꧁Pomoc꧂

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Bogurodzica dziewica,
Bogiem sławiena Maryja.
U twego syna, Gospodzina,
matko zwolena, Maryja!
Zyszczy nam, spuści nam.
Kyrie eleison.

Twego dziela Krzciciela, Bożycze,
Usłysz głosy, napełń myśli człowiecze.
Słysz modlitwę, jąż nosimy,
A dać raczy, jenoż prosimy:
A na świecie zbożny pobyt,
Po żywocie rajski przebyt.
Kyrie eleison.

(pieśń "Bogurodzica" autor nieznany)

Piękno pieśni zbudziło króla ze snu. Gdy siadł na łożu, śpiew ustał, a w progu drzwi stanęła starsza kobieta. Przyglądała się niepewnie królewskiej osobie. Król czuł ból, który prawdopodobnie spowodował śnieg nocy poprzedniej.

- Ktoś? - spytała kobieta. RON spojrzał na jej oblicze. Skinął głową z szacunkiem.

- Zwykłym podróżnym.

- Szaty twe zdradzają, żeście nie tacy zwykli. Drogie sukna nosicie.

- Wędrownik we mnie urodzony. Szaty kupił ja po drodze.

- A dokąd zmierzacie? - kobieta zbliżyła się z talerzem w ręku. W talerzu zaś owsianka stygła.

- Do Węgier. Całą Europę przemierzam.

- Stać was, to se pozwolić możecie. - uśmiechnęła się ciepło do króla, a ten odwzajemnił jej gest. Podała mu talerz do rąk jego i nakazała spożyć posiłek, by na nowo siły odzyskać. Zapewniła, że koń także zadbany, choć bliski wyczerpania był wczorajszej nocy. RON poczuł ulgę. Wiedział, że dzięki temu będzie mógł znów podjąć się podróży.

- A skąd idziecie?

- Z bardzo daleka. Zza krajów za Rosją. Lecz dom mój na wschodzie.

- Długo żeście wędrowali. Kiedyście zaczęli?

- Lat kilka temu. Teraz do domu zmierzam, by odpoczynku zaznać.

- Wiek już nie ten, by światy zdobywać.

- Otóż to. - RON ukończył posiłek i podziękował gospodyni.

- Jeżeli idziecie na Węgry to uważajcie. Granicy strażnicy pilnują. Musicie najpierw dokumenty mieć, by na polskie tereny móc iść.

- Od cara?

- A jakże by inaczej. Nasz car wszystko pilnuje. Podobno skarb się mu trafił. Jednak skarb ten łatwo skraść więc i całego kraju pilnują.

- Bóg zapłać za posiłek i schronienie.

- Ależ nie ma za co. Syn mój jak tylko ujrzał was ledwo idących zaczął szykować miejsce. Koń wasz w stajni.

- Bóg zapłać. Będę ruszał, zależy mi na czasie.

- Wiadomo, podróżniki to zawsze gnają. Jakby wam świat uciec miał.

Rzeczpospolita Obojga Narodów podziękował raz jeszcze gospodyni i jej synowi. Znów dosiadł swego konia i ruszył w drogę. Chłopka miała rację. Wielu strażników musiał minąć, lecz prawdziwy trud zbliżał się przy granicy. Tam wielu stało i nie dało się ich obejść. Bóg jednak zesłał z nieba wędrownych Węgrów, którzy takowe dokumenty posiadali. Gdy RON prosił ich o pomoc i przedstawił się, ci od razu z wielką chęcią przystanęli na pomoc. Nakazali królowi skryć się wśród towaru, tak by widać go nie było. Konia zaś skryli wśród swoich. Radość ich ogarnęła, gdy napotkali polskiego króla. Zbliżyło się do rycerzy carskich. Ci zatrzymali ich i nakazali okazać pozwolenie. Dodatkowo dwóch z nich zaczęło spoglądać na wozy.

- Cóż macie?

- A cóż mieć mamy? - zaśmiał się Węgier. - Towar bo myśmy handlarze.

- A skąd uzda i siodło carskie na koniu?

- Myśmy posłami także od węgierskiego władcy. Wydaliśmy wrogów cara na ścięcie. Car wynagrodził to w ten sposób.

- Jak temu dowieść możecie? - carski strażnik wciąż dopytywał o szczegóły. Drugi zaś zbliżył się do wozu z RON-em ukrywającym się wśród skrzyń.

- Cóż w skrzyniach? - spytał Węgra.

- Pożywienie panie. Wszelkie chleby, mąki i ziemniaki.

- Ilu was razem jedzie.

- Dziesięciu ludzi i dwanaście koni.

- Czemu dwa więcej?

- Może jednemu by się zachorowało po drodze i by zdechł? Cóż zrobić wtedy? - Węgier poczuł niepokój, gdy carski rycerz wszedł na wóz, który okryty był płachtą. Zaczął przyglądać się skrzyniom.

- A wiecie, że u was klejnoty najpiękniejsze? - Węgier starał się odwrócić uwagę strażnika.

- Wiemy.

- Jeno kilka zdobyć się udało. Chcecie okiem zerknąć?

- Twierdzicie, że podrobione ?

- Ależ skąd! - Węgier zaniepokoił się bardziej. - Piękno ich ukazać chciałem.

- Puścić! - rozległ się donośny okrzyk jednego z gwardzistów. Strażnik zszedł z wozu, będąc już niemalże krok od Rzeczpospolitej. Poklepał bok i odszedł. Grupa ruszyła przed siebie. Dopiero kilka minut później, gdy granica znikła z pola widzenia, pozwolono królowi się wyłonić.

- Bóg wam zapalić.

- Wasza Wysokość to nasz obowiązek, by pomóc w potrzebie. Nasz pan będzie rad widzieć was całych. Zaczął rozum tracić, gdyż na wojnę się szykować począł.

- Wojnę? - król zdziwił się. Jeden z wędrownych podał mu sakwę z wodą.

- Na cara ruszać chciał, by zemstę nieść. Krew się w nim gotować poczynała, gdy myślał żeście martwi możecie być. Pragnął głowę Imperium mieć na poduszce, by móc go swym trofeum nazywać.

- Jak przedmiot traktować, nie jak władcę. - wtrącił drugi Węgier. Rzeczpospolita przysłuchiwał się opowieściom, pragnąc jak najszybciej zobaczyć swego przyjaciela, aby ukoić ból tęsknoty. Wtem myśli jego obraz niebywale tkliwy nawiedził. Uśmiech syna pierworodnego, który z pewnością jest już dużym chłopcem. Minęło tak wiele czasu. Król nie był w stanie zliczyć ile, ale wiedział, że musiał będzie nadrobić ten czas u boku syna. Wtem ogromny ból przeszył klatkę piersiową. Rany wszelkiego rodzaju zaczęły boleć, jakby rozrywano je siłą. Ból silnie osłabił króla. Węgrowie zatrzymali się i pospiesznie pytali cóż czynić, jak pomóc, lecz RON nie był na siłach odpowiedzi udzielić. Zemdlał, gdy ciemność opanowała oko, a świat zawirował. Przerażeni handlarze pędem ruszyli do zamku. By oddać go w ręce medyków. Rozpoczęła się walka z czasem. Węgrowie błagali Boga o czas.

Miej go Panie w swej opiece. Niedopuść by objęły go ramiona śmierci. Niechże będzie z nami jeszcze czas pewien. By go syn mógł przytulić, przyjaciel ucałować, a wiadomość o śmierci wroga obdarować spokojem.

~ ❦ ~

Moje kochane misie,
Wstawiam wam kolejny rozdział, ponieważ nie jest długi, ale jest pewnym wynagrodzeniem.
Z początku miał zostać wstawiony z następnym rozdziałem, ale stwierdziłam, że nie mogę wam kazać tyle czekać. Nie wiem kiedy wstawię następny, pewnie coś koło 13 litego, ponieważ wtedy mam koniec sesji egzaminacyjnej i mam mały wypad do babci na tydzień.

Jak wspomniałam zaczęła się u mnie sesja egzaminacyjna, jutro mam dwa zaliczenia więc proszę was, trzymajcie za mnie kciuki ^^'

Jeśli wszystko dobrze pójdzie, zdam i nie będę musiała przygotowywać się na sesję poprawkową. Wtedy będę miała mnóstwo czasu na napisanie rozdziałów.
(Mimo 19 lat, dalej jestem bezrobotnym pasożytem dla rodziców XD no... Prawie 20 letnim)

Tak więc, zmykam powoli spać, ponieważ 5.30 pobudka, gdyż na 8 zajęcia a dojazd zajmuje 1,5 h jazdy. Możliwe, że jeśli jutro nie padnę, pojawi się jakie rozdział. Zależy jak rozłożę sobie plan działania, względem nauki na egzaminy. (Jestem tym typem osoby, co uczy się zawsze na ostatnią chwilę)

Trzymajcie się ciepło<3

~ 𝕭𝖆𝖐𝖚𝖘𝖏𝖐

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro