Rozdział IV - Po drugiej stronie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

 (Ogłoszenie ^ ^ Proszę was abyście po przeczytaniu tego rozdziału wystawili mu odpowiednią ocenę w komentarzu. Dzięki czemu będę wiedziała, co mogłabym poprawić w przyszłości)

Nightmare pov.

Lekko znudzony spojrzałem za okno. Jak na złość wszystko musiało kwitnąć, ćwierkać i roztaczać wokół siebie na zbytnią ilość szczęścia. Czy w takich okolicznościach da się w ogóle skupić? Spojrzałem na zegar. Była dość wczesna godzina, jednak wystarczająca, aby nasz ukochany Cross zdążył zobaczyć niespodziankę. Szczerze mówiąc z początku, nie wiązałem dużych nadziei z nim, z dość oczywistych powodów jednak teraz
po czasie mógł okazać się kluczowy. A raczej to, co teraz wybierze. Jeśli uda mi się go przekonać, wygrana byłaby więcej niż pewna, z jego informacjami mógłbym w końcu dopaść Dream'a i pokazać, że jego wartości są nic więcej jak zbyteczne...
Myśląc nad swoim planem, cicho zaśmiałem się sam do siebie. Wewnątrz mnie zdawały się gotować wszystkie emocje, jakie byłem w stanie odczuwać... złość, ból, nienawiść, a co ciekawe nawet satysfakcję. Nie wyprzedzając jednak faktów, szybkim ruchem zasłoniłem zasłony w swoim biurze. Teraz nic nie mogło mnie rozpraszać. Ponownie spojrzałem, jednak tym razem na biały kawałek papieru leżący na moim stole. Niewiele myśląc, chwyciłem zarówno za kilka jego plików, jak i kałamarz, który na szczęście tym razem nie wałęsał się po całym pokoju i usiadłem, więc oszczędzając sobie poszukiwań, dość szybko na dębowym krześle. Po części nie wiedząc, od czego zacząć, z początku z grubsza nakreśliłem wszystkie informacje, jakie zgromadziły się w przeciągu ostatnich dni, co wbrew pozorom okazało się bardzo mozolnym zajęciem... Po kolei musiałem wypisywać teraz każdy szczegół, począwszy od mojego wyjazdu.

''Gdy udałem się na negocjację odnośnie dostarczenia nam niezbędnych informacji, udało mi się ustalić kilka dosyć ciekawych rzeczy, między innymi to, że obojętni mogli wiedzieć o zdradzie Cross'a. Jednak to tylko przypuszczenia.
Podczas rozmowy z Reaper'em udało mi się ustalić, że prawdopodobnie w niedalekiej przyszłości mogą chcieć wmieszać się w nasz konflikt, co może mieć swoje zarówno pozytywne, jak i negatywne skutki, w zależności od strony, po jakiej się opowiedzą. Pozostaje, też kwestia Cross'a... Jeśli ten odmówi, pomocy jego nieuchronnym wyrokiem z mojej strony będzie śmierć. Patrząc na wcześniejsze zachowanie reszty Imperium Księżyca, nie mieliby oni z tym zadanych problemów, jednak pozostawałby fakt, co po tym? Jeśli jednak postanowiłby się do nas przyłączyć to...''

Nie dokończyłem, bo rozległ się odgłos pukania do drzwi, zirytowany zezwoliłem na wejście, jednocześnie zastanawiając się, kto zamierza zakłócić mój spokój i co ważniejsze z jakiego powodu. Gdy jednak przed swoimi oczami zobaczyłem, że był to Red, piorunując go gniewnym spojrzeniem, zapytałem.

- Czego chcesz? - Jego twarz wykrzywiła się w coś, na wzór obojętności, po czym zamykając za sobą drzwi, podszedł bliżej.

- Mam nowe informacje dotyczące najnowszych działań Imperium Słońca, wygląda na to, że jeszcze tego dnia zamierzają nas zaatakować - Powiedział, opierając się o ścianę. Zirytowany do granic możliwości wstałem z krzesła i spoglądając na Red'a morderczym wzrokiem, po czym złapałem za kartki, chcąc je zabrać z jego pola widzenia. Możnaby powiedzieć, że po zdradzie, Cross'a, stałem się bardziej ostrożny.
- Kiedy? - Zapytałem, zmiatając dłonią notatki do szuflady.

- Wedle naszych informatorów, atak może nastąpić najwcześniej za trzy godziny, jednak to nie są do końca pewne informacje - Powiedział, podchodząc i przekazując mi otwarty list.

- Zachciało im się wojny - Niezadowolony mruknąłem sam do siebie, uważnie lustrując każde zdanie. Najwidoczniej sami nie byli pewni, wiadome natomiast było, że Imperium Słońca znacząco zwiększyło swoje fortyfikacje i zabezpieczenia przed portalami, co było stanowczo za bardzo podejrzane. Jednak w takim stanie, żaden z naszych obecnych informatorów nie będzie w stanie się przez nie przedostać. Podsumowując, zostaliśmy odcięci od głównego źródła informacji, choć wzmocnienie ochrony nie koniecznie musiało oznaczać prawdopodobny atak, możliwe, że było to coś w rodzaju ostrzeżenia... -Pomyślałem, lekko mnąc kartkę w dłoni.

- Co zamierzasz zrobić? - Zapytał Fell, prostując się, a po chwili również krzyżując ręce na klatce piersiowej - Będziemy się jakoś bronić....

- Nie, im nie chodzi o wojnę - Powiedziałem, przerywając mu wypowiedź. Chodzi tu o coś znacznie ważniejszego...

- W takim razie niby o co innego? - Dopytywał, rozglądając się po pokoju jakby w poszukiwaniu odpowiedzi. Sam nie będąc do końca pewny, instynktownie podszedłem do okna, nieznacznie odsłaniając żaluzje. Pomimo dość wyrazistego światła zdołałem bez problemu znaleźć jeden szczegół, który prawie od razu rzucił mi się w oczy. Był to czarny kwiat rosnący w cieniu jednego z drzew.

- Prawdopodobnie o to samo, co nam... o informację, jednak teraz idź zwołać wszystkich - Rozkazałem, z powrotem naciągając czarną zasłonę na okno. Red, nie czekając, wyszedł, zostawiając mnie samego w pokoju, więc miałem
jeszcze trochę czasu. Nie myśląc długo, postanowiłem obmyślić następny plan działania.
Jednego byłem pewny, Dream będzie próbował przekonać Cross'a na swoją stronę, i to może być dla nas zgubne. Jeśli mu się uda, będzie w o krok przed nami, znając każdy punkt naszej twierdzy, znając każdą słabość... Nie możemy do tego dopuścić, nieważne jak wielką ceną, z kolei, jeśli to ja uprzedziłbym Dream'a przed zdobyciem Cross'a to w moich byłoby całe imperium słońca i za jego pośrednictwem mógłbym się dostać do ich twierdzy. Innymi słowy, Rola Cross'a, stała się teraz kluczowa, zarówno dla mnie, jak i mojego brata.
Czy to mógłby być podwód zwiększenia fortyfikacji?... A może, za tym wszystkim jeszcze coś się kryje?  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro