicze jego, wciąż zatracając się w myślach. Póki polanę i las przemierzał, to myśli jego jedynie wokół niej krążyły. Dopiero, gdy zamek ukazał się przed nim, myśli przybrały mroczniejszą nutę. Naprawdę jedynym wyjściem będzie zabójstwo ojca? Czyż podoła temu?
☽❦☾
Witajcie drodzy czytelnicy (Moje ukochane misie<3)
Staram się na bieżąco pisać rozdziały, ale przyznam się, że ten chyba z pięć razy oddawałam do poprawki ^^'
Muzyka zawarta w mediach to piosenka z filmu Nimona, który jest dostępny do obejrzenia na Netflix i CDA jeśli się nie mylę.
Polecam go z całego serduszka <3
(Jestem staruszką, co płacze na każdym filmie, jeśli mnie wzruszy choć odrobinę^^', ale jestem z tego dumna ! XD Od zawsze byłam wrażliwą osobą i to jest dla mnie coś co muszę pielęgnować. Ponieważ to jedna z moich zalet (no i trochę wad bo często po płaczu boli głowa ^^')
Zdjęcie zawarte w mediach to grafika stworzona na stronie Picrew.me
Tak wyobrażam sobie mniej więcej tajemniczą niewiastę, która doradzała ZSRR.
Życzę wam wszykiego dobrego.
Do następnego ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro