❧Rozdział XV- "Eeee... jeszcze żyjemy!"❧

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

W tym rozdziale będzie dużo wywalanka osób i stwierdziłam dosłownie przed zaczęciem pisania, że będę losować kogo wywalić, więc nie będę sama wybierać tych osób, a zrobi to za mnie aplikacja. Oczywiście będzie to losowanie między najbardziej prawdopodobnymi do wywalenia osobami. No bo nie wywalę od razu Triss, albo Ewrona, Nexe czy Mandzia.

Tak, więc trzymajcie kciuki za swoich ulubionych youtuberów, a ja więcej nie przerywam i zapraszam do czytania.



Ruszyłam zaraz za pozostałymi chłopakami do lasu. Wszyscy milczeli. Nikt nie chciał poruszyć tematu, tego co się tu właśnie wydarzyło, a w tym i ja. Nie znałam za długo Yoshi'ego, a dokładnie jakieś dwanaście godzin, ale wydawał się być naprawdę spoko chłopakiem. Miałam nawet okazję z nim chwilę porozmawiać. Pamiętam jak oberwałam od niego wczoraj wieczorem poduszką. Było wtedy śmiechu co niemiara. Na te wspomnienie mimowolnie uśmiechnęłam się pod nosem.

Rozmyślałam tak, aż po chwili, doszliśmy na miejsce i otworzyliśmy drzwi, po czym weszliśmy wszyscy pokolei do środka.

Rozejrzałam się niedbale po holu. Nic tu się od wczoraj nie zmieniło, a przynajmniej tak mi się wydawało.

Wkroczyliśmy do korytarza i niemal od razu w oczy rzucił nam się obraz przysłonięty czarną chustą. Był on powieszony na ścianie i wydawało się, że bije od niego jakaś nieprzyjemna energia. Coś mi tu nie grało. Jeszcze wczoraj nic tu nie było.

Podeszłam bliżej, a gdy tylko zaciekawiona przybliżyłam do obrazu dłoń w celu zdjęcia materiału, chusta sama zsunęła się na ziemię, a gdy tylko zetknęła się z ziemią rozpłynęła się w powietrzu.

Spojrzałam w tamtym kierunku, a gdy tylko z powrotem podniosłam wzrok na obraz, moim oczom ukazała się twarz Yoshi'ego namalowana na białym płótnie. Serce nagle jakby mi stanęło, a nogi stały się miękkie i miałam wrażenie, że się zaraz przewrócę. Wszystkie szczegóły były namalowane z jak największą precyzją do tego stopnia, że obraz wyglądał jak fotografia. Prezentował się naprawdę realistycznie, ale z jedną różnicą- miał czarne oczy.

Przestraszona, dopiero teraz cofnęłam się kilka kroków do tyłu.

-Co jest do cholery?- usłyszałam za sobą zdezorientowany głos Nexe.

-Na pewno nic dobrego- odparł mu Paczol.

-Chodźcie stąd. Nie mogę na to patrzeć- tym razem odezwał się Sitrox.

-Nie tylko ty- odpowiedział Nojracht, po czym wszyscy, zgodnie ruszyliśmy w kierunku sali głównej.

Ja szłam jako ostatnia, co jakiś czas oglądając się za siebie, by sprawdzić czy jakieś drużyny również doszły na miejsce.

Po jakimś czasie po raz kolejny odwróciłam głowę do tyłu, jednocześnie na chwile przystając w miejscu, bo zobaczyłam na końcu korytarza drużynę niebieską, która również zaskoczona przystanęła na chwilę przy wiszącym obrazie.

Nagle poczułam na sobie wzrok Ewrona, więc odruchowo szybko odwróciłam twarz z powrotem przed siebie i podbiegłam do chłopaków, którzy zdążyli już się ode mnie oddalić jakiś kawałek, jednocześnie zostawiając mnie w tyle.

Sama nie wiem czemu to zrobiłam, ale wydaję mi się, że dałam mu w tym momencie satysfakcję i poczucie zwycięstwa. Poczułam, nagłe wyżuty sumienia. Powinnam była wytrzymać jego spojrzenie. Teraz na pewno nie da mi już spokojnu, aż do mojego odpadnięcia z "gry".

-Coś się stało?- usłyszałam głos Jawora skierowany w moim kierunku, a gdy tylko spojrzałam na niego ze wzrokiem pełnym politowania, dodał- a no tak. Głupie pytanie- mówiąc to, złapał się narwowo dłonią za kark.

Nic mu nie odpowiedziałam. Tylko dalej szłam z wlepionym w podłogę wzrokiem.

-Weź się uśmiechnij chociaż na chwilę, bo nie ręczę za siebie- stanął przede mną z założonymi na pierś rękami.

-Jak podasz mi chociaż jeden powód, to chętnie- odparłam, a ten tylko zjechał wzrokiem gdzieś na bok i odetchnął głęboko, zastanawiając się mocno nad odpowiedzią.

-Eeeee... jeszcze żyjemy!- powiedział entuzjastycznie, rozkładając obie dłonie na boki. Kiepski powód. Podniosłam jedną brew do góry, na co chłopak z powrotem wrócił do wcześniejszej pozycji.

-Tak myślałam, że nic nie znajdziesz- odparłam, a następnie wyminęłam chłopaka który dopiero po chwili stania w miejscu, ruszył za nami.

Wkrótce po tej sytuacji doszliśmy całą, no... prawie całą drużyną do sali głównej w której siedziała już ekipa czerwona. Widać nawet nie zważyli wcześniej na tajemniczy obraz, tylko od razu ruszyli szybko do pomieszczenia, jakby to był jakiś wyścig. Chociaż można by było tę "grę" do niego porównać.

O ile dobrze pamiętam nie było tu jeszcze wczoraj żadnych foteli, a te podobne były do tych z kina, ale po tym miejscu można spodziewać się wszystkiego.

-Chodźcie. Usiądziemy i poczekamy na resztę drużyn- zarządził Paczol i ruszył w kierunku wolnych siedzeń, a my posłusznie zaraz za nim.

Gdy tylko usiedliśmy, do pomieszczenia wkroczyła ekipa niebieska, a na jej czele Mandzio z Ewronem.

Stwierdziłam, że nie mam ochoty na żadne kłótnie, albo bitwy na wzrok, więc odwróciłam spojrzenie, udając, że nie zauważyłam chłopaka.

Dopiero po dłuższym czasie doszła do nas drużyna żółta. Tobiasz wyglądał na wkurzonego, a reszta jego team'u na wykończonych, porzynajmniej niektórzy z nich, bo kilku chłopaków, stało po prostu w miejscu. Gorzej było z dziewczynami. Były zdyszane i całe czerwone. Ciekawe co takiego stało się po drodze, że są tak wykończone.

Wkrótce po tym w sali przygasło światło, w na scenie zapalił się reflektor.

-Jak w kinie- usłyszałam za sobą głos Ewrona, na co kilku chłopaków się zaśmiało- tylko coś mi zasłania- dodał, oczywiście mając tutaj na myśli mnie.

Z trudem zignorowałam tę uwagę i skupiłam swój wzrok na scenie przed sobą.

-Moi drodzy, nadeszła ta chwila na którą wszyscy czekaliśmy!- entuzjastyczny głos uniósł się ze sceny, a po chwili pojawiło się dużo dymu, z którego wyłonił się mężczyzna. Chyba tylko on na to czekał- stwierdziłam- wyrzucimy teraz cztery osoby- pokazał na palcach tę cyfrę, na co z krzesła na dwie nogi zerwał się Nexe.

-Jak to cztery?! Przecież my już straciliśmy jednego ze swoich!- krzyknął w jego kierunku.

-No to wasza strata. Nie mój problem- odparł mężczyzna, po czym podniósł lewą dłoń do góry, a fotel chłopaka, nagle przysunął się bliżej, przez co niespodziewanie upadł na siedzenie- no dobrze. To teraz nie przedłużamy i zaczynamy głosowanie- dodał mężczyzna, po czym pstryknął, a w naszych dłoniach pojawiły się jakieś dziwne urządzenia- zaczynamy głosowanie!

Spojrzałam z niepewnością na przedmiot, tak jak większość, siedzących tu osób. W przeciwieństwie do nas, niektórzy bez zastanowienia nacisnęli guziki, znajdujące się przy poszczególnych imionach.

Moje serce nagle zaczęło szybciej bić, a głowa wypełniła się wątpliwościami. Jednak wiedziałam, że w końcu będę musiała to zrobić, więc tylko wybrałam jedną osobę na liście i powoli z zawachaniem nacisnęłam guzik.









Wiem jestem okropna 😅, ale dopiero w następnym rozdziale dowiecie się kto odpadł.

Heh...

No to... do zobaczenia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro