I ,,Strach na wieki"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Skręcił w kolejny korytarz. Ta szkoła jest wręcz ogromna. Stanął przed wielkimi drzwiami. Prawdziwe wrota do piekła. Nadaremnie podjął kolejną próbę zapukania w masywne, drewniane drzwi. Korytarze puste. Może dlatego, że jest już po lekcjach? Nic bardziej mylnego.

- Długo jeszcze tak będziesz stał?- usłyszał chłodny głos. Ciarki przeszły jego całe ciało. Przełknął ślinę i z trudem przeszedł przez wcześniej wspomniane drzwi. Nie, to nie dlatego, że nie miał siły. Powodem był najzwyczajniejszy w świecie strach. Stanął kilka metrów dalej od wielkiego biurka. To pomieszczenie zawsze było słabo oświetlone. Zawsze zadawał sobie jedno pytanie: czemu wszędzie jest tak nowocześnie, tylko tutaj nie? Cóż, to chyba na zawsze pozostanie tajemnicą.

- Dobrze wiesz, że wielkimi krokami zbliża się strefa futbolu. Konkurencja będzie ciekawa, chyba nie muszę powtarzać tego co zawsze wam mówię.- odezwał się starszy mężczyzna znany również jako Kageyama Reiji. Nieprzyjemny gość.

- Tak, gardzisz porażkami.- odrzekł chłopiec w goglach. Chwilę wpatrywał się w swoje buty po czym wyszedł z gabinetu. Ich rozmowy wyglądały inaczej, tylko dzisiaj był zbyt spięty. Za bardzo dał to po sobie poznać. Nie chciał nawet o tym myśleć co by było gdyby przegrali któryś mecz. Wiedział do czego zdolny jest Kageyama.

xxx

- [Imię], długo jeszcze?!- zawołała młoda kobieta stojąca przy kasie. Najwyraźniej zniecierpliwiona tak długą obecnością dziewczyny w przebieralni.

- Ta-da!- i w tym momencie [kolor]włosa odsłoniła czerwoną zasłonę. Ukazała się w białej, galowej sukience do kolan. Wykonała jeden obrót.

- Wszystko jest okej? Nie za krótka? Nie za długa?- dopytywała.

- Wszystko jest w porządku.- odrzekła blondynka.

Nagisa Komuro nie była matką nastolatki. Sprawowała nad nią opiekę kiedy ojciec pracował. Sama [Nazwisko] nie miała z nim dobrych relacji. Najczęściej się po prostu unikali. Mieszkała w małym miasteczku, jednak praca ojca robi swoje i musieli się przeprowadzić, w tym dziewczyna była zmuszona do zmiany szkoły. Co można jeszcze powiedzieć o ojcu [kolor]okiej? Ah, no tak... Był lekarzem. Zawsze dobrze o nim mówiono. Myślano, że jest wspaniałym i kochającym ojcem. Prawda była jednak inna. Oczywiście nigdy nie stosował przemocy fizycznej i psychicznej, nic z tych rzeczy! To jest po prostu.. Dłuższa historia.

-----

No i mamy pierwszy rozdział. Liczę na to, że ta historia wam się spodoba, myślałam nad nią kilka dni i... Wyszło jak wyszło. Nie jest perfekcyjnie, ale byłoby mi strasznie miło gdyby wam się spodobało ^^ Tymczasem dobranoc i do następnego!

~Jokiszek

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro