❧Rozdział XII- "No niech wam będzie"❧

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Ja uważam, że jednak bezpieczniejsze byłoby gdybyśmy trzymali się wszyscy razem- stwierdził po chwili nasz drużynowy.

-W pełni zgadzam się z Paczolem. Nie wiadomo w końcu na co przeciwne drużyny mogą wpaść. Tym bardziej, że stawką jest życie, a obawiam się, że niektóre tutaj osoby byłyby w stanie pozbyć się w jakiś sposób swojego przeciwnika, byleby mieć większą szansę na wygraną, a zarazem przeżycie- zgodził się z nim Nojracht.

-A jeśli będziemy w tym samym pokoju, to wątpię by zechcieli ryzykować przyłapaniem- dodał Nexe.

Westchnęłam zrezygnowana. Chyba mają rację, a ja nie posiadam zbytnio żadnego wyboru, co stwierdziłam po minach całej reszty. No to wygląda na to, że zostałam mentalnie przegłosowana.

-No niech wam będzie- mruknęłam cicho pod nosem, ale tak by mogli mnie usłyszeć.

Zaraz po powiedzeniu tych słów szybko wyminęłam całą trójkę i ruszyłam w kierunku jedynego wolnego tu łóżka. Reszta niestety była już zajęta przez znajdujących się w tym pomieszczwniu chłopaków.

Gdy już byłam przy podanym wcześniej meblu, runęłam do tyłu z rozłożonymi na boki rękami i wtuliłam się w pościel. Nie wiem, czy będę w stanie później wstać. Jestem taka wyczerpana oraz zmęczona!

Przeciągnęłam się z uśmiechem, ale niestety moją chwilę spokoju przerwał głos Yoshiego, który dobiegał z tyłu łóżka.

-Triss, a co ci się tak w ogóle stało, że jesteś cała z wody?- zapytał, więc odchyliłam głowę do tyłu i spojrzałam w jego kierunku z przymróżonymi oczami.

-Zapytaj się o to swojego kolegi- pokazałam niechętnie głową w kierunku Jawora.

-Hej! Jawor! Co zrobiłeś Triss, że jest cała mokra?!- krzyknął z zapytaniem w kierunku chłopaka, na co ja zrobiłam face palma i spaliłam dość niezłego buraka. Jak to dwuznacznie zabrzmiało! On nie wie co to sarkazm czy jak?! Wiem jedno! Yoshi tym jednym zdaniem zdążył już mi pożądnie podpaść!

Większość chłopaków w tym pomieszczeniu zaczęła się śmiać, a ja spojrzałam morderczym wzrokiem w kierunku zadowolonego z siebie Yoshiego. Już ma przechlapane. Z resztą tak samo jak i Jawor. Zemszczę się na obydwu, a zemsta będzie słodka.

Zignorowałam dalej śmiejących się chłopaków, jednocześnie niechętnie podnosząc się do pozycji siedzącej i otwierając szafkę znajdującą się tuż obok łóżka. W środku ku mojemu zdziwieniu znajdował się ręcznik, jakieś środki czystości, piżama i jakieś ubrania na zmianę. Skąd ten koleś wiedział, że będzie mi przydzielone akurat to łóżko? To jest dość creepy. Chociaż wiele rzeczy w tym miejscu mogłoby przyjąć to określenie.

Po chwili zastanawiania się wzięłam potrzebne mi rzeczy, po czym wyszłam z pokoju i skierowałam swoje kroki w kierunku łazienki, a gdy tylko przekroczyłam próg, zamknęłam drzwi na klucz, gdzie następnie zrzuciłam szybko z siebie ubrania i weszłam pod prysznic.

Sprawnie się umyłam, by zaraz po tej czynności wyjść, wytrzeć się ręcznikiem i przebrać w zostawioną w szafce piżamę, którą był jednoczęściowy, biały kombinezon z krótkimi spodenkami oraz bluzką na ramiączkach, gdzie w niektórych miejscach były zdobienia z koronki. Szczerze mówiąc w otoczeniu tylu chłopaków wolałabym coś z długim rękawem i normalnej długości spodniami, ale nie miałam w tej sytuacji żadnego wyboru, ani nic innego do ubrania, więc nie narzekałam. Gdy tylko nałożyłam na siebie podany strój umyłam zęby, po czym rozczesałam jeszcze mokre włosy. Od zawsze jestem fanką nie suszenia włosów przed snem. Przynajmniej moje to lepiej znoszą, niż jakby miały być potem suche niczym siano, a zarazem niezdolne do ułożenia się w jakikolwiek sposób. To są dwie z rzeczy jakich zazdroszczę osobom z krótkimi włosami, a mianowicie- łatwo się uczesać oraz włosy szybko się suszą i nie trzeba czekać na to kilka godzin, gdzie tak często bywa przynajmniej w moim przypadku.

Już przygotowana i gotowa do snu, wyszłam z łazienki, gdzie zobaczyłam, że zrobiła się już nie za długa kolejka do toalety.

-No ile tam można siedzieć?!- zapytał ze zrezygnowaniem zmieszanym z oburzeniem Jawor.

-To za te wcześniejsze oblanie mnie wodą- odparłam z uśmiechem. Jestem w sumie z siebie zadowolona, bo ten spojrzał na mnie z pod byka, ale spokojnie to tylko ledwie początek mojej zemsty.

Uśmiechnięta od ucha do ucha ruszyłam z powrotem w kierunku naszego wspólnego pokoju, chociaż w połowie drogi zawróciłam do kuchni, w celu napicia się wody.

Gdy weszłam do środka ujrzałam siedzących przy stole Sitroxa oraz Paczola, którzy żywo rozmawiali na jakiś temat. Nie chciałam im przeszkadzać, więc ruszyłam w kierunku jednej z najbliższych szafek.

Bez większego namyślenia otworzyłam ją, ale niestety nie były to szklanek, których szukałam, lecz jakieś talerze i miski, więc z powrotem zamknęłam jej drzwiczki i skierowałam się do następnej.

Pociągnęłam za uchwyty, ale znowu pudło. Tym razem natrafiłam na patelnie i garnki, więc bez większego zawachania otworzyłam następną szafkę i dopiero teraz znalazłam to czego szukałam.

Uśmiechnęłam się do siebie i wyjęłam najbliższy z brzegu kubek, który miał barwę niebieskiego pastelu. Zaraz po tej czynności, podeszłam do butelki z wodą i nalałam jej trochę do naczynia.

Zadowolona szybko oprużniłam kubek, po czym sprawnie włożyłam go do zlewu i wyszłam z pomieszczenia.

Czas na długo oczekiwane spanko.

Mam nadzieję, że rozdział się spodobał


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro