❧Rozdział XXXI- Prawda czy wyzwanie v2❧

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Minęło już kilka rund. Na razie wyzwania nie były jakoś strasznie hardcorowe, a wręcz przeciwnie. Było widać, że na razie wszyscy robili to bardziej dla beki niż na serio.

-Bremu, pytanie czy wyzwanie?- zapytał Thorek, gdy butelka skończyła się kręcić. Minęło już z dziesięć rund, a ja nie byłam ani razu wylosowana. Pog?

-Niech będzie wyzwanie- odparł chłopak po chwili zastanawiania się. 

Ciekawe jest, że jeszcze nikt nie wziął do tej pory żadnego pytania. Całowanka też na razie nie było.

-Idź do kuchni. Napełnij kubek ketchupem i  jedz go przez całą grę- powiedział po chwili z uśmiechem pełnym satysfakcji. Bremu zaczął coś szeptać pod nosem, pewnie wyzywając kolegę od najgorszych. No powiem tak, nie dziwię mu się, według mnie wyzwanie nie należało do najprzyjemniejszych. Ja rozumiem jeść ketchup z na przykład frytkami, ale samego bym w życiu nie tknęła.

Chłopak wstał z ziemi dalej mamrocząc coś pod nosem i ruszył w kierunku kuchni. Jak tylko wrócił miał w dłoni najmniejszy kubek jaki tylko udało mu się znaleźć w kuchni, który zgodnie z zaleceniami pana doktora Thorka był zapełniony po brzegi czerwoną, gęstą mazią.  

-Nienawidzę cię Thorek. Ty mendo- stwierdził z wkurzonym wyrazem twarzy Bremu w kierunku bardzo zadowolonego z siebie chłopaka. Ewron, Nexe, Mandzio oraz Jawor zaczęli się śmiać. Bremu spojrzał po chwili w moim kierunku błagalnym wzrokiem, na co ja tylko wzruszyłam ramionami z delikatnym uśmiechem na twarzy. Po chwili również się cicho zaśmiałam pod nosem. Należało mu się za to wyciągnięcie mnie z łóżka kilka dni temu. 

-Ale, że ty przeciwko mnie?- stwierdził siadając obok mnie. 

-No to kręć Bremu- podałam butelkę chłopakowi, równocześnie nie odpowiadając na pytanie, na co ten tylko cicho prychnął pod nosem, odłożył na chwilę kubek ze swoim nowym przysmakiem i zakręcił butelką.

Kurcze. "Oby nie ja. Oby nie ja. Oby nie ja" modliłam się w duchu, żeby butelka wskazała na kogoś innego. Oddam nawet swoją kolekcję figurek z Władcy Pierścieni, byle bym to nie była ja. "Stop Triss! Chyba trochę przesadziłaś!", skarciłam się w myślach. Oddam Ewrona w ofierze! O! To brzmi już dużo lepiej i nic na dodatek w tym nie stracę. Spalę go na stosie. Podtopię. Wrzucę do wulkanu! Cokolwiek! 

Po chwili kręcenia się butelka wskazała na mnie.

No to wygląda na to, że jestem w ciemnej dupie. Boże, dlaczego mnie tak bardzo nienawidzisz?

-Pytanie czy wyzwanie Triss- zapytał z chytrym uśmieszkiem. Jeśli wezmę wyzwanie to na pewno wymyśli coś podobnego co dał mu Thorek, żebym tylko poczuła się jak on, albo nawet i gorzej, więc zostaje mi tylko jedno.

-Niech będzie pytanie- odparłam, na co jego uśmiech trochę zszedł mu z twarzy, jednak nie całkowicie. 

-Okeeej...- zaczął się zastanawiać, żeby wymyślić mi coś w miarę krępującego i dziwnego, a przynajmniej mi się tak wydaje.

-Mogę pomóc przy wymyślaniu- zgłosił się energicznie Ewron.

-Nie- szybko zaprotestowałam. Jeśli on mi coś da to na pewno nie skończę za dobrze.

-Mam już pomysł. Sory Ewron, ale na razie się nie przydasz- odparł w kierunku chłopaka. Bremu... nie twierdziłam, że to powiem, ale potrafisz być czasem dobrym człowiekiem. Zaraz po tym zwrócił się w moim kierunku- Moje pytanie brzmi następująco. Jaką osobę na razie spośród nas najbardziej lubisz?- zapytał.

O kurde. Takiego pytania się nie spodziewałam. Myślałam, że będzie coś bardziej hardcorowego.

-A mogę podać dwie?- zapytałam.

-Nie, ma być jedna- odparł stanowczo.

-No proszę, Bremu- złożyłam błagalnie ręce jak do modlitwy.

-No niech ci już będzie- zgodził się po chwili- ale tylko dwie osoby.

-Okej. Tak więc to ty i Nexe, bo waszą dwójkę zdążyłam na razie najbliżej poznać- odpowiedziałam, bez zastanawiania się- zaliczone?- zapytałam, na co ten pokiwał głową i teraz to ja miałam zakręcić butelką.

Time skip

Spojrzałam na zegar powieszony nad drzwiami. Minęły już dwie godziny. Czas podczas tej gry mija wyjątkowo szybko, a wyzwania stają się coraz trudniejsze. Ja byłam jak na razie trzy razy, a Ewron został wylosowany już chyba po raz dziewiąty podczas tej gry. Przypadek?

-Pytanie czy wyzwanie?- zapytał jeden z tych kolesi, których nicku dalej nie jestem w stanie zapamiętać.

-Wyzwanie. Nie będę jak te wszystkie przegrywy, które biorą pytania- spojrzał na mnie znaczącym wzrokiem. Tak, już to mówiłeś Ewron. Z sześć razy jak dobrze pamiętam. No chyba, że moja pamięć zawodzi i było to dwa razy więcej.

-Chcesz coś bardziej trudnego czy mniej trudnego?- zapytał. Weź daj mu po prostu to trudniejsze. Wiadomo przecież co zaraz wybierze.

-Dawaj te trudniejsze- wiedziałam.

-Ok, szybka piłka. Pocałuj Triss- powiedział, a ja prawie zakrztusiłam się powietrzem, a z tego co zobaczyłam Ewron miał całkiem podobną reakcję. 

-Co?!- wypaliliśmy oboje na raz.

-To co słyszeliście.

-Ja już wolę psa pocałować- stwierdził chłopak.

-Widać, że mamy co do tego całkiem podobne zdanie- spojrzałam na chłopaka z lekkim obrzydzeniem. W życiu go nie pocałuję. Nawet jakbym miała stąd wyjść i nigdy nie wrócić.

-No nie mów mi Ewron, że nie wykonasz zadania? I to jako pierwszy- stwierdził ten sam chłopak co dał mu to wyzwanie. Spojrzałam na niego złowrogim wzrokiem. Nie podpuszczaj go. Ostrzegam. Nie ręczę za siebie. 

-Coś mi za to zrobisz?- uniósł jedną brew, spoglądając w jego kierunku- tak jak myślałem- stwierdził, gdy zobaczył jego wyraz twarzy- wykonuję karę- dodał po chwili, podnosząc butelkę do góry, na co ja odetchnęłam z ulgą. W końcu jakie jest prawdopodobieństwo, że wylosuje mnie? Jakieś jeden do piętnastu, czyli gdzieś około sześć procent. I zanim ktoś mnie o to zapyta. Tak, nie mam co robić z życiem i  tak, chciało mi się to obliczać. Akurat z matematyką w szkole radziłam sobie całkiem nieźle, więc takie działania nie są dla mnie nawet najmniejszym problemem.

Ewron zakręcił butelką. Teraz to jestem w stanie oddać całą swoją kolekcję figurek z Władcy Pierścieni, a nawet to plakaty, byleby nie trafiło na mnie. 

Butelka się zatrzymała. Moje oczy automatycznie się powiększyły, a serce przyspieszyło tętna. 

Że co kur*a?!

-No wy sobie ze mnie jaja robicie?!- stwierdziliśmy równocześnie, patrząc na wymierzoną w moim kierunku butelkę. 

-No Ewron dalej, wykonuj karę- spojrzałam wściekłym wzrokiem na Mandzia, który był autorem tych słów. 

Pfff... nie ma szans, żebym go pocałowała.  Oboje w tym czasie nie ruszyliśmy się ze swojego miejsca.

I nagle usłyszeliśmy trzask dochodzący z salonu. Czyżby Bóg wysłuchał moich modlitw i mnie  wybawił?


A tu macie osoby w poszczególnych drużynach, które jeszcze żyją:

Drużyna czerwona:

- Macgajster- Zaha- Dzunior- Graf- Nitashi- Skkf- mrBlaszka

Drużyna zielona:

- Paczol- Nexe- Triss- Sitrox- Jawor- Nojracht- Bremu

Drużyna niebieska:

- Mandzio- Ewron- Thorek- YoungMiki- Pathmage- Jahumen- Dariatka- Naruciak

Drużyna żółta:

- Tobiasz Gaming- Leesoo- Żelazny- Tidzimi- Hadesiak- JDobrowsky



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro