❧Rozdział XI- Pokoje koedukacyjne❧

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wszyscy ruszyli razem w kierunku drzwi, gdzie to Paczol szedł jako pierwszy, gdyż to właśnie on je otworzył.

Ja, zanim jeszcze znalazłam się w środku, odwróciłam głowę, przy okazji za siebię spoglądając. Z tego co byłam w stanie dostrzec przez ciemniejące już niebo, reszta pozostałych drużyn jeszcze pracowała nad otworzeniem drzwi do swoich domków, a żółta ekipa dopiero co zaczynała.

Na ten widok uśmiechnęłam się dwlikatnie pod nosem. Czyli rozgryźliśmy tę zagadkę jako pierwsi. Super! Nie jesteśmy ostatni, tak jak ja, Graf, Żelazny i Ewron na samym początku, tego szalonego dnia. Mój uśmiech się poszeżył, gdyż ta informacja dość mnie ucieszyła.

Po chwili stania i wpatrywania się w odległy widok przed sobą, postanowiłam wejść tak jak i reszta członków drużyny do środka.

A gdy tylko to zrobiłam, rozejrzeliśmy się wspólnie po pomieszczeniu. I z tego co byliśmy w stanie stwierdzić był to dość duży salon, od którego rozchodziły się dwa korytarze, które prowadziły w prawo oraz lewo.

W pomieszczeniu w którym się aktualnie znajdowaliśmy było można zobaczyć pojedynczą śnieżnobiałą kanapę, dwa tej samej barwy fotele, szklany stolik oraz ciemno szary dywan, z czego ściana miała również taki sam kolor, a sufit tak jak i pozostałe trzy stojące tu meble były w kolorze białym.

Przeszłam kilka kroków do przodu, następnie siadając na kanapę. Nie spodziewałam się tego, że będzie, aż taka wygodna. Uśmiechnęłam się pod nosem po czym szybko oparłam się plecami o oparcie.

-Całkiem przytulnie- mruknęłam cicho pod nosem, jednocześnie zmieniając pozycję i kładąc się na plecy, wtuliłam się w miękką powłokę nałożoną na mebel.

-Wstawaj śpiochu. Mamy resztę domu do pozwiedzania- usłyszałam nad sobą głos Jawora.

-Spadaj. Jak już się tu położyłam, to teraz nie ma szans żebym wstała- odparłam w jego kierunku, zamykając oczy.

-Jak chcesz- powiedział tylko, kierując swoje kroki w jakimś innym kierunku. I dobrze. Czuję, że chyba zaraz tu zasnę. Za dużo się dzisiaj wydażyło jak na jeden dzień. Muszę chociaż na chwilę odpocząć.

Po chwili takiego bezczynnego leżenia usłyszałam za sobą czyjeś ciche kroki. Widocznie ktoś bardzo się w tym momencie starał, żebym go nie usłyszała.

Otworzyłam szybko oczy i zobaczyłam nad sobą Jawora z wiadrem w obu rękach.

-No ty chyba sobie ze mnie...- nie dokończyłam swojej wypowiedzi, gdyż chłopak wylał na mnie całą  zawartość naczynia- Jawor!- krzyknęłam wściekła, jednocześnie podnosząc się do pozycji siedzącej.

-Trzeba było wstać wcześniej- zaśmiał się chłopak.

-No to pięknie, a nawet nie wiem czy mam tu jakieś ciuchy na przebranie-mruknęłam cicho pod nosem. A po chwili dodałam głośniej- masz szczęście, że jestem zbyt zmęczona na cokolwiek. Inaczej nie skończyłbyś za dobrze- on tylko na moją wypowiedź się cicho zaśmiał, a następnie skierował w stronę wyjścia- i to ty tu posprzątasz- dokrzyknęłam za nim.

Nie odpowiedział, na co ja tylko westchnęłam z politowaniem.

-Zemszczę się- mruknęłam pod nosem, po czym wstałam z kanapy, następnie wyciskając  większość wody z ubrania.

Gdy tylko to zrobiłam  skierowałam swoje kroki w kierunku pierwszego lepszego rozwidlenia w poszukiwaniu łazienki i czegoś na przebranie.

Na szczęście miałam na sobie dość gruby sweter, więc przez to, że ciuchy były mokre, nie było przez nie za bardzo nic widać.

Powiem tak- nie czułabym się za komfortowo w otoczeniu tylu chłopaków.

Otworzyłam pierwsze lepsze drzwi. W pomieszczeniu nie było nikogo, a z tego co zobaczyłam, była to kuchnia połączona z jadalnią. Fajnie wiedzieć, że będziemy mieli co jeść i nie poumieramy tu z głodu. Tylko ciekawe jak będzie z dostawą świerzego jedzenia. Oby ten psychopata, nie kazał nam go sobie samemu zbierać. Jakoś nie miałam zamiaru ganiać po lesie za jakimś królikiem, albo co gorsza zjadać korzonków z mchem.

Postanowiłam, że jednak nie będę sobie teraz tym zaprzątać głowy i pójdę szukać dalej.

Podeszłam do następnych drzwi znajdujących się w tym korytarzu, po czym spróbowałam je otworzyć, lecz one ani drgnęły. Widocznie to łazienka. Tyle, że zajęta.

Moje przypuszczenia upewnił jeszcze głos Sitroxa dobiegający zza nich.

-Zajęte!- krzyknął chłopak. Widać, że chłopaki już zdążyli się tu zadomowić i czują się jak u siebie.

"A tak wogóle ciekawe gdzie reszta"- pomyślałam, i kontynuowałam poszukiwania, więc ruszyłam z powrotem w stronę salonu, a następnie drugiego korytarza, gdzie były już tylko pojedyncze drzwi, które otworzyłam.

Gdy tylko to zrobiłam, zobaczyłam jak w moim kierunku z zawrotną prędkością leci jakaś biała poduszka. Niestety nie posiadam i nigdy nie posiadałam za dobrego refleksu, więc po nie zbyt długiej chwili oberwałam nią w twarz.

Zachwiałam się lekko, jednak nie upadłam.

Stałam tak chwilę w szoku, na co będący tu chłopacy zaczęli się śmiać. No to wiem już, gdzie się wszyscy podziali.

-Co się tu właśnie wydarzyło?- zapytałam z dalej wymalowanym szokiem na twarzy.

-Oberwałaś poduszką od Yoshiego- odpowiedział mi jeden z chłopaków, dalej się śmiejąc.

-Aha...- powiedziałam krótko, a po chwili stania, gdy oni się uspokoili, zapytałam- o co poszło?

-O miejsca do spania- odparł- ja już zająłem pod oknem, ale Yoshi i SzymeQ kłócą się o to obok drzwi.

-Czemu?- zadałam kolejne pytanie.

-Bo chcą mieć bliżej kuchni- odparł. Roześmiała mnie trochę ta odpowiedź, ale jednak się nie zaśmiałam.

Zamiast tego rozejrzałam się po pokoju i prawie natychnmiast zamarłam.

Dziesięć łóżek.

-No to miłego kłócenia się o miejsca. Ja śpię na kanapie w salonie- stwierdziłam szybko, robiąc w tył zwrot, jednak na moje nieszczęście drzwi zastąpił mi Sitrox. A niech to!

-A czemuż to?- zapytał z uśmiechem.

-Nie zamierzam spać z wami wszystkimi w jednym pokoju- odparłam szybko.

-A co ci przeszkadzamy?- tym razem usłyszałam za sobą głos Nexe.

-Nie przeszkadzacie mi. Chodzi tu o zasadę- dziewczyny nie śpią w jednym pokoju z chłopakami- odpowiedziałam, żywo gestykulując.

Nie ma mowy bym spała z nimi w jednym pokoju.

I swojej decyzji nie zmienię.

Czy Triss ma spać w jednym pokoju razem z innymi chłopakami?

Mam nadzieję, że rozdział się spodobał ❤

Do zobaczenia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro