VIII ,,Gorzki smak porażki"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ogłoszenia parafialne.

W tym rozdziale zrobiłam skipa po pamiętnym wyjeździe Nagisy. Jest mi to potrzebne do dalszej akcji tej książki, aby szła ona swoim tempem.

-----

Wybijani jeden po drugim.

A on nic nie mógł zrobić.

Czuł palące go sumienie.

Dlaczego wtedy nie zagrałem?

Kidou Yuuto bardzo przeżył przegraną z Zeusem, choć zewnętrznie, trzymał się bardzo dobrze. Niemal natychmiast zauważył to Fudou, który był już na to wyczulony. Jednak... Niezbyt się tym przejmował. Był zajęty... Czymś innym. 

Tymczasem, [Nazwisko] musiała zmienić szkołę, tak chciał jej ojciec. To było zbyt dużo zmian, jak na nią. Postanowiła więc trzymać się na uboczu. Gimnazjum Raimona jakoś do niej nie przemawiało, jednakże słyszała już o tej szkole dzięki strefie futbolu. Przekraczając bramę przypomniała sobie słowa ojca: ,,To dla twojego dobra". Dodam, iż zaczęła trenować - potajemnie, po lekcjach. Przychodziła na boisko nad rzeką, jakoś wieczorami, aby nikt jej nie zauważył. Tego wieczoru również tak było. Wykradła się z domu i zabrała piłkę, którą zawsze chowała w ogródku, w krzakach i czym prędzej pognała na boisko. Nie wiedziała jednak, że kogoś tam spotka. Zauważyła znajomą sylwetkę odbijającą sobie piłkę. Od razu wiedziała, że był to Fudou Akio.

— Fudou!— zawołała z lekkim uśmiechem na ustach.

— Nie drzyj się tak, ja tutaj trenuję— warknął brunet, na co przewróciła oczami.— Z resztą, co to za piłka, trenujesz?— zapytał unosząc brew do góry. Prychnęła.

— Pff... Ja... Znalazłam ją... W krzakach...— tłumaczyła się.

— Widziałem cię tutaj wczoraj. Nie ściemniaj— stwierdził całkiem spokojnie, jak na jego.

— Śledziłeś mnie?— zdenerwowana skrzyżowała ręce pod biustem. Zakłopotany Fudou nic nie odpowiedział i poszedł sobie. [Kolor]oka machnęła ręką i zaczęła trenować. 

,,Czy on w ogóle przejmuje się porażką? Nie rozumiem." - pomyślała. 

xxx

Akio wrócił do domu. Na palcach udał się do pokoju, ojciec nie spał, a oglądał mecz. Jakby wzdrygnął się na powrót syna.

— Gdzie byłeś?— zapytał ochryple.

— Trenowałem.— mruknął i wrócił do pokoju. Położył się na łóżku. Jego dotychczas zimne serce, poczuło coś... Nie umiał tego powiedzieć lub napisać.

[Imię], potrzebuję cię... 

-----

Iiii leci rozdziałłłłłłłłll

Kto się cieszy, kto? Nikt hahahaha

Nie, a tak na poważnie. Rozdział ważny, powoli myślę nad następnym. Taa, dodaję je w zawrotnym tempie XD 

Więc, jak tam zakończenia roku? Dla niektórych jest to czas rozstań, dla niektórych... Jak to zwykle. Dla mnie to pierwsze i nie ukrywam, że łezka poleciała :'(

~Jokiszek

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro