꧁ Niespodziewane ꧂

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tego dnia na dwór przybyła szanowana szlachcianka. Wraz ze swoją córką przybyły prosić króla o pozwolenie na wychowanie młodej wśród arystokratów na królewskim dworze. Król przystanął z uśmiechem na ich propozycję, zwłaszcza, że owa dama nie była mu obcą. Okazało się, że panienka, która chciała wychowywać się wśród szlachty była tą samą, która niedawno prowadziła go w tańcu. Księstwo Warszawskie skłoniła się z wdzięcznością, a jej matka ledwo powstrzymywała się od upadnięcia na kolana z radości. Było to niezwykłym zaszczytem, że jej pierworodna mogła kształcić się i rozwijać wśród tak szanowanych. Od tego dnia została przydzielona do jednej ze starszych dam. Ta zaś z radością przekazywała jej swoją wiedzę i doświadczenie zdobyte na licznych balach królewskich. Księstwo Warszawskie szybko przyjmowała nowe zachowania i widoczna była u niej chęć współpracy. Rzeczpospolita natomiast z radością towarzyszył jej podczas owych nauk. Często po zakończeniu sprawowania swoich obowiązków, szedł do jej komnaty aby towarzyszyć jej podczas nauk. Dni mijały, a król nawiązał z nią bliską relację. Z pewnością połączyła ich niezwykła przyjaźń. Swobodnie dyskutowali o tematach, które zazwyczaj nie interesowały osoby starsze. Dla nich natomiast były wręcz idealne. RON nie zdawał sobie sprawy, że przez swoje postępowanie przyczynił się do okropnego cierpienia i śmierci. Nie domyślał się, że tak może wpłynąć to na Imperium...
W królestwie nastały deszczowe dni. Deszcz często towarzyszyła mieszkańcom, lecz dziś zmienił się on w okropną ulewę, która niosła ze sobą ryzyko. Dlatego też władca zaprosił wszystkich na nieoficjalny bal. Na nim każdy mógł zapomnieć o niedogodnych warunkach pogodowych. RON długo rozmawiał z Księstwem Warszawskim, lecz gdy została ona pochłonięta przez swoje rówieśniczki, król musiał ustąpić. Oddalił na bok, a wzrok jego powędrował ku dalszym komnatom. Zauważył, że w jednej z nich pali się światło. Zorientował się czyja ona była i wręcz rozpaczliwie podbiegł do niej. Stanął naprzeciw masywnych drzwi. Chwilę wątpił, lecz zapukał cicho w nie. Uchyliły się ukazując wnętrze komnaty. RON otworzył je nieco bardziej.

- Imperium? - spytał zaglądając niepewnie do środka. Ujrzał go stojącego przy oknie. Spoglądał w ulewę bez jakichkolwiek emocji. Zdawał się być nieobecny i nieswój. Rzeczpospolita wszedł do środka i zamknął drzwi. Zbliżył się powoli do niego.

- Wszystko w porządku? - spytał, a jego głos lekko zadrżał. Imperium milczał, co mocno niepokoiło króla. Władca delikatnie chwycił dłoń jego, lecz i to nie przyniosło jakiekolwiek reakcji. Król zaczął się obawiać, że ktoś rzucił na niego zły urok, że klątwa spowiła jego osobę. Jednak po chwili Imperium westchnął. Tym samym dając nową nadzieję monarsze.

- O co chodzi? Powiedz mi proszę.

- Jestem już zbędny u twego boku. - odparł beznamiętnie. Jego głos zdawał się być tak bardzo pusty, co zaskoczyło króla i zasmuciło.

- Ależ nie mów tak! Nigdyś nie będziesz zbędny!

- Czym więc jestem? Że nie zbędny?

- To ty dajesz mi chęci do panowania, do życia. Dzięki tobie każdy dzień staje się dla mnie wspaniały. To dzięki tobie chcę spoglądać na świat, to ty jesteś moim światem. Moim życiem jesteś mój drogi. - odparł pospiesznie władca trzymając mocno dłoń Imperium.

- Więc powiedz mi rzecz jedną... Jak udało ci się ostatnie dni szczęśliwie spędzić... Skoro jam źródłem twego aż szczęścia? Przecież od tak dawna nie zajrzałeś nawet na krótki moment. Natomiast nie dostrzegałem twego cierpienia. Od rana żeś obowiązki wykonywał, następnie spędzałeś czas swój z nią u twego boku. Więc dlaczego się uśmiechałeś, skoro to ja sprawiam, że uśmiechasz się? Dlaczego czułeś szczęście, gdy to ja jestem jego źródłem? - tym razem Imperium spoglądał wprost na władcę. Jego wzrok był całkiem inny niż każdego dnia. Był przepełniony bolesną pustką, żalem i rozczarowaniem. Wzrok jego był pozbawiony nadziei, jedyne na co w tej chwili liczył Moskal, było go, by król wyjaśnił mu tylko tą jedną rzecz. Skoro byli oni tak blisko, byli źródłami swojego szczęścia, dlaczego on był szczęśliwy z inną? Imperium cierpiał, gdy został zapomniany, cierpiał, gdyż samotność otoczyła go z każdej strony. Nie mógł z niej uciec, mimo iż się starał. Szukał, szukał swego szczęścia, lecz ono oddawało się innej...
RON milczał zaskoczony. Jego oczy zwilżyły łzy, które powoli pojawiały się w ich kącikach.

- Ależ Imperium... Tyś mi najbliższy...

- Dlaczego więc i ona otrzymała przywileje? Mogła cieszyć się widokiem twego uśmiechu, słuchała twego śmiechu i karmiła się twym pięknem? Dlaczego nie razu nie zajrzałeś do mej osoby. Twe obowiązki nie mogą być ci wymówką. Słyszałem ja wasze późne rozmowy w ogrodzie. Spędzałeś z nią mnóstwo czasu. Więcej niż ze mną, zaledwie w tak krótkim czasie. Dlatego też, gdy tylko rozpogodzi się... Wracam do Rosji... - słowa te wręcz przebiły serce młodego króla. Poczuł jak fala łez spływa po jego policzkach. Imperium pozostawał niewzruszony. Nie patrzył już na niego. Jego obojętny wzrok utkwiony był w dal. Ręce monarchy drżały. Ledwo utrzymywały w swoich uściskach dłoń Imperium, która także pozostała obojętna.

- Imperium... - szepnął król. - Ja... Ja nie mogę cię puścić... - szeptał rozpaczliwie. - Gdy znikniesz cierpieć będę.

- Więc wiesz, co jam czuł... - odparł wysuwając swoją dłoń z jego i odchodząc. Wyszedł z komnaty i udał się jak najdalej. Pozostawił króla samego. Ten natomiast padł na kolana. Poczuł jak chłód zaczyna go otaczać. Wszystkie światła zdawały się pogasnąć. Została jedynie ciemność i pustka. Rzeczpospolita spojrzał na swoje dłonie, w których przed chwilą trzymał dłoń Imperium. Teraz były puste... Nie wypełniało je nic. Ciepło ręki Moskala zaczęło znikać podobnie jak on zniknął. Łzy zaczęły skapywać na podłogę, tworząc tym samym kałużę rozpaczy. RON nie nadążał z ocieraniem ich. Serce biło szaleńczo. Spragnione widoku ukochanego, spragnione jego bliskości. Miłe usta, które sprawiały rozkosz podczas delikatnych otarć znikły, a uczucie szczęścia i bezpieczeństwa także zaczęły zanikać. Król długo nie wychodził z komnaty. Cicho liczył na powrót Imperium, ten jednak nie wracał. W stanie rozpaczy odnalazła króla Księstwo Warszawskie. Zaniepokojona opatuliła go kocem i zaczęła namawiać na powrót do jego komnaty. RON całkiem bezsilny zgodził się po chwili. Z pomocą Księstwa wrócił do swej komnaty, lecz nie spał tej nocy. Większość spędził na cichym szlochaniu. Łzy ciągle spływały z oczu, a służące od czasu do czasu przynosiły mu wody. Nie miały odwagi spytać co go trapi. RON cieszył się, że nie pytały. Nie miał ochoty na rozmowy. Pragnę tylko jego...

꧁❦꧂

Hej hej misie ❤️
Chciałam was przeprosić za dłuższy brak rozdziału, ale sporo się u mnie działo. W sobotę 20 listopada udało mi się zdać prawo jazdy ^^ Drugie podejście.

Od poniedziałku mam próbne matury i jutro jest na szczęście ostatni dzień. Dodatkowo walczyłam z lekturą, której ani w najmniejszym stopniu nie rozumiem. Jeśli ktoś wie o co chodzi w Ferdydurke to będę niebywale wdzięczna, jeśli mi powie co takiego brał twórca pisząc to...

Ogólnie mam nadzieję, że nie jesteście na mnie źli za taki rozdział, ale było to wymagane, aby ich relacja znalazła się w takim położeniu. Powoli wszystko będzie zmierzać ku celowi, który był głównym planem w książce. Mam nadzieję, że mimo wszystko rozdział się spodobał ^^

Dziękuję za wszystkie komentarze i gwiazdki! Jesteście wspaniali!

Dobrej nocy/dnia wszystkim.

~Bakuś

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro